Reklama

Porządkowanie pojęć

„Tarcza”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jedno z ważniejszych przesłań Jana Pawła II dla młodych Polaków zawierało się w słowach prośby-apelu wypowiedzianej na Jasnej Górze w 1983 r., a przypomnianej na Westerplatte: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od Was nie wymagali”. Sposób, w jaki polski Papież sformułował tę wskazówkę, świadczy, jak wielkiej wagi dla samego Autora musiało być to przesłanie. Brak wymagań od siebie samego jest źródłem wielu chorób moralnych człowieka, owocuje też zwykle fatalnymi skutkami społecznymi. Bycie wymagającym w stosunku do samego siebie to ogromna część życiowego sukcesu człowieka. Ludzie, których podziwiamy, którzy nam imponują, to ci, którzy potraktowali na serio tę wskazówkę.
W Polsce ma dziś miejsce próba nawiązywania do tradycji szlacheckiej i ziemiańskiej różnych środowisk. Gdy patrzymy na kolonie pełnych uroku domków jednorodzinnych, które wyszły spod ręki zdolnych architektów z firmy „Dwór Polski”, lub na kolejną kosztowną adaptację dawnego dworu na hotel czy ekskluzywną restaurację, czujemy pewien brak proporcji w polskim życiu. Tradycje zbyt często sprowadza się jedynie do wymiaru materialnego, o tym zaś, co najważniejsze, o mieszkańcach historycznych polskich siedzib ziemiańskich, ludziach o niezwykłych często zasługach dla Polski, rzadko się pamięta. Komuniści skazali na nieistnienie to najbardziej patriotyczne środowisko dawnej Rzeczypospolitej; prawie 50 lat milczenia - a często kłamstw preparowanych z rozmysłem - miało pogrzebać definitywnie pamięć o ich życiu i męczeństwie w czasie ostatniej wojny.
19 marca mija 51. rocznica śmierci w niemieckim obozie zagłady Dora jednego z najbardziej nieujarzmionych, a zarazem najmniej znanych Polakom bohaterów ostatniej wojny - Leona Krzeczunowicza, ps. „Roland”, „Ekspress”, „S1”. Wraz z Karolem Tarnowskim był on założycielem konspiracyjnej organizacji ziemian „Uprawa” (vel „Tarcza”, „Opieka”), nigdy nierozpracowanej przez wrogów, i przez 5 wojennych lat prowadził z Niemcami krańcowo niebezpieczną grę. „Tarcza” została utworzona dla zorganizowania systemu łączności i wszechstronnej pomocy dla oddziałów AK - a od 1943 r. sprawowała nad nimi rodzaj opieki - ukrywania poszukiwanych przez wrogów, zbierania funduszy na potrzeby wojska i wykupu uwięzionych, organizowania służby medycznej - także kilkuosobowych szpitali w dworach. Leon Krzeczunowicz współpracował ściśle z dowództwem wojskowym, wykonując najbardziej niebezpieczne rozkazy, osłaniając najbardziej brawurowe operacje. Ten człowiek o niepospolitym talencie organizacyjnym, kawaleryjskiej odwadze i fantazji, nadzwyczajnej bystrości umysłu, dzięki swojemu poczuciu humoru oraz bardzo dobrej znajomości języka niemieckiego zdołał owinąć dookoła palca starostę trzech podkrakowskich powiatów - „Kreislandwirtha” Staupe, który wyrażał się o nim: der schlaue Kerl mit honischem Lacheln („ten przebiegły facet o szyderczym uśmiechu”).
Krzeczunowicz, legendarny wśród miłośników zawodów konnych jeździec i hodowca koni, utalentowany rolnik, zapobiegliwy gospodarz, zmuszony w czasie wojny do opuszczenia swojego doskonale prosperującego majątku w Jaraczowie pod Lwowem i prowadzenia gospodarstwa ziemskiego w Sieciechowicach pod Krakowem - które utrzymywał we wzorowym stanie, zapewniając jego rozkwit, mimo ciężkich realiów okupacyjnych - był niezwykle trzeźwym analitykiem sytuacji historycznej, w jakiej znalazła się Polska i środowisko ziemiańskie. Podziwiano jego spokojne, wyważone sądy, z których wynikało, że nie czas na opłakiwanie strat czy utraconych szans; każde czasy, nawet najtragiczniejsze, są dobre, by robić to, co do nas należy. Przy omawianiu powołania do życia „Tarczy” w Krakowie zauważył po prostu: „Musimy robić, co można, żeby w tych wojennych czasach bezmyślność i zawadiackość nie rozproszyła potencjału, jakim w specyficznych warunkach dysponują dziś ziemianie. To wszystko właściwie jest skończone.(...) Musimy potencjał, którym ostatni raz w historii dysponuje ziemiaństwo, postawić do dyspozycji Podziemia. Sprowadza się to do zabezpieczenia zaplecza wojska. (...) Ale nie ma żadnych celów politycznych. Polityczne zabiegi o majątki to bzdura, którą trzeba zwalczać, bo to będzie paraliżować wykorzystanie potencjału”. Tadeusz Bór-Komorowski już po wojnie jednoznacznie ocenił zasługi „Uprawy”: „Gdyby nie «Uprawa» - «Tarcza» Armia Krajowa nie mogłaby była spełnić wielu swoich zasadniczych zadań (...) opieka «Tarczy» uchroniła od głodu, demoralizacji i rabunku wiele oddziałów partyzanckich powstających jak grzyby po deszczu po 1943 r.”. Leon Krzeczunowicz, uwielbiany przez młodzież ziemiańską ze względu na swój urok osobisty, inteligencję, patriotyczną postawę, ale i skromność i prostotę, był także wielkim autorytetem dla chłopów - jak wspomina Jerzy Lambl, ps. „Brzeszczot”: „Razem z «Kmiciciem» sformowali szwadron jazdy składający się z synów ziemian, podoficerów pracujących w czasie wojny w ich majątkach i ludzi folwarcznych wybranych starannie, aby uniknąć pijackich przechwałek i awantur, o które tak łatwo na wsiach” - miał zarazem wizję pozostawienia po wojnie pewnej części wielkich majątków ziemskich, „rozumiejąc jako fachowiec, że nowoczesne metody uprawy roli możliwe były jedynie w gospodarstwach mogących sobie pozwolić na zakup maszyn, nawozów i zatrudnienie inżynierów rolnych”.
„Był czarującym kwestarzem - wspomina J. Lambl - i zbierał wielkie sumy na AK zupełnie bezboleśnie, znając ludzi na wylot i stosując psychologiczne podejście. Dom jego, lubo wypełniony tajemniczymi indywiduami ukrywającymi się przed gestapo, rozbrzmiewał gwarem i śmiechem, a nierzadko dźwiękami walczyków. (...) Pod trzpiotowatą opieką pani domu [Wandy z Czaykowskich Krzeczunowicz] chroniła się wdowa z dwojgiem dzieci po majorze Nowackim, a pan zatrudniał młodzież ziemiańską z Wielkopolski i ciągle komuś pomagał”.
Aresztowany w zasadzce pod Krakowem 1 sierpnia 1944 r., przez kilka miesięcy poddawany był okrutnemu śledztwu, a Niemcy wiedzieli, że mają kogoś ważnego z Podziemia, i robili wszystko, by go złamać. Próba wykupienia go za „pokaźną ilość klejnotów” oraz interwencja księcia kardynała Adama Sapiehy okazały się spóźnione. Żona, Wanda z Czaykowskich, po latach opowiedziała, że odszukał ją ksiądz, który był z Leonem Krzeczunowiczem w jednej celi: „Pani mąż przez wszystkich więźniów był uważany nieomal za świętego, wszystkim pomagał, paczki, które Pani przynosiła, rozdzielał między innych, sobie prawie nic nie zostawiając.(...) Najgorszą torturą były dla niego podstępne pytania, bo w tym stanie osłabienia wymagało nadludzkiego wysiłku, aby nikogo nie wsypać.(...) Był tak twardy, że nawet jego kat powiedział, że jeszcze takiego nie spotkał. I nigdy nikogo nie wsypał, a wielu ludziom uratował życie”. Ktoś wypuszczony z więzienia wyznał żonie: „Miałem zaszczyt leżeć z pani mężem na jednej pryczy”.
Ten nieznany współczesnym bohater, człowiek wielkiego charakteru i siły, którą zdobywał dzięki żelaznym zasadom i wielkiej dyscyplinie życia, przewieziony został następnie do jednego z najstraszliwszych obozów zagłady, umieszczonego we wnętrzu wydrążonej góry, w paśmie Harzu, gdzie więźniów zmuszano do pracy przy produkcji tajnej broni pocisków „V2” oraz latających bomb „V1”. Pojmany przy próbie ucieczki, został rozstrzelany 19 marca 1945 r.

