Reklama

Milczącemu świadkowi świętości papieża Jana Pawła II w hołdzie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Święto Katedry św. Piotra Apostoła 2006 r. pozostanie dla całej Polski, a w szczególności dla archidiecezji krakowskiej, dniem radosnej i dobrej nowiny. W tym dniu bowiem Ojciec Święty Benedykt XVI powiadomił Kościół, że zamierza w czasie najbliższego uroczystego konsystorza, 24 marca 2006 r., powołać do godności kardynała świętego Kolegium Księdza Arcybiskupa Metropolitę Krakowskiego Stanisława Dziwisza. Każda nominacja kardynalska jest dla Kościoła w Polsce promocją i budzi radość i poczucie świętej dumy Polaków, zwłaszcza przyjaciół i bliskich. Rzecz jasna, ożywia także świadomość odpowiedzialności za Kościół. Ta wiadomość z pewnością ucieszyła bardzo wielu. Ksiądz Arcybiskup Stanisław Dziwisz, a przedtem Ksiądz Stanisław, Don Stanislao, był dla nas w najlepszym tego słowa znaczeniu przyjacielem i dobrym przewodnikiem w kontaktach z umiłowanym, wielkim i świętym człowiekiem, jakim był Sługa Boży Jan Paweł II. To on nam ułatwiał drogi do bardzo głębokich i religijnych przeżyć i szczęśliwych spotkań z Papieżem Polakiem, bo dzięki niemu łatwiej było widzieć Piotra, a i owszem, Pana Jezusa, bo zawsze wierzyliśmy, że gdy „Piotra zobaczyłeś, zobaczyłeś samego Pana” - Petrum vidisti, Dominum vidisti.
Kardynał Nominat sam bardzo wierzył w tę prawdę i wszystko czynił, żeby ludzie mogli spotykać się z tą tajemnicą jakiejś szczególnie intensywnej obecności Chrystusa w człowieku. „Widziałem Boga w człowieku” - mówiło wielu podprowadzanych w pobliże Jana Pawła II, a przedtem arcybiskupa krakowskiego kard. Karola Wojtyły. Służył, towarzyszył Ojcu Świętemu nie tylko 27 lat - gdy, jak sam mówił, dotykał świętości w osobie następcy Piotra - ale już od roku 1965, jako kapelan i osobisty sekretarz następcy św. Stanisława.
W pamięci i głęboko w sercu zostaje nam jednak na zawsze fotografia upamiętniająca dzień 13 maja 1981 r. na Placu św. Piotra w Rzymie. Gdy Jan Paweł II wyciągał ręce do dziecka, aby je pobłogosławić, padł strzał w jego stronę. Krzyk, płacz, odruch protestu, trwogi na placu - a wtedy ktoś natychmiast uchwycił pod ręce słaniającego się Ojca Świętego. Z największym współczuciem i miłością synowską zapytał: Boli? A gdzie? Współczucie nie przeszkadzało trzeźwości umysłu. Zadecydował, by pojechać do kliniki Gemelli, gdzie przystąpiono do natychmiastowej operacji. Wprawdzie „kto inny strzelał, a kto inny kule nosił” - powiedział o tym wydarzeniu Jan Paweł II, określając w ten sposób cudowną interwencję Matki Bożej - ale przecież wielkie dzieła Boże posługują się zwyczajnymi działaniami dobrych i kompetentnych ludzi.
Potem było towarzyszenie już do końca, aż do momentu, kiedy Ksiądz Arcybiskup Stanisław Dziwisz zakładał na martwą twarz Papieża chustę śmiertelną. Zawsze było podobnie. Nieraz radość i szczęście, gdy wszystko szło dobrze. W chwilach jednak zaobserwowanego na twarzy Ojca Świętego cierpienia twarz Arcybiskupa Stanisława odruchowo zaczynała cierpieć. Byłem świadkiem 8 grudnia 2004 r. takiego nagłego cierpienia Ojca Świętego. Trzeba było widzieć, co działo się na twarzy, a więc i w sercu Arcybiskupa Dziwisza...
Ciągłe towarzyszenie Bożemu Człowiekowi, wierne, codzienne, dniami i nocami, gdy był na kolanach, w działaniu na oczach świata i w cichości pracy warsztatowej. Ale jakie towarzyszenie? - Delikatne, subtelne, dyskretne, na sposób pozostawania w cieniu. Nigdy przy tym bierne. Niezwykle apostolskie. Don Stanislao nie tylko zasłaniał Papieża przed tak wielkim nawałem zajęć, że to mogło spowodować pęknięcie nawet człowieka ze stali, ale tak organizował dla niego zajęcia i przygotowywał mu pracę, żeby ten Boży Człowiek mógł dać z siebie ludziom naprawdę wszystko, co się tylko dało. Ksiądz Arcybiskup Stanisław swoją służbą dopełniał człowieka, poszerzał go i czynił go wielkim.
Wydaje się, że Ojciec Święty Benedykt XVI doskonale to zaobserwował i mianując go kardynałem, postawił na mocnej pozycji apostolskiej w Kościele dzisiejszych czasów. Jesteśmy bardzo Ojcu Świętemu za to wdzięczni i gratulujemy mu doboru sobie takiego współpracownika w gronie kardynalskim.
Kreśląc sylwetkę nowego Kardynała z Krakowa, będącego w tak wielkiej bliskości Wielkiego Papieża Jana Pawła II, nie zapominajmy, że jest sobą, że jest ze Skalnego Podhala i szedł przez życie drogą pracy, modlitwy i rzetelnych studiów. Zawsze miły, sympatyczny, równy dla ludzi. Mistrzem, podobnie jak dla Jana Pawła II, był mu św. Stanisław, biskup krakowski. Doktoryzował się pod kierunkiem miłej pamięci w Polsce pastoralisty i liturgisty - ks. prof. Wacława Schenka z postaci św. Stanisława Biskupa. Czasem widziało się u Księdza Stanisława, a potem biskupa, także młodzieniaszka św. Stanisława Kostkę. Tak bliski młodym, młody duchem - ale stanowczy i konsekwentny jak Święty Męczennik ze Skałki.
Drogiemu Księdzu Arcybiskupowi Kardynałowi Nominatowi Stanisławowi życzymy długich lat życia w poświęceniu się Kościołowi aż do granic. Niech mu się uda jak najdoskonalej odwzorowywać postawę heroicznej miłości do Kościoła umiłowanego przez siebie Jana Pawła II. Niech potrafi naśladować wiele z jego cech miłości pasterskiej i dobroci ludzkiej przy zachowaniu swojego imienia i w ten sposób przedłużyć nam Jana Pawła II na ziemi. Niech Matka Boża, Ta z Ludźmierza, do której jako chłopiec pielgrzymował, i Ta z Kalwarii, której się zawierzył, i Ta z Jasnej Góry, którą nowymi koronami Jana Pawła II ostatnio koronował - miłosiernie mu matkuje i prowadzi go przez heroiczną służbę Kościołowi do Jezusa. Wszystko niech dzieje się w jego kardynalskiej posłudze w miłosiernych promieniach Jezusa i w modlitwie: Jezu, ufam Tobie!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowy diakon w Archidiecezji Wrocławskiej

2024-05-11 12:25

ks. Łukasz romańczuk

diakon Eryk Cichocki

diakon Eryk Cichocki

Eryk Cichocki przyjął dziś w katedrze wrocławskiej święcenia diakonatu. Pochodzący z parafii pw. Narodzenia NMP w Kiełczynie [diecezja świdnicka] przyjął je z rąk bp. Jacka Kicińskiego CMF.

Podczas homilii biskup Jacek zaznaczył, jaka postawa powinna towarzyszyć uczniowi Pana Jezusa. - Bycie uczniem Jezusa to budowanie jedności z Nim na drodze wiary. To codzienne słuchanie Jego słowa i naśladowanie Jego życia. To postawa gotowości pójścia tam, gdzie nas posyła. To wszystko zawarte jest w strukturze powołania, bo Jezus powołał uczniów, aby z Nim byli, słuchali Go i potem ich posyłał - nauczał biskup.

CZYTAJ DALEJ

Niebo – misja na co dzień!

2024-05-07 08:46

Niedziela Ogólnopolska 19/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

Karol Porwich/Niedziela

Zmartwychwstały Pan dał swoim uczniom wystarczająco wiele dowodów na to, że żyje. A teraz, przed wstąpieniem do Ojca, przygotowuje ich do nowego etapu w dziejach zbawienia ludzkiej rodziny. Rozstający się z Apostołami Pan objawia im swoje (i Ojca) dalekosiężne plany. Oto dość zwyczajni ludzie – uczniowie Jezusa, chrześcijanie – mają maksymalnie zaangażować się w rozwój królestwa Bożego na ziemi. Wnet ruszą w świat z Dobrą Nowiną. Pamiętają też, że mają się modlić, wiedzą, jak to czynić i o co prosić Ojca: „Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. Podczas licznych spotkań ze Zmartwychwstałym uczniowie zostali obdarowani tchnieniem Ducha Pocieszyciela. Ale będzie Go „więcej”. Jezus uroczyście obiecał, że wydarzy się cud zstąpienia Ducha Świętego, który obdarzy uczniów mocą i licznymi nadprzyrodzonymi darami. Tak wyposażeni będą zdolni nieść Ewangelię „aż po krańce ziemi”. Dobra Nowina o zbawieniu powinna być zaniesiona do wszystkich ludzi. A tymczasem Jezus – po wydaniu misyjnego polecenia i złożeniu obietnicy – „uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy jeszcze wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba»”. Osamotnieni uczniowie, a po nich kolejne pokolenia wierzących mają się przystosować do nowego rodzaju obecności Zbawiciela. Już się boleśnie przekonali, że nie potrafią zatrzymać Go przy sobie. Teraz mają codziennie pielęgnować i doskonalić sztukę słuchania słowa Bożego, by odradzała się i rosła ich ufna wiara w Jezusa obecnego pośród nich – obecnego i udzielającego się szczególniej w eucharystycznej Ofierze i Uczcie.

CZYTAJ DALEJ

Ks. dr Scąber o Helenie Kmieć: pokazuje, że internet nie przeszkadza w drodze do świętości

2024-05-12 08:33

[ TEMATY ]

Helena Kmieć

BP Archidiecezji Krakowskiej

Helena Kmieć pokazuje, że internet, dobra współczesnego świata, kultura, rozrywka nie przeszkadzają w drodze do świętości – ocenił ks. dr Andrzej Scąber, referent ds. kanonizacyjnych archidiecezji krakowskiej, gdzie ruszył proces beatyfikacyjny młodej wolontariuszki.

Świecka misjonarka została zamordowana na tle rabunkowym w Boliwii ponad siedem lat temu. Miała 26 lat.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję