Reklama

Prosto i jasno

Bez niespodzianek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Obyło się bez większych niespodzianek w głosowaniu nad budżetem. Został przyjęty w wersji akceptowanej przez rząd, chociaż Samoobrona poważnie obcięła pieniądze na Kancelarię Premiera, Sejmu i Senatu. Budżet poparły PiS, LPR, Samoobrona i PSL. Przeciwko budżetowi głosowali oprócz SLD wszyscy posłowie Platformy Obywatelskiej, niezadowoleni, że nie przeszła żadna z ich 120 poprawek (gdyby przeszły, budżet zostałby całkowicie zdemolowany, a PiS musiałby zastanowić się, czy nie zagłosować przeciwko własnemu budżetowi). Destrukcyjna postawa PO wobec budżetu oddala w tej kadencji perspektywę koalicji z PiS-em; przybliżyła się natomiast koalicja PiS-u z partiami, które poparły budżet. Jeśli dojdzie do podpisania między nimi tzw. paktu stabilizacyjnego, rząd będzie miał zagwarantowaną w miarę stabilną większość, w konsekwencji prezydent Lech Kaczyński nie skorzysta ze swoich uprawnień i nie rozwiąże parlamentu.
Przypomnę, że „pakt stabilizacyjny” ma doprowadzić do uchwalenia w ciągu półrocza 11 najważniejszych ustaw, mających naprawić państwo. Część z tych ustaw jest już przygotowana przez rząd, część przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jednak bez gwarancji przyjęcia ich w parlamencie nie udałoby się zrealizować programu PiS-u, za którym opowiedziała się większość Polaków w wyborach. Do pakietu ustaw PiS-u, także Samoobrona dołożyła własne, głównie związane z poprawą sytuacji w rolnictwie. Swój pakiet zaproponowała również LPR (jest wśród nich tzw. ustawa senioralna: najbiedniejsi emeryci 2 kwietnia każdego roku otrzymywaliby jednorazową zapomogę, która pochodziłaby z zysków z prywatyzacji). Kilka minut po zaprezentowaniu tego paktu przez prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego przewodniczący PO Donald Tusk, nie znając tych projektów ustaw, określił pakt jako cynizm, oszustwo i grę ze strony PiS-u.
Tymczasem bez wspomnianego paktu, choć z uchwalonym budżetem, rząd byłby skazany na dryfowanie ku upadkowi, oskarżany przez media o partyjniactwo, dyktaturę, warcholstwo… W efekcie prezydent nie miałby wyjścia, jak tylko rozwiązać parlament. Czy o to chodzi Platformie i osobiście Donaldowi Tuskowi? Ktoś powiedział, że należy podziękować L. Millerowi za rozbicie SLD, by wzmocniła się prawica. Czy teraz mamy odwdzięczyć się tym samym, by odbudowało się SLD? Koniec byłby podobny jak w roku 1993, kiedy to po rozwiązaniu Sejmu przez prezydenta Lecha Wałęsę SLD sięgnęło po władzę. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza że i wówczas, i dzisiaj mamy rząd, który cieszy się poparciem.
Tu, niejako na marginesie, chciałbym wspomnieć o wielkim sukcesie PiS-u w powtórzonych wyborach do Senatu RP w okręgu częstochowskim. Przed niedzielnym głosowaniem, 22 stycznia, media rozpisywały się, że w Częstochowie dojdzie do prawyborów, że na podstawie uzyskanych wyników, będzie można mówić o rzeczywistym poparciu społecznym dla liczących się partii. W tym celu do Częstochowy zjechali wszyscy liderzy partyjni. „Wojna na lewicy to już historia” - zgodnie zapewniali w Częstochowie liderzy SLD, SdPl, Unii Pracy oraz drobnych partii antykościelnych, uważając zawarte zjednoczenie jako przyczynek do wspólnej listy w ewentualnych wcześniejszych wyborach czy jesiennych wyborach samorządowych.
Wynik był dla lewicy porażający: 45 proc. głosujących poparło moją osobę. Na 44 tys. głosujących, głos na mnie oddało 20135 osób. Jak podkreślił Jarosław Kaczyński, „wyniki w Częstochowie świadczą o tym, że PiS nie tylko utrzymał, ale też poprawił swoją pozycję na scenie politycznej, a pozycja konkurencji się pogorszyła”. Prezes PiS-u dodał: „Nie należy wyciągać z tych wyników dalekosiężnych wniosków, ale są one bardzo dobrym sygnałem, że polityka naszego rządu zdobyła społeczne poparcie”.
Dopowiem: gdyby PiS te wybory przegrał, mówiono by o tym we wszystkich mediach. Po mojej wygranej zapanowało głuche milczenie. Ale radości to nie umniejsza, chociażby z tego powodu, że straciło na aktualności hasło wyborcze z minionych lat: „Nie głosując przez lenistwo, sprawiasz radość komunistom”. Rzekomo czerwona Częstochowa lub takiż Myszków pokazały, że bliższe im są wartości chrześcijańskie, rodzinne aniżeli „lewicowa i antykościelna stałość” - o czym zapewniał wyborców kandydat SLD.
A co najważniejsze, sprawiedliwości stało się zadość. Protesty lewicy po wrześniowych wyborach okazały się bezpodstawne. Brak zapisu o partiach i komitetach wyborczych przy nazwiskach kandydatów do Senatu - jak się okazuje - nie miał wpływu na wynik wyborów. Szkoda, że przekonaliśmy się o tym tak boleśnie, ponieważ budżet państwa musiał wyłożyć na to półtora miliona złotych, a i kandydaci stracili pieniądze na kampanię wyborczą oraz przeżyli niemały stres. Jednym słowem, wyborcy zaufali mi ponownie, dzięki nim powtórzyliśmy nasz sukces. Sukces Prawa i Sprawiedliwości. Serdeczne dzięki. Ponowny wybór do Senatu RP to dla mnie wielkie wyróżnienie i zaszczyt. Postaram się tego zaufania nie zawieść. Na swojej ulotce wyborczej przypomniałem słowa Jana Pawła II z pielgrzymki do ojczyzny w roku stanu wojennego 1983: „Polska jest matką (...), która wiele przecierpiała i wciąż na nowo cierpi. Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej”. Sądzę, że te słowa odnoszą się szczególnie do polityków, do osób, które pełniąc najwyższe funkcje w państwie, powinni być oddani Ojczyźnie, wierni wartościom, uczciwi i odpowiedzialni. Tak właśnie rozumiem moją służbę w Senacie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież jest dla nas jak sąsiad: Leon XIV wywołał radość w Castel Gandolfo

2025-07-13 18:45

[ TEMATY ]

Castel Gandolfo

Papież Leon XIV

Vatican Media

Tłum ludzi, różnorodny i entuzjastyczny, głośno witał Leona XIV podczas jego pierwszego publicznego wystąpienia w położonym nieopodal Rzymu miasteczku Castel Gandolfo. W czasie Mszy Świętej odprawionej w papieskiej parafii św. Tomasza z Villanueva tysiące osób zgromadziło się wzdłuż głównej ulicy łączącej Willę Barberini z Pałacem Apostolskim oraz na Piazza della Libertà. „Papież jest dla nas jak sąsiad” – mówili.

Okzyki radości, śpiewy i oklaski wypełniały Corso della Repubblica w Castel Gandolfo, gdy przejeżdżał papieski samochód. Był odkryty, Leon XIV z szerokim uśmiechem pozdrawiał zebrane rzesze, kiedy pojazd wjeżdżał w wąską uliczkę, na tyle jednak szeroką, by samochód mógł przejechać pomiędzy dwoma szpalerami wiernych stojących za barierkami.
CZYTAJ DALEJ

Św. Kamil de Lellis

Niedziela sosnowiecka 34/2003

[ TEMATY ]

święty

martyrologium.blogspot.com/

Św. Kamil de Lellis, założyciel Zakonu Ojców Kamilianów. Urodził się 25 maja 1550 r. Rodzice przyjęli narodziny syna z radością, ale i z niepokojem, którego powodem był sen matki. Ujrzała chłopca stojącego na czele grupy rówieśników. Każdy z chłopców nosił na piersi czerwony krzyż. Takim krzyżem znaczono przestępców skazanych na karę śmierci. W wieku 17 lat Kamil poszedł wraz z ojcem na wojnę z Turkami. Nie trwało to długo, obydwu złamała choroba. Po śmierci rodziców jeszcze kilkakrotnie zaciągnął się do wojska, jednak wszystkie zarobione pieniądze tracił, uprawiając hazard. Taki styl życia doprowadził go do skrajnego ubóstwa. Pracując przy budowie klasztoru w Manfredonii, spotkał się po raz pierwszy z życiem zakonnym. Wtedy nastąpiło jego nawrócenie i radykalna odmiana życia. Wkrótce Kamil otrzymał upragniony habit franciszkański. Jednak zaniedbana rana na nodze otworzyła się na nowo i Kamil zmuszony był poddać się leczeniu. W szpitalu św. Jakuba w Rzymie spotkał się z ludzką niemocą i cierpieniem. Doświadczenie to spowodowało, że w 1586 r. założył Stowarzyszenie Sług Chorych, a papież Sykstus V nadał towarzystwu przywilej noszenia na zakonnym habicie czerwonego krzyża. 21 września 1591 r. papież Grzegorz XIV podniósł Towarzystwo do rangi Zakonu i nadał mu nazwę: Zakon Kleryków Regularnych Posługujących Chorym.
CZYTAJ DALEJ

Kapsuła Dragon z Polakiem na pokładzie rozpoczęła powrót na Ziemię

2025-07-14 15:16

Adobe Stock

Astronauci powinni już jutro dotrzeć na Ziemię

Astronauci powinni już jutro dotrzeć na Ziemię

Kapsuła Dragon Grace z czworgiem astronautów misji Ax-4, w tym Polakiem Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim, odłączyła się od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) i wraca na Ziemię. Za ok. 22 godziny ma wodować w Pacyfiku.

Czworo astronautów – Peggy Whitson (USA), Sławosz Uznański-Wiśniewski, Tibor Kapu (Węgry) i Shubhanshu Shukla (Indie) – spędzi prawie dobę w kapsule, zanim dotrą do Ziemi. NASA potwierdziła, że wodowanie kapsuły ma nastąpić we wtorek ok. godz. 11.30 czasu polskiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję