Reklama

Strategie przetrwania

Niedziela Ogólnopolska 29/2008, str. 20-21

Katarzyna Nita

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Obyś był rencistą - powiedział starszy pan do młodszego pana. Brzmi trochę jak przekleństwo? I powinno. Zwłaszcza w kraju, w którym najniższa renta socjalna dla osób całkowicie niezdolnych do pracy wynosi 418 zł miesięcznie i podlega opodatkowaniu, a najniższa emerytura - niecałe 600 zł.
Jaką wyobraźnią i wrażliwością obdarzeni są ludzie władzy, skazujący bliźnich na życie w takich warunkach?
Jak można za takie pieniądze przetrwać miesiąc? Okazuje się, że cudu tego dokonują miliony naszych bliskich, sąsiadów, znajomych.

Kilka historii zwyczajnych

Pani Alina, lat 59, bezdzietna wdowa, od 5 lat na rencie. Ma chory kręgosłup i serce. Po niewielkiej, jak się zdawało, kontuzji przyplątała się rzadka choroba kości - zespół Sudecka. Kości tracą wapń, podobnie jak przy osteoporozie, ale intensywniej. Lekarz powiedział, że jeśli nie wyleczy się nogi, to trzeba amputować. Udało się, ale od tamtego czasu pani Alina bardzo rzadko albo w ogóle nie wychodzi z mieszkania.
Na przetrwanie pani Alina ma dokładnie 690 zł renty. Co miesiąc odbywa się ten sam rytuał. Notes w szkolną kratkę, długopis i spis wydatków. 170 zł kosztują lekarstwa, 200 zł wynosi czynsz za jednopokojowe mieszkanie z piecem, ok. 70 zł „wypali się” zawsze prądu, plus 85 zł telefon - tutaj nie ma co oszczędzać, bo to jedyny sposób na kontakt z rodziną i znajomymi. Od godz. 18 rozmowy telefoniczne są darmowe, podobnie jak w weekendy.
Co robi samotny człowiek całymi dniami? Ogląda telewizję. I czeka, aż pojawi się ktoś, kto pójdzie po zakupy, wykupi recepty, umyje okna, pomoże w porządkach.
- Oglądam telewizję, bo chcę być na bieżąco, nikt mnie nie zagnie w sprawach polityki, kultury. Oglądam wszystkie programy publicystyczne, bo filmy to same powtórki. Nie chcę zaśniedzieć, odgrodzić się od świata, skapcanieć... Całe zawodowe życie byłam wśród ludzi. Prowadziłam restaurację, pracowałam w księgowości. Czasem bywało, że chciałam pobyć sama, uciec od gwaru, od wrzawy. Nieustannie byłam potrzebna, niezbędna. Męczyło mnie to, teraz mam dużo ciszy, spokoju i tęsknię za dawnymi zwariowanymi dniami.
Ewa, lat 48, niedowład nóg po wypadku samochodowym w 1979 r. Renta w wysokości 788 zł.
Ewa mieszka z rodzicami w mieszkaniu spółdzielczym. Rodzice martwią się, że gdy ich zabraknie, córka nie utrzyma mieszkania. Czynsz, razem z opłatami na administrację i fundusz remontowy, wynosi 390 zł. Mieszkanie ma 40 m2 - dwa niewielkie pokoje, łazienka dostosowana do potrzeb osoby niepełnosprawnej, w kuchni meble w stylu późny Gierek. Ostatnio malowali mieszkanie 15 lat temu. Na beżowo, bo beżu długo nie czepia się brud.
Rodzice Ewy są emerytami z budżetówki, co oznacza, że mają niskie uposażenie. Razem to 1770 zł.
- Nie liczymy renty córki do rodzinnego budżetu, bo 590 zł kosztują lekarstwa dla niej. W praktyce na rachunki i jedzenie zostają nasze emerytury. W tym roku żywność zdrożała od 10 do 40 proc. Najgorsze jest to, że stale podnoszą ceny chleba, a chleb jest podstawą jadłospisu osób niezamożnych - mówi pani Wiesia, mama Ewy, emerytowana pracownica urzędu gminy.
- Powiem pani, że chyba najtrudniej znieść myśl, że człowiek radził sobie jakoś w życiu, a teraz bieda ciągnie w dół jak wir topielca i nic, człowieku, nie poradzisz… - żali się pan Stefan, ojciec Ewy, były pracownik elektrociepłowni. - Z roku na rok ograniczamy się i zaciskamy pasa, ale człowiek dochodzi do takiego punktu, że nie ma już pola manewru…
Pomoc socjalna? Niech pani nie żartuje… Nam się nic nie należy, mamy za duży dochód na głowę. Zresztą, mamy pełną świadomość, że są biedniejsi. Po sąsiedzku mieszka kobieta z trójką drobiazgu i mężem pijakiem. Raz w tygodniu coś im podrzucam, najczęściej grzyby albo jakieś domowe przetwory…
Halinka, 65 lat, 1120 zł emerytury. Tydzień temu amputowano jej pierś. Nowotwór złośliwy. Jak złośliwy, dowie się, gdy przyjdą wyniki. Halinka mieszka w zabytkowej kamienicy. Z jednego pokoju o powierzchni 39 m2 udało się wygospodarować w latach 60. ubiegłego wieku - gdy odbywał się ostatni remont domu - malutką łazienkę i kuchnię. Czynsz wynosi 123 zł. Jedynym źródłem ciepła był piec kaflowy, który już w 1986 r. odmówił posłuszeństwa. Nie można też zamontować w nim grzałek elektrycznych, bo stara instalacja domu nie wytrzyma obciążenia. Ogrzewa więc to blisko 40-metrowe lokum piecem gazowym. W zimie temperatura wynosi 13oC. Na wiosnę, nim mury wchłoną ciepło, góra 16oC. - Za to w upały jest przyjemnie chłodno - żartuje Halinka. Najgorzej jest jednak z łazienką. Odpływ pod wanną nie działa. Po kąpieli wybiera się wodę z wanny miskami, bo inaczej całe mieszkanie pływa. Halinka myje się teraz u przyjaciół.
Na ścianach gęsto od reprodukcji klasyków polskich - Matejko, Malczewski. Plakatowy Kossak. Duży portret Jana Pawła II, niżej sztuczne czerwone róże z kroplami rosy. Czarnooka Matka Boża Cygańska nad łóżkiem.
Żeby szybciej dostać się do lekarza, musi chodzić na prywatne wizyty (100 zł jedna). Tam dowiaduje się tego, co mogłaby usłyszeć jeszcze w szpitalu - żeby szwy nie bolały, trzeba okładać maścią z nagietka, żeby nie zbierała się limfa, trzeba ćwiczyć obolałe przedramię… Twarda kobieta z Halinki, tak powiedziała pielęgniarce, gdy ta jednym ruchem zdarła jej opatrunek ze świeżej pooperacyjnej rany. - Rutyna zabija w ludziach ludzi… wzdycha.
- Problem z Halinką polega na tym, że ona należy do tego rodzaju osób, które noszą głowy wysoko i za nic nie przyznają się do swego ubóstwa. Pracowała jako przedszkolanka, wyszła za mąż bardzo wcześnie, ale źle trafiła. Wybrała więc samotność - wspomina przyjaciółka. - Nie spotkałam osoby, która tak godnie znosi swój los. I nawet z takim rodzajem wdzięku. A przecież musi być jej strasznie ciężko. Z tej jednej emerytury musi przeżyć, a teraz także kupić lekarstwa, które, nawet refundowane, są drogie. Zrobiliśmy zbiórkę wśród przyjaciół. Halinka popłakała się, ale przyjęła wsparcie. Pierwszy raz w życiu…

Zasady przetrwania

- Najważniejszym przykazaniem rencisty czy emeryta jest zdanie: „Musi się opłacać” - śmieje się pani Alina. - Opłaca się, gdy jest tanio. Opłaca się jeździć często do supermarketu. Ja wiem, co się mówi o ich promocjach, w czym moczą mięso i wędliny, żeby wyglądały jak świeże… Nie wierzę w to. W Auchan był kiedyś skandal z powodu nieświeżych wędlin. Pilnują się teraz jak nikt... Kupujesz na przykład kurę i masz z niej cztery obiady dla singielki (śmiech). Do tego ziemniaki, surówki tylko latem i jesienią. Zimą - sztuczne sosy…
- Sąsiedzi mówią, że konserwę w trzy miesiące po terminie ważności da się zjeść. Kupiliśmy kiedyś 50 pasztetów drobiowych, bo były po 89 groszy. Nie przejesz tego, człowieku, szybko… Im starsze były te konserwy, tym bardziej słone, ale z ketchupem człowiek żołądek oszukał - mówi pan Stefan, otwierając lodówkę. - Serek biały i kilka topionych, mortadeli starczy na jutro na śniadanie. Pomidory są jeszcze ciągle za drogie, ale mamy dżem...
- Kupuje się wyłącznie na promocji albo z wyprzedaży. Po pewnym czasie wiesz, gdzie i co jest tanie - wyjaśnia pan Stefan. - Żona z trudem chodzi, więc ja jestem za „biegacza”. Wyruszam rano, druga runda wieczorem, bo wtedy przeceniają część towaru. Zahaczam też o zieleniak, gdzie przed godz. 18 owoce można dostać za pół darmo. Przy śmietnikach czekają pijaczki. Taki straganiarz nie musi się nawet fatygować, oni mu z rąk wyrywają i w miasto. Sprzedają potem kilo cytryn za piwo... Mówię takiemu: Dziecku byś zaniósł, łobuzie… Te dzieciaki bledziutkie przecież, bez witamin chowane. Ale pijak myśli tylko, co do gardła wlać, tak już ma i koniec.

Marzenia

Ewa: - Miesiąc na wsi. W zieleni, w spokoju. Godzinami mogę patrzeć na las, na ptaki... Dawno nie czułam wiatru na twarzy. Lubię słuchać zwyczajnych ludzi. Tylko oni potrafią jeszcze opowiadać historie. Tak sobie myślę - mały domek z widokiem na zieleń i długie gorące dni, a wieczorami pogaduchy przy herbacie… I tak się nasycić tym latem na całe życie…
Pan Stefan: - Hm… Miejsce, do którego Ewa mogłaby pójść, gdy nas już nie będzie. Żebym mógł w spokoju zamknąć oczy… Ośrodek z rehabilitacją, otwarty… A dla siebie? Nie wiem…
Znam takie jedno miejsce, gdzie pięknie ryby biorą. Gdyby podnieśli emeryturę, może starczyłoby mi na bilet PKS...
Pani Alina: - Dużo książek. Jak mam dobrą książkę pod ręką, nie jestem już sama… A jeść mogę na okrągło te kurczaki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Konklawe i najpilniej obserwowany komin świata

2025-05-07 21:12

[ TEMATY ]

konklawe

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Choć to jeden z głównych symboli konklawe, to jego tradycja sięga jedynie nieco ponad 100 lat. Biały dym z komina zamontowanego na Kaplicy Sykstyńskiej obwieszcza światu wybór papieża. Fumata bianca weszła też na stałe do języka włoskiego jako synonim rozwiązania jakiejś sprawy, zakończenia oczekiwania.

Po raz pierwszy biały dym zwiastował wybór papieża 3 września 1914 roku, gdy wybrano kardynała Giacomo della Chiesa, który przybrał imię Benedykta XV. Wcześniej wybór papieża oznaczał… brak dymu, bowiem karty ze skutecznego głosowania archiwizowano. Dłuższa jest historia czarnego dymu. We wcześniejszych wiekach, niezależnie od tego czy konklawe odbywało się w Watykanie, czy na rzymskim Kwirynale (gdy istniało Państwo Kościelne) czerń z komina była znakiem, że wakat na Stolicy Apostolskiej trwał.
CZYTAJ DALEJ

„Pokój Łez” - miejsce, w którym kardynał staje się papieżem

2025-05-08 08:33

[ TEMATY ]

konklawe

Vatican Media

Na ścianie Sądu Ostatecznego w Kaplicy Sykstyńskiej, po obu stronach ołtarza, znajdują się dwoje zamkniętych, niezbyt dużych drzwi. Te po lewej prowadzą do tak zwanego „Pokoju Łez”, do którego tuż po wyborze wchodzi nowo wybrany papież, aby przebrać się i na kilka minut oddać się modlitwie. Jak mówi ks. prałat Marco Agostini, ceremoniarz papieski, tam papież uświadamia sobie, kim się stał, kim od tego momentu będzie.

Po ogłoszeniu wyboru w Kaplicy Sykstyńskiej kardynał, który uzyskał wymaganą liczbę głosów udaje się do małego pomiedzczenia sąsiadującego z Kaplicą Sykstyńską. Ta ciasna przestrzeń ze sklepieniem, na którym zachowały się fragmenty fresków, kontrastuje z oszałamiającym pięknem samej Kaplicy. Po jednej stronie dwa ciągi schodów, na przeciwległej ścianie okno zasłonięte kotarą. Wyposażenie stanowi ciemne drewniane biurko i dwa krzesła, czerwona sofa i wieszak na ubrania. Wystrój jest skromny.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV - Papież misjonarz

2025-05-08 19:49

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Sześćdziesięciodziewięcioletni kard. Robert Francis Prevost, to pierwszy papież augustianin i drugi po Franciszku papież z kontynentu amerykańskiego, choć w przeciwieństwie do swego poprzednika, pochodzi z Ameryki Północnej. Nowy Biskup Rzymu urodził się 14 września 1955 r. w Chicago, w stanie Illinois, jako syn Louisa Mariusa Prevosta, pochodzenia francusko-włoskiego, oraz Mildred Martínez, pochodzenia hiszpańskiego. Ma dwóch braci - Louisa Martina i Johna Josepha.

Przeczytaj także: Habemus Papam - MAMY PAPIEŻA !
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję