Reklama

Czy ten pożar rozpali nasze serca?

Kilka tygodni temu spłonęła szkoła podstawowa w podwarszawskich Laskach, gdzie uczyły się niewidome dzieci. Teraz lekcje odbywają się w prowizorycznie zaadaptowanych salach przedwojennego budynku. A niewidome dzieci wciąż proszą o pomoc!

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Liczy się każdy grosz. Potrzeby Zakładu dla Niewidomych w Laskach są bardzo duże. Ta największa i najlepsza w Polsce szkoła zajmująca się edukacją niewidomych i niedowidzących istnieje dzięki hojności ludzi wielkiego serca. - Teraz mamy jeszcze kolejną stratę. W pożarze spłonęła szkoła podstawowa oraz wiele cennych pomocy dydaktycznych - mówi Władysław Gołąb, prezes Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi, który od lat siedemdziesiątych zajmuje się pozyskiwaniem funduszy na działalność Lasek. - Mam nadzieję, że ten pożar rozpali serca ludzi dobrej woli - dodaje.

Marzenie... o szkole

Teraz dzieci ze szkoły podstawowej uczą się w budynku starego internatu. Nie narzekają zanadto, ale tęsknią za „swoją szkołą”.
Właśnie wchodzę na lekcję, na której dzieci czytają wiersz Juliana Tuwima pt. „Dyzio Marzyciel”. Jeden z dziewięciolatków skrzętnie pisze coś na specjalnej maszynie. Na kartce papieru zamiast liter ukazują się wytłoczone znaki alfabetu Braille’a.
Co piszesz? - pytam chłopca. - Wiersz o moich marzeniach - odpowiada Piotruś Warachowski. A jakie masz marzenia? - Jeszcze nie wiem. Właśnie się zastanawiam - odpowiada niewidomy uczeń. - A ja piszę o lodach i torcie czekoladowym. Jak tylko o tym myślę, to aż mi ślinka cieknie - chwali się Kamilek Wiśniewski, który siedzi ławkę dalej.
Kilka minut później nauczycielka ogłasza przerwę. Dzieci wychodzą z sali, rozmawiają, bawią się, a nawet czasem psocą. Są dokładnie takie, jak inne zdrowe dzieci: uśmiechnięte i wesołe.
Ich szkoła spłonęła kilka tygodni temu. Teraz lekcje odbywają się w starym przedwojennym budynku, który jest bardzo słabo przystosowany do potrzeb niewidomych. Właśnie miał być remontowany. Od czasu pożaru dzieci martwią się, że nic już nie będzie takie samo. Tęsknią za tym, co było, co znały. - Bardzo brakuje mi naszej szkoły. Tam czułem się jak w domu. Znałem każdy zakamarek. A tutaj wszystkich pomieszczeń muszę uczyć się od nowa. Tęsknię za swoją starą salą lekcyjną - mówi z przejęciem Piotruś.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Bezcenne pomoce

Pożar w starej szkole wybuchł o godz. 4 nad ranem, kiedy w budynku nikogo nie było. Aż strach pomyśleć, co by się mogło stać, gdyby ogień pojawił się podczas zajęć. W parterowym budynku z lat 80. odbywały się bowiem lekcje klas 1-3. Codziennie uczyło się tam ok. 60 niewidomych dzieci.
W spalonym budynku nie ma okien, a w oczy rzucają się osmolone białe cegły elewacji. Prawdziwy ogrom zniszczeń widać dopiero wtedy, gdy wchodzimy do środka. Drewniane wnętrze spłonęło doszczętnie wraz z wyposażeniem. W niektórych pomieszczeniach nie ma już dachu. Wiszą jedynie zwęglone drewniane belki, na których unosiła się cała konstrukcja.
- Dziś wiemy, że budynek trzeba zbudować od nowa. Eksperci budowlani orzekli, że do ponownego użytku nadaje się jedynie podmurówka - podkreśla prezes Władysław Gołąb.
Jednak szkoła to nie tylko mury, które dzięki ofiarności ludzi dobrej woli może uda się odbudować. - To, co spłonęło, jest w dużej mierze nie do kupienia, to trzeba na nowo stworzyć - mówi Krystyna Broniarz, dyrektor szkoły podstawowej. Niektóre pomoce dydaktyczne to dzieło wieloletniej pracy nauczycieli, wychowawców i ich podopiecznych.
Dzieciom potrzebne są np. makiety budowli, wypukłe mapy i rysunki oraz wypchane ptaki czy wiewiórki, które w zwykłych szkołach służą do ozdoby sal. Natomiast niewidomi muszą wszystkiego dotknąć, bo tak poznają świat.

Otwierają im świat

Obecnie w ramach Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Laskach działają: przedszkole, szkoła podstawowa, gimnazjum oraz kilka szkół średnich. Kształci się w nich ok. 300 niewidomych dzieci z całej Polski.
Laski zapewniają im od najmłodszych lat specjalistyczną opiekę i edukację pod okiem tyflologów (pedagogów osób niewidomych). Bardzo ważne jest bowiem, aby dziecku zapewnić fachową opiekę od wczesnego dzieciństwa. Z tego powodu przedszkole przyjmuje dzieci już od trzeciego roku życia. Podopieczni często zostają w Laskach nawet na 20 lat, krok po kroku ucząc się otaczającego ich świata.
W Laskach pracuje wiele sióstr oraz osób świeckich, dla których praca z niewidomymi jest życiowym powołaniem. - Codziennie z radością idę do swoich dzieci - wyznaje Lucyna Pilaszek, nauczycielka w szkole podstawowej. W Zakładzie chętnie zatrudniane są też osoby niewidome. - Mamy wielu znakomitych niewidomych pracowników i pedagogów. Oni są świadkami dla tych dzieci. Pokazują, że mimo pewnej ułomności można w życiu do czegoś dojść - podkreśla Władysław Gołąb.
Dla Piotrusia Warachowskiego Laski są drugim domem. Bardzo polubił to miejsce i swoich nauczycieli. - Liczę, że kiedyś też będę pracował tak jak oni. Dlatego staram się jak najlepiej uczyć - podkreśla chłopiec.

Reklama

To kosztuje!

Od początku swego istnienia szkoła w Laskach budowana była z ofiarności społecznej i tak jest do dziś. - Program nauczania w naszych szkołach niczym nie różni się od tego, co zawarte jest w programach edukacyjnych dla innych dzieci. My posługujemy się tylko inną metodą - tłumaczy Lucyna Pilaszek. W Laskach klasy są mniejsze niż w zwykłych szkołach, liczą ok. dziesięciu osób. - W przypadku dzieci niewidomych nauczanie musi być bardziej zindywidualizowane. One oprócz braku wzroku mają często jeszcze inne zaburzenia - dodaje nauczycielka.
Dzieciom oprócz samej tyflologicznej edukacji potrzebne są jeszcze inne zajęcia, np. rehabilitacja, zajęcia na basenie oraz hipoterapia na specjalnie do tego celu tresowanych koniach.
Jednak to wszystko kosztuje! Obecnie miesięczny koszt kształcenia jednego dziecka wynosi ponad 5 tys. złotych Zbieraniem funduszy na ten cel zajmuje się Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi. - Jesteśmy szkołą niepubliczną. Dlatego też wsparcie z Ministerstwa Edukacji Narodowej pokrywa około połowy kosztów edukacji niewidomych dzieci - podkreśla Władysław Gołąb. Resztę Zakład musi znaleźć u osób dobrego serca.

Reklama

Przez Krzyż... do Nieba

Przechadzając się po parkowym terenie Zakładu w Laskach, można nauczyć się pokory wobec życia. Gdy patrzy się na niewinne i niewidome dzieci, naturalnie rodzi się pytanie: Dlaczego?
Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w fenomenie tego miejsca. Bowiem tu, w Laskach, zawsze się powtarza, że kluczem do samoakceptacji swojego kalectwa jest wiara. Jeżeli niewidomi wychowankowie będą wiedzieć, że mimo swojej ułomności są Dziećmi Boga, który kocha ich tak samo jak innych, to w końcu pokochają i zaakceptują samych siebie. Wymaga to jednak konsekwentnego wychowania religijnego i formacji duchowej, a przede wszystkim towarzyszenia w codziennym życiu.
- Odpowiedzi na pytanie, dlaczego jestem niewidomy, można znaleźć tylko w naszej wierze - uważa Władysław Gołąb, który sam stracił wzrok podczas II wojny światowej. Wychowawcy starają się wytłumaczyć dzieciom i ich rodzinom, że niewidomy także może być szczęśliwy. - Przecież każdy człowiek ma jakieś ograniczenia, ale to nie musi pozbawiać go godności i szczęścia - podkreśla pan Gołąb.
Dlatego też w Laskach łączy się formację intelektualną z duchową. - Chrześcijaństwo mówi nam przecież, że każdy krzyż jest darem, tylko trzeba umieć go przyjąć - podkreśla prezes.
Wychowawcy, podopieczni i osoby związane z Laskami mają pewną charakterystyczną cechę. Zamiast „Dzień dobry” czy „Szczęść Boże” - witają się słowami, które tłumaczą fenomen i teologię tego miejsca.
Idąc wąską uliczką pomiędzy budynkami Zakładu, słyszę, jak młoda dziewczyna mówi: „Przez Krzyż...”. A jedna z sióstr franciszkanek z oddali odpowiada: „Do Nieba!”.

Władysław Gołąb, prezes Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi:

Brak wzroku nie jest nieszczęściem. Jest pewnym brakiem, który jednak nie przesądza o szczęściu czy nieszczęściu człowieka. Ważne jest tylko, aby zaakceptować swoje kalectwo. Sam jestem od 1944 r. osobą niewidomą. I uważam, że jestem szczęśliwy. Na tyle, na ile można być szczęśliwym na tym świecie.

Reklama

Pomóżmy!

Wszystkim, którzy zechcą się przyłączyć do grona osób pragnących nam pomóc, będziemy serdecznie wdzięczni za każdy dar. Datki zwykłych ludzi są od lat głównym źródłem utrzymania szkoły.

Podczas pożaru uległy zniszczeniu specjalistyczne pomoce dydaktyczne, m.in.: maszyny brajlowskie, brajlowskie i czarnodrukowe mapy Polski, wypchane okazy zwierząt i ptaków, szkielet człowieka, odtwarzacze CD, nagrania angielskich piosenek dla dzieci, pianino, instrumenty muzyczne dla klas młodszych, słownik polsko-angielski (czarnodrukowy), modele pojazdów, makiety budynków i pomników.

Będziemy również wdzięczni za inne dary rzeczowe, które mogą nie być związane z procesem nauczania w szkole podstawowej, ale odciążą nasz budżet z koniecznych zakupów i uwolnią środki, które będą przeznaczone na odbudowę szkoły.

Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi
Laski
ul. Brzozowa 75
05-080 Izabelin
Bank BRE SA
02 1140 1010 0000 4399 5800 1002

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Dziś uroczystość Najświętszej Trójcy

[ TEMATY ]

Trójca Święta

Adobe.Stock

Tradycyjnie w niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego przypada jedno z najważniejszych świąt chrześcijańskich – uroczystość Trójcy Przenajświętszej. Jej źródła sięgają IV i V wieku, kiedy to trwały spory teologiczne dotyczące bóstwa i pochodzenia Chrystusa, a na soborach formułowano ortodoksyjne definicje tej doktryny i Credo. Liturgiczne święto powstało dopiero w XI w., a w całym Kościele wprowadził je papież Jan XXII w 1334 r.

Św. Rupert, opat z Ottobeuren (zmarł ok. 1180) tłumaczy, dlaczego święto Najświętszej Trójcy umieszczono w kalendarzu liturgicznym w najbliższą niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego: "Albowiem wkrótce po Zstąpieniu Ducha Świętego prawda Chrystusowa i chrzest przez Niego nakazany w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego były udzielane po całym świecie. Tak przeto uroczystość dzisiejsza jest najpiękniejszym zamknięciem cyklu zbawienia".

CZYTAJ DALEJ

Matko z Latyczowa dalekiego Podola, módl się za nami...

2024-05-26 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

pl.wikipedia.org

Obraz przedstawia Matkę Bożą trzymającą w lewej ręce Dzieciątko, w prawej zaś berło. Święte postacie przyozdobiono sukienkami o precyzyjnie kutych motywach roślinnych. W tle obrazu zwisają kiście winogron, a głowę Maryi otacza 12 gwiazd.

Rozważanie 27

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję