Reklama

Znak od Boga

Niedziela Ogólnopolska 26/2006, str. 13

Z prawej - Dariusz Kwaśnik w roli ks. Stanisława Dziwisza
Archiwum Aktora

Z prawej - Dariusz Kwaśnik w roli ks. Stanisława Dziwisza<br>Archiwum Aktora

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dariusz Kwaśnik, absolwent PWST we Wrocławiu, aktor Teatru Polskiego w Warszawie, wystąpił w filmach: Nieznana opowieść wigilijna (2000) o losie dzieci z domu dziecka siostry Hortensji - w roli Bilusia; Trzeci (2004) - w roli lekarza; Mój Nikifor (2004) jako radiowiec; Vinci (2004) jako profesor ASP; Karol - papież, który pozostał człowiekiem (2006) jako abp Stanisław Dziwisz. Obecnie gra w filmie angielskiego reżysera Petera Greenewaya Straż nocna, realizowanym we Wrocławiu.

Monika Kaniowska: - Jako odtwórca roli ks. Dziwisza w filmie Giacomo Battiato uczestniczył Pan niedawno w Watykanie w premierze jego filmu o Janie Pawle II...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Dariusz Kwaśnik: - Atmosfera premiery była niezwykła. Odbyła się dwa dni przed pierwszą rocznicą śmierci Jana Pawła II i w Rzymie było wielu Polaków. Już w czasie jazdy samochodem do Rzymu odczuwałem wielkie wzruszenie i wdzięczność Bogu za to, że i ja tam będę. Po projekcji filmu w Auli Pawła VI Papież Benedykt XVI podziękował za ten film szczególnie Piotrowi Adamczykowi, którego znał już wcześniej, ale także nam wszystkim za wspaniałe role. Włosi obecni na premierze gratulowali mi i jednocześnie podkreślali odczuwany niedosyt wielu scen, ponieważ obejrzeliśmy wersję skróconą o połowę (serial trwa cztery godziny). Najbardziej wzruszające były rozmowy z Polakami, którzy mieszkają w Rzymie i statystowali w naszym filmie. Podkreślali, jak wielką życiową sprawą był udział w filmie o umiłowanym Ojcu Świętym. Odczuwałem to samo.

- Czy rolę papieskiego Sekretarza starał się Pan zagrać dyskretnie?

Reklama

- Pozwoliłem sobie na dużo więcej. Starałem się wejść głębiej w psychikę i temperament tej postaci. Kard. Stanisław Dziwisz nie jest, wbrew pozorom, postacią cichą i milczącą, jaką znaliśmy z mediów w okresie papieskiego pontyfikatu. Sam jestem człowiekiem o dużym temperamencie i głównie takie postacie grałem w teatrze. Kard. Dziwisz również jest człowiekiem pełnym temperamentu, silnym, czasami dowcipnym, o czym mogłem przekonać się w czasie rozmowy z nim jeszcze w Krakowie. W okresie, gdy pełnił swoje niezwykle trudne obowiązki w Watykanie, musiał wytrzymać presję tysięcy osób starających się o audiencję u Ojca Świętego. Był człowiekiem niezwykle oddanym Papieżowi, ochraniał go. Nie została wprawdzie nakręcona scena, ale scenariusz przewidywał ją, o tym, jak osobisty Sekretarz Papieża widząc, że Ojciec Święty jadący na nartach może upaść, stara się go osłonić, aby upadł na niego. Najbardziej poruszająca scena filmu pokazuje, jak zakonnice i abp Dziwisz, towarzyszący Janowi Pawłowi II w chwili śmierci, gdy ustaje bicie serca Papieża, głośno modlą się i płaczą. Ksiądz Kardynał tłumaczył mi, że w tym momencie nie płakał, załamał się dopiero wtedy, gdy przykrywał twarz Papieża leżącego już w trumnie. Jest jednak prawem filmu skondensować pokazane wydarzenia i emocje. Z postaci abp. Dziwisza i postaci Jana Pawła II promieniuje samo dobro. I to chyba jest oczywiste, że sam odczuwałem, jako osoba głęboko wierząca w Boga, te same emocje. Wcześniej, zanim pochłonęły mnie obowiązki w teatrze, byłem czynnym członkiem dwóch wspólnot wierzących. Praca nad tym filmem wzbogaciła mnie duchowo.

- Zdjęcia do filmu powstały w wielu egzotycznych miejscach... Ile czasu spędził Pan na planie?

- Na planie byłem codziennie, cały czas grałem z Piotrem Adamczykiem i byłem codziennie charakteryzowany, może nie w tak skomplikowany sposób jak on, ale miałem podgoloną głowę. Pomiędzy mną a kard. Dziwiszem jest różnica wieku jednego pokolenia, czyli około 25 lat. Realizacja była skomplikowanym i wielkim przedsięwzięciem. Główni twórcy byli ci sami, ale zmieniały się ekipy techniczne w Hiszpanii, RPA i we Włoszech. Widzieliśmy, jak wszyscy doskonale wczuwają się w temat filmu, jak bliska jest tym ludziom postawa Jana Pawła II, jak odczuwają podobne emocje. Z jednym małym wyjątkiem: małe, najbiedniejsze murzyńskie dzieci ze slumsów, które też statystowały w filmie, nie wiedziały, co oznaczają duchowne białe szaty papieskie i złoty krzyż na szyi Piotra Adamczyka. Widziałem, jak Piotr pozwala im dotykać tego krzyża i mówić jakieś swoje życzenia. Czarnoskóra dziewczynka prosiła o sukienkę, chłopiec o samochód, ale kolejny chłopiec poprosił o to, aby jego ojciec bardziej go szanował. Odebraliśmy to jako znak zesłany od Boga.

- Jak wyglądała Pana współpraca z włoskim reżyserem Giacomo Battiato? Która scena była szczególnie trudna?

Reklama

- Battiato nie tylko głęboko przeżywał i rozumiał temat filmu, ale starał się bardzo cyzelować każdy jego szczegół, pokazywać prawdziwe emocje i religijne przeżycia. Jedną scenę mogliśmy zagrać inaczej niż przewidywał scenopis - była to scena zamachu na życie Papieża na Placu św. Piotra. Jak w prawdziwym wydarzeniu były tam dialogi, ale my zagraliśmy to nieomal milcząc, odmawiając jedynie razem modlitwę Zdrowaś Maryjo. Ks. Dziwisz jakby dodawał otuchy ciężko rannemu Papieżowi, bo przecież Bóg go nie opuścił. Muszę powiedzieć, że pracowaliśmy cały czas tak ciężko, że marzyliśmy często, aby choć na 2-3 dni pojechać odpocząć do Polski. Teraz rozumieliśmy, co czuli obok wielkiej tęsknoty za ojczyzną nasi bohaterowie.

- Ta rola wydaje się w Pana dorobku najbardziej znacząca. Grał już Pan co prawda niewielkie role, ale w dobrych filmach, np. „Mój Nikifor”, „Vinci”.

- Grałem już także główną rolę w polskim filmie pt. Nieznana opowieść wigilijna, gram duże role w moim Teatrze Polskim, ale na pewno rola osobistego Sekretarza Papieża na zawsze pozostanie rolą mojego życia, tego nie da się już powtórzyć. Dzięki niej mam jednak większy dystans zarówno do swoich dokonań aktorskich, jak i do życia. Zrozumiałem, co liczy się najbardziej, że jest sfera tak wielkich dokonań duchowych, której przykładem jest postawa Ojca Świętego, że trudno ją porównywać z czymkolwiek. Mam teraz więcej pokory.

- Z pewnością zapamiętał Pan atmosferę świątyń, w których były robione zdjęcia.

- Tych zdjęć nie było aż tak wiele, bo zdjęcia w takich miejscach sporo kosztują. Trudno mi wyróżnić którąś z tych świątyń, choć muszę przyznać, że niewiele rzeczy dorównuje urodzie katedry w hiszpańskiej Granadzie czy świątyni na rzymskim Lateranie. Zachwycała mnie jednak przede wszystkim znajdująca się w świątyniach wspaniała sztuka sakralna, która pomagała w pracy nam, aktorom, i reżyserowi Giacomo Battiato, który sam kocha piękno ukryte w starych murach, dlatego starał się je pokazać w filmie. Wczuwaliśmy się w to piękno, ale przede wszystkim we wspaniałe słowa homilii polskiego Papieża. To było niezwykłe i wzruszające.

- Dziękuję za rozmowę.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy ja mogę dziś nazywać się Jego przyjacielem?

[ TEMATY ]

Ewangelia

maj

rozważanie

ks. Mariusz Słupczyński

Adobe Stock

Rozważanie do Ewangelii J 15,9-17

Czytania liturgiczne na 14 maja 2025;
CZYTAJ DALEJ

Jeden z kardynałów na konklawe "poratował" przyszłego papieża... cukierkami

2025-05-14 14:30

[ TEMATY ]

konklawe

kard. Luis Antonio Tagle

cukierki

Papież Leon XIV

Adobe Stock

Kard. Tagle miał "poratować" przyszłego papieża... cukierkami

Kard. Tagle miał poratować przyszłego papieża... cukierkami

Filipiński kardynał Luis Antonio Tagle w szczególny sposób wspierał papieża Leona XIV na finiszu konklawe. Kard. Tagle powiedział na konferencji prasowej w Rzymie, że kiedy kard. Robert Francis Prevost, który siedział obok niego na konklawe, zdał sobie sprawę podczas liczenia głosów, że zostanie wybrany, zaczął ciężko oddychać, dlatego zaproponował przyszłemu papieżowi słodycze.

„Zawsze mam przy sobie słodycze. Kard. Prevost siedział obok mnie. Kiedy usłyszałem, że ciężko oddycha, zapytałem go: 'Chcesz cukierka? A on odpowiedział: 'Dobrze, daj mi jednego, proszę'”. To był jego „pierwszy `akt miłosierdzia` wobec nowego papieża”, zażartował kard. Tagle, który przed konklawe sam był typowany jako potencjalny następca zmarłego papieża Franciszka.
CZYTAJ DALEJ

"Rerum novarum". Kamień węgielny katolickiej nauki społecznej

2025-05-14 21:11

[ TEMATY ]

Encyklika

Leon XIII

Papież Leon XIV

pl.wikipedia.org

Philip de László "Portret Leona XIII" (1900)

Philip de László Portret Leona XIII (1900)

15 maja 1890 r. papież Leon XIII ogłosił encyklikę "Rerum novarum". Ta data, jak i wybór kard. Prevosta na papieża Leona XIV jest okazją do przypomnienia treści tego dokumnetu.

Wspomniany dokument papieski, ogłoszony 15 maja 1891 z podtytułem „encyklika w sprawie robotniczej”, wskazywał zarówno na zakres tematyczny poruszanych w nim zagadnień, jak i na głównych jego odbiorców: świat pracy, rozumiany szeroko, a więc obejmujący i pracobiorców, i pracodawców. Zanim dokument ten ujrzał światło dzienne, jego autor ogłosił kilka innych encyklik o tematyce społecznej, choć z pewnością nie tej rangi, m.in.: „Quod Apostolici muneris” z 28 grudnia 1878 – o prawno-moralnych podstawach porządku społecznego oraz istnienia warstw i klas społecznych; „Humanum genus” z 20 kwietnia 1884 – m.in. o korporacyjnym ustroju średniowiecza, mającym stanowić wzór dla tworzenia nowych form organizowania się społeczeństwa; „Immortale Dei” z 1 listopada 1885 – o chrześcijańskim ustroju państwa; „Diuturnum illud” z 29 czerwca 1887 – o pochodzeniu władzy państwowej; „Libertas” z 20 czerwca 1888 – o wolności osoby ludzkiej; „Sapientiae christanae” z 10 stycznia 1890 – o społecznych obowiązkach katolików.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję