Reklama

Czyje są stocznie?

Monologi Premiera nie zastąpią debaty

Niedziela Ogólnopolska 22/2009, str. 29

Marian Miszalski
Dziennikarz „Niedzieli”, publicysta i komentator polityczny, stale współpracuje z paryskim „Głosem Katolickim” i tygodnikiem „Najwyższy Czas!”; autor kilku powieści i wielu przekładów z literatury francuskiej

Marian Miszalski<br>Dziennikarz „Niedzieli”, publicysta i komentator polityczny, stale współpracuje z paryskim „Głosem Katolickim” i tygodnikiem „Najwyższy Czas!”; autor kilku powieści i wielu przekładów z literatury francuskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Monolog zamiast debaty - tak można określić spotkanie premiera Donalda Tuska w Politechnice Gdańskiej z przedstawicielami dwóch najmniejszych związków zawodowych istniejących w stoczni. Tusk jak zwykle skoncentrował się na propagandzie sukcesów swego rządu, co ułatwiała mu potulna postawa rozmówców, ale z długiego monologu Tuska opinia publiczna niewiele dowiedziała się o przyszłości polskiego przemysłu stoczniowego. Wiele wskazuje, że zgodnie z polityką niemiecką, uprawianą przy pomocy Komisji Europejskiej, w Polsce (i w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej) w ogóle przemysł ciężki ma być likwidowany jako konkurencja dla gospodarki niemieckiej. Wpisuje się to znakomicie w starą niemiecką koncepcję polityczną „Mitteleuropy”, a więc Europy Środkowo-Wschodniej, jako rezerwuaru siły roboczej i słabej gospodarki uzupełniającej dla Niemiec.
Co do stoczni gdańskiej - we wrześniu 2007 r. polski UOKiK wyraził zgodę na przejęcie stoczni gdańskiej przez spółkę „ISD Polska”, należącą - wbrew mylącej nazwie - do Ukraińskiego Związku Przemysłowego. Spółka ta przejęła 80 proc. akcji, zobowiązując się do zainwestowania w stocznię 800 mln zł do 2012 r.
Ukraiński Związek Przemysłowy to wielkie konsorcjum, powołane najprawdopodobniej przez oligarchów z byłej komunistycznej nomenklatury i służb specjalnych, zrzeszające ponad 40 wielkich przedsiębiorstw przemysłu ciężkiego, stalowego, chemicznego. Jeszcze w 2005 r. obroty Ukraińskiego Związku Przemysłowego oceniono na 4,5 mld dolarów, ale zyski - jak szacowali finansiści - nie przekraczały 400 mln dolarów. Według dostępnych danych z roku bieżącego, konsorcjum to notuje już straty rzędu 3 mld dolarów.
Rodzą się więc pytania: Czy jest w stanie zainwestować deklarowaną kwotę w stocznię? A jeśli nie, jeśli jest raczej na najlepszej drodze do bankructwa - to czy nie zacznie wcześniej czy później wyprzedawać swego majątku, w tym majątku i terenów stoczni, żeby uratować przynajmniej gigantyczne płace dla „kadry menadżerskiej”?... Zważywszy, że w maju br. prezydent Lech Kaczyński zwrócił się do prezydenta Juszczenki i premier Tymoszenko „o pomoc i interwencję na rzecz stoczni gdańskiej” - ukraiński inwestor ma najwyraźniej poważne kłopoty...
Wyjaśnienia wymaga wreszcie sprawa rzeczywistej pomocy udzielonej rzekomo stoczni w kwocie 700 mln zł, co kwestionują stoczniowcy, podkreślając, że tak wysoką pomoc rządową wyliczono z pomocą niejasnych definicji „pomocy publicznej”, a rzeczywistą pomoc szacują ledwo na kilkadziesiąt milionów złotych. Tymczasem owa zawyżona kwota miała stać się podstawą decyzji Komisji Europejskiej, zakazującej dalszego finansowania stoczni z budżetu państwa.
Podczas „debaty” - z monologu Tuska nie dowiedzieliśmy się również, kto właściwie kupił stocznie gdyńską i szczecińską. Dziennikarze i internauci ustalili, że zakupu dokonano za pośrednictwem aż dwóch pośredników (głęboki kamuflaż?) - zarejestrowanych na dalekich Antylach Holenderskich, w tzw. raju podatkowym - funduszu United International Trust i Stichting Particulier Fonds Green Rights. Ten pierwszy jest spółką córką korporacji Sapiens International Corporation NV (w jej zarządzie są wysokiej rangi funkcjonariusze armii i służb specjalnych Izraela), a korporacja ta z kolei wchodzi w skład konsorcjum Emblaze Ltd. (członkiem jej zarządu jest b. szef izraelskiego Mosadu). Od pośrednika tropy prowadzą też do holenderskiego Fortis Banku (ma swą filię w Polsce!), który nie tak dawno, w związku z „tanimi kredytami”, popadł w tak wielkie tarapaty, że został przejęty przez trzy kraje dawnego Beneluksu i dofinansowany sumą 11 mld euro z państwowych, publicznych pieniędzy, bez najmniejszych nawet protestów ze strony Komisji Europejskiej!...
Obawy o to, kto zatem naprawdę przejmie polskie stocznie i co z nimi zrobi, są jak najbardziej uzasadnione. Czy utrzyma produkcję i zatrudnienie, czy rozsprzeda ich majątek i tereny, by ratować własny biznes? Niestety, premier Tusk w swym pełnym zadowolenia z siebie monologu na ten temat w ogóle się nie wypowiedział... Ale od tematu tego nie ucieknie ani do Krakowa, ani nawet do Brukseli.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Komunikat po spotkaniu Komisji Wychowania Katolickiego KEP

Po raz kolejny członkowie i konsultorzy Komisji jednogłośnie wyrazili stanowisko podtrzymujące sprzeciw wobec działań i wypowiedzi płynących z Ministerstwa Edukacji Narodowej odnośnie do ograniczeń i utrudnień w nauczaniu religii w szkołach - czytamy w komunikacie po spotkaniu Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski, które odbyło się 28 maja br.

Członkowie i konsultorzy Komisji z aprobatą przyjęli wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 22 maja br., który orzekł, że przepisy wyłączające ocenę z religii ze średniej ocen są niezgodne z Konstytucją. „Jednocześnie oczekuje się na rozpatrzenie przez Trybunał Konstytucyjny wniosku złożonego przez Konferencję Episkopatu Polski w związku z wprowadzonymi zmianami redukcji wymiaru godzin lekcji religii i ich umieszczania w planie bezpośrednio przed i po obowiązkowych zajęciach” - czytamy w komunikacie.
CZYTAJ DALEJ

Ks. Tomasz Podlewski o „medialnym papiestwie", Leonie XIV i Watykańskiej Fundacji Jana Pawła II

Gościem majowego spotkania z cyklu „Życie na gigancie” w częstochowskim duszpasterstwie akademickim „Emaus” był ks. dr Tomasz Podlewski – kapłan archidiecezji częstochowskiej, który obecnie mieszka w Rzymie, pracując jako dyrektor biura prasowego Watykańskiej Fundacji Jana Pawła II. W poniedziałkowy wieczór 26 maja, licznie zebranym słuchaczom, na prośbę duszpasterza akademickiego ks. Michała Krawczyka, opowiedział on o swojej pracy i podzielił się rzymskim doświadczeniem czasu konklawe oraz wyboru i pierwszych celebracji Ojca Świętego Leona XIV. Poniżej przytaczamy fragmenty wypowiedzi ks. Podlewskiego.

W kontekście wyboru nowego papieża ks. Tomasz Podlewski mówił m. in.: „Dla mnie osobiście radość z wyboru nowego papieża to była radość podwójna. Najpierw bowiem, zanim na Placu Św. Piotra usłyszeliśmy konkretne nazwisko, wpierw w naszych uszach zabrzmiały znane wszystkim słowa Hamebus Papam. Dla mnie już same one były dostatecznym powodem wzruszenia, radości i wdzięczności wobec Boga. Przecież już sam fakt, że Kościół znowu ma papieża, jest w stanie napełnić serca katolików pokojem. I rzeczywiście tak