Wszystkie cytaty za: Michał Żółtowski, „Leon Krzeczunowicz”. «Uprawa». «Tarcza», wyd. Bigraf, Warszawa 2005

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Ciemne Typy” z Polski na kanonizacji Frassatiego i Acutisa

2025-09-08 16:21

[ TEMATY ]

św. Carlo Acutis

św. Pier Giorgio Frassati

Vatican Media

Przyjechaliśmy dla Pier Giorgia. Ciemne Typy z Polski, a więc ci, którzy idą jego śladami – mówi ks. Krzysztof Nowrot, duszpasterz akademicki z Katowic i koordynator polskiego Towarzystwa Ciemnych Typów. Nazwa tej grupy modlitewnej nawiązuje do nieformalnej organizacji założonej przez samego Frassatiego. Wśród pielgrzymów obecnych na kanonizacji św. Piotra Jerzego Frassatiego i św. Karola Acutisa byli młodzi Polacy, którym „Ciemny Typ” z Turynu od lat wskazuje drogę do Boga.

„Ciemne Typy” z Polski to głównie młodzież z archidiecezji katowickiej, licealiści, studenci oraz ich rodzice, także z innych części Polski. Jak podkreślał ks. Krzysztof Nowrot, niedzielna uroczystość była doświadczeniem wielopokoleniowym. „To wielkie przeżycie, miałem takie wrażenie patrząc na Wandę Gawrońską, siostrzenicę Frassatiego, która w pewnym momencie szła do ołtarza w procesji, że to któreś pokolenie, które za nim idzie” – zauważył w rozmowie z Radiem Watykańskim-Vatican News. Duszpasterz dodał, że popularność Frassatiego nie słabnie i wyraził nadzieję, że podobnie będzie w przyszłości z postacią św. Karola Acutisa.
CZYTAJ DALEJ

Święty niewolnik niewolników

Był miłosiernym misjonarzem. Poświęcił się posłudze wśród niewolników.

Święty Piotr Klawer wiedział, że język miłości i miłosierdzia rozumieją wszyscy. Rzeczywiście miłość pomaga zrozumieć prawdę, a prawda wymaga gestów miłości – powiedział papież Franciszek w trakcie modlitwy w jezuickim kościele św. Piotra Klawera w Cartagenie w 2017 r.
CZYTAJ DALEJ

Co Matka Boża powiedziała w Gietrzwałdzie?

2025-09-09 18:27

[ TEMATY ]

Matka Boża

objawienia maryjne

Gietrzwałd

Adobe Stock

W najbliższy weekend odbędą się główne obchody 148. rocznicy objawień maryjnych w Gietrzwałdzie - jedynych w Polsce i jednych z dwunastu na świecie, które Stolica Apostolska uznała za autentyczne. Orędzie Matki Bożej z 1877 r., przekazane prostym warmińskim dziewczynkom, do dziś porusza i inspiruje wiernych. - To niezwykły dialog zwykłych ludzi z Maryją, rzadko spotykany w innych objawieniach - podkreśla abp Józef Górzyński, metropolita warmiński. Jak dodaje, przesłanie z Gietrzwałdu, wzywające m.in. do codziennej modlitwy różańcowej i życia sakramentalnego, wyprzedzało nauczanie Soboru Watykańskiego II. Objawienia te stały się impulsem do odrodzenia religijności, ale i polskości - nie tylko na Warmii, lecz we wszystkich zaborach.

Gietrzwałd (niem. Dietrichswalde) został założony w 1352 r. przez Warmińską Kapitułę Katedralną. Od XIV w. rozwijał się tu kult maryjny: początkowo związany z Pietą, a od XVI w. z obrazem Matki Bożej z Dzieciątkiem, umieszczonym w miejscowym kościele. Maryja w ciemnoniebieskim płaszczu, z Jezusem w czerwonej sukience na ramieniu - ten wizerunek szybko otoczono czcią. W 1717 r. obraz ozdobiono srebrnymi koronami, a świadectwem rozwijającego się kultu były liczne vota.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję