Reklama

Wiara

"Bliżej życia z wiarą"

Świadectwo: Miałam już nie żyć

Myślała, że picie w drogich restauracjach i w dobrym towarzystwie jest czymś elitarnym i nie uzależnia. Gdy otarła się o śmierć, zmieniła swoje życie. Dziś jest jedną z najbardziej zasłużonych terapeutek ds. uzależnień.

[ TEMATY ]

świadectwo

Maciej Michałowski/Bliżej Życia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Teresa wychowała się w rodzinie bez patologii. Była błyskotliwa i inteligentna, zwracała uwagę urodą. Jako młoda dziewczyna dostała prestiżową posadę w Warszawie. W pracy ją doceniano. Stać ją było na modne ubrania, biżuterię i bywanie w drogich restauracjach. Wieczory spędzała w najlepszych lokalach ówczesnej Warszawy. Obracała się w środowisku warszawskiej bohemy z czasów PRL. – Do tańców nie wyrywałam się za bardzo – wspomina. – Bardziej interesowały mnie dysputy przy stole. Piłam w różnym towarzystwie: z dyplomatami, artystami, malarzami, dziennikarzami. To było moje środowisko, bo zawsze mówiłam, że jestem urzędniczką z duszą artysty. Miałam mocną głowę. Nie upijałam się...

Nic nie zapowiadało, że jej życie diametralnie się zmieni.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Początki

– Pierwszy kieliszek nalał mi stryj z okazji moich 18. urodzin. Broniłam się przed jego wypiciem, wówczas stryj powiedział: „Nie bój się, to tak jakby ci ojciec nalał ten kieliszek”. Po tamtym wieczorze miałam przykre konsekwencje: torsje, krwotok, prawie straciłam przytomność; cały mój organizm powiedział „nie”. Myślałam wówczas: nigdy nie dotknę alkoholu. Ciało wykazało daleko idącą mądrość. Ale rozum nie. Kiedy nie radziłam sobie z kompleksami, sięgałam po kieliszek. Szukałam poklasku, akceptacji, a bardzo głęboko we mnie tkwiło poczucie odrzucenia. Alkohol powodował, że to uczucie tak nie bolało. Czułam się akceptowana, piękna, ważna, czułam się wolna.

Na równi pochyłej

Gdy przeniosła się do Warszawy, dbała o swoją pracę. Dyrektor niejednokrotnie ją chwalił. Ale gdy imprezy stały się częstsze, zaczęła „nawalać”. Nie przychodziła do biura. Kiedy skończyły się urlopy płatne, brała zwolnienia lekarskie. Szukała wybiegów – a to że mieszkanie zalane, a to że kluczy nie mogła znaleźć. Później oszukiwanie poszło dalej. – Kiedyś u znajomych wypiłam na raz pół butelki koniaku, miałam takie wyobrażenie, że wszyscy będą pękać ze śmiechu, jaki Teresa numer zrobiła. Nikt się nie śmiał. Ale przyszedł czas, że nie mogłam na siebie spojrzeć w lustrze. Nie potrafiłam już żyć. Choroba się rozwijała, a ja nie widziałam wyjścia. Chciałam popełnić samobójstwo. Połknęłam czterdzieści tabletek uspokajających. Miałam silne torsje, a tabletki nie poskutkowały.

Reklama

Poszła do najlepszej wówczas kliniki, gdzie dr Bohdan Woronowicz, który wiedział, jak rozmawiać z alkoholikami, zapytał dlaczego pije. Odpowiedziała: Bo mnie nikt nie kocha. Po raz pierwszy wyznała głęboko skrywaną prawdę.

Punkt zwrotny

– Nigdy nie piłam w parkach, na melinach, tylko w dobrych lokalach, w dobrym towarzystwie – przyznaje. – Nie przewidziałam jednego: czy się pije denaturat, czy whisky, po prostu się umiera. Zawsze pragnęłam dobra, miłości, prawdy, a postępowałam na odwrót.

Została sama z tęsknotą, której nic nie było w stanie ukoić. Wróciła do picia. Pojechała z kolegą nad Wisłę, była piękna pogoda, dosiadło się dwóch mężczyzn. Została dotkliwie pobita, wręcz zmasakrowana. Gdyby nie przypadkowi ludzie, którzy znaleźli ją w krzakach, już pewnie by nie żyła. Doznała tak głębokiego szoku, że trzeba było zawieźć ją do Instytutu Neurologii i Psychiatrii. Lekarka przygotowywała rodzinę na najgorsze. – Podczas dziewięciu bezsennych dni i nocy moje życie przewijało mi się przed oczami. I bardzo powoli przebijała się prawda, że jestem alkoholiczką, że jestem bezsilna wobec alkoholu. To, że jestem wśród żywych, zawdzięczam Opatrzności. Mogłam nie wrócić znad Wisły, a jestem. To był dzień zmartwychwstania do życia. Ratowała mnie wiara, że jest Siła, która chce, bym żyła, i nadzieja, że uda mi się zmienić życie, że jest dla mnie szansa – wspomina Teresa.

Droga do samego siebie

Poszła na spotkanie AA. Była to grupa mężczyzn, którzy przyjęli ją bardzo niechętnie. Mężczyznom wiele rzeczy wypada, kobietom już nie. Ale biło od niej ciepło i godność. Jeden z uczestników tamtych spotkań wspomina: – Pomyślałem: elegancko ubrana, a piła tak samo jak ja. To była silna kobieta. Zazdrościłem jej tego.

Reklama

– Najpierw przyjrzała się sobie, a później zaczęła stosować program 12 kroków AA, co pozwoliło jej na dokonanie zmiany w sobie i na zupełnie inne funkcjonowanie. Z czasem zaczęła pomagać innym. Dziś jest jedną z najbardziej zasłużonych terapeutek ds. uzależnień. Nie pije od ponad 30 lat. Już wielu osobom pomogła pokonać nałóg i nadal pomaga – zaznacza dr Woronowicz. I dodaje: – Jest bardzo dobrym nauczycielem. Mówi: boisz się, ale rób. Jest wiele takich rzeczy, z którymi boimy się zmierzyć. Ona nazywa to odkrywaniem Ameryki: to jest najpiękniejsza droga, bo droga do samego siebie.

Tekst pochodzi z archiwalnego numeru "Bliżej życia z wiarą". Najnowsza "Niedziela" do kupienia wraz z tygodnikiem "Bliżej życia z wiarą": Zobacz

2023-11-03 20:43

Ocena: +14 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: Dokonałam aborcji. Dziś noszę w sercu ogromny ból

[ TEMATY ]

świadectwo

Bliżej Życia z wiarą

Adobe Stock

Marta stała się ofiarą gwałtu wiele lat temu. „Legalnie” dokonała aborcji. W tej decyzji wspierali ją bliscy. Dziś jest szczęśliwą matką, żoną, ale nosi w sercu ból...

Gdybym mogła odwrócić ciąg zdarzeń z mojego życia, nie siedziałabym teraz sama, godzinami wpatrując się w pustą ścianę. 4 lipca każdego roku, gdy wszyscy wokół cieszą się urokami lata, nie zastanawiałabym się, czy życie ma dla mnie jeszcze jakiś sens. Gdyby nie moi najbliżsi, pewnie skończyłabym ze sobą. Bo wtedy, kilkanaście lat temu, zdarzyło się coś, co zmieniło moje życie i pogrążyło mnie w cierpieniu.

CZYTAJ DALEJ

Św. Józef - Rzemieślnik

Niedziela Ogólnopolska 18/2004

[ TEMATY ]

Święta Rodzina

Ks. Waldemar Wesołowski/Niedziela

Obraz św. Józefa, patrona parafii

Obraz św. Józefa, patrona parafii

Ewangeliści określili zawód, jaki wykonywał św. Józef, słowem oznaczającym w tamtych czasach rzemieślnika, który był jednocześnie cieślą, stolarzem, bednarzem - zajmował się wszystkimi pracami związanymi z obróbką drewna: zarówno wykonywaniem domowych sprzętów, jak i pracami ciesielskimi.

Domami mieszkańców Nazaretu były zazwyczaj naturalne lub wykute w zboczu wzgórza groty, z ewentualnymi przybudówkami, częściowo kamiennymi, częściowo drewnianymi. Taki był też dom Świętej Rodziny. W obecnej Bazylice Zwiastowania w Nazarecie zachowała się grota, która była mieszkaniem Świętej Rodziny. Obok, we wzgórzu, znajdują się groty-cysterny, w których gromadzono deszczową wodę do codziennego użytku. Święta Rodzina niewątpliwie posiadała warzywny ogródek, niewielką winnicę oraz kilka oliwnych drzew. Możliwe, że miała również kilka owiec i kóz. Do dziś na skalistych zboczach pasterze wypasają ich trzody. W dolinie rozpościerającej się od strony południowej, u stóp zbocza, na którym leży Nazaret - od Jordanu po Morze Śródziemne - rozciąga się żyzna równina, ale Święta Rodzina raczej nie miała tam swego pola, nie należała bowiem do zamożnych. Tak Józef, jak i Maryja oraz Jezus mogli jako najemnicy dorabiać przy sezonowym zbiorze plonów na polach należących do zamożniejszych właścicieli.

CZYTAJ DALEJ

Bytom: Profanacja Najświętszego Sakramentu. Rozrzucone i sprofanowne konsekrowane hostie

2024-05-02 12:47

[ TEMATY ]

profanacja

Karol Porwich

W kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bytomiu-Szombierkach doszło do profanacji Najświętszego Sakramentu. Policja przekazała w czwartek, że poszukuje sprawców kradzieży z włamaniem.

Rzecznik diecezji gliwickiej ks. Krystian Piechaczek powiedział, że w nocy z poniedziałku na wtorek nieznani sprawcy rozbili taberankulum, z którego zabrali cyboria (pojemniki na Najświętszy Sakrament), małą monstrancję oraz relikwiarz św. Faustyny. W kościele i poza nim znaleziono rozrzucone i sprofanowne konsekrowane hostie. Skradziono także ekran, na którym wyświetlane były pieśni religijne podczas nabożeństw. Parafia nie oszacowała jeszcze strat.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję