Papież do przedsiębiorców: bądźcie liderami według Bożego Serca
Papież przyjął na audiencji grupę francuskich przedsiębiorców, którzy przybyli z pielgrzymką do Rzymu. Franciszek zaznaczył, że jest dla niego ogromnie budujące, iż w dzisiejszym świecie, często naznaczonym indywidualizmem i obojętnością, a nawet marginalizacją osób najbardziej bezbronnych, niektórzy przedsiębiorcy i liderzy biznesu mają na sercu służbę wszystkim, a nie tylko prywatnym interesom czy zamkniętym kręgom.
Krzysztof Ołdakowski SJ /vaticannews.va /Watykan (KAI)
Ojciec Święty podzielił się z zebranymi kilkoma wskazaniami Ewangelii, które mogą stanowić inspirację do pełnienia roli lidera według zamysłów Bożego Serca. Papież podjął refleksję nad dwoma parami pojęć, które wydają się pozostawać w napięciu, ale dla chrześcijanina, oświecanego łaską z góry, mogą się łączyć. Chodzi z jednej strony o ideał i rzeczywistość, a z drugiej o władzę i służbę. W kontekście Bożego Narodzenia, wielkiego zderzenia i szoku pomiędzy ideałem a rzeczywistością doświadczyła Maryja, która w ubóstwie stajni musiała urodzić Syna Bożego.
Dążenie do dobra wspólnego może niekiedy napotkać opór ze strony panujących w świecie systemów gospodarczych i finansowych, które za nic mają ewangeliczne zasady sprawiedliwości społecznej i miłosierdzia. Może to powodować konflikt sumienia, kiedy ideał dobra wspólnego nie zostaje zrealizowany i jest to przeżywane jako brak czy osobiste niepowodzenie.
„Ważne jest, abyście mogli to przezwyciężyć i przeżywać w wierze, tak aby móc wytrwać i nie zniechęcać się. W obliczu «skandalu żłóbka» Maryja nie zniechęciła się, nie zbuntowała, ale zareagowała, zachowując i rozważając w swoim sercu, okazując dojrzałą wiarę, która umacnia się w czasie próby – podkreślił papież. - Zachowywać to znaczy przyjmować, pomimo ciemności i w pokorze, rzeczy trudne do przyjęcia, których nie chcieliśmy, którym nie mogliśmy zapobiec; nie próbować ukrywać lub «wymyślać» życia, uciekać od odpowiedzialności. A rozważać, to w modlitwie łączyć dobre i złe rzeczy, które składają się na życie, aby lepiej uchwycić ich wzajemne przenikanie się i sens w Bożej perspektywie”.
Ojciec Święty podjął następnie refleksję na dwoma kolejnymi pojęciami: władzą i służbą. Zwrócił uwagę, że misja lidera chrześcijańskiego przypomina pod wieloma względami misję pasterza, którego wzorem jest Jezus. On wie, jak iść przed owczarnią, aby wskazać drogę, jak pozostać w środku, aby zobaczyć, co się tam dzieje, oraz wie, jak pozostać z tyłu, aby nikt się nie zagubił. Franciszek zachęcił przedsiębiorców, aby byli blisko wszystkich, z którymi współpracują na różnych poziomach, interesowali się ich życiem, byli świadomi ich trudności, cierpień, niepokojów, ale także radości, planów i nadziei. Sprawowanie władzy wymaga dzielenia się nią i wprowadzania w życie zasady pomocniczości, która bierze pod uwagę zdolność do odpowiedzialności i inicjatywy wszystkich, zwłaszcza najmniejszych.
„Chrześcijański menedżer jest wezwany do uważnego rozważenia miejsca przypisanego wszystkim osobom w jego firmie, także tych, których obowiązki mogą wydawać się mniej ważne, ponieważ wszyscy są ważni w oczach Boga. Chociaż sprawowanie władzy wymaga podejmowania odważnych decyzji, niekiedy w pierwszej osobie, to jednak pomocniczość pozwala każdej osobie dać z siebie to, co najlepsze, czuć, że uczestniczy, ponosić swoją część odpowiedzialności i w ten sposób przyczyniać się do dobra całości – podkreślił papież. - Zdaję sobie sprawę, jak wymagająca może być Ewangelia i jak trudno jest ją wdrożyć w konkurencyjnym świecie zawodowym. Niemniej jednak, zachęcam was, abyście utkwili wzrok w Jezusie Chrystusie poprzez wasze zaangażowanie modlitewne i ofiarowanie codziennej pracy”.
Podczas podróży do Chile i Peru Bóg jakby chciał powiedzieć: „Przyjmijcie pokój, który wam daję a będziecie zjednoczeni w mojej nadziei” – tymi słowami podsumował dziś papież swoją 22. pielgrzymkę zagraniczną. Na placu św. Piotra jego słów wysłuchało w środę około 15 tys. wiernych.
Oto tekst papieskiej katechezy w tłumaczeniu na język polski:
Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego.
Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia.
Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka.
Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
Bp Adam Bałabuch podczas adoracji Krzyża w świdnickiej katedrze
Wielki Piątek to dzień ciszy, zadumy i kontemplacji męki naszego Pana Jezusa Chrystusa. W katedrze świdnickiej 18 kwietnia liturgii Męki Pańskiej przewodniczył biskup pomocniczy Adam Bałabuch, który także wygłosił homilię. W modlitwie Kościoła uczestniczyli biskup świdnicki Marek Mendyk, biskup senior Ignacy Dec oraz duszpasterze parafii katedralnej.
Centralnym momentem liturgii była adoracja Krzyża – znaku naszego zbawienia, do którego wprowadził zebranych biskup Adam Bałabuch słowami pełnymi wiary i nadziei. – Stajemy dziś w zadumie pod Chrystusowym krzyżem, na którym dopełniło się Jego pragnienie zbawienia każdego człowieka. Tu dopełnia się także moje zbawienie – powiedział biskup. Przypomniał, że ostatnie słowa Jezusa zapisane przez św. Jana: „Wykonało się”, oznaczają wypełnienie Bożego planu odkupienia.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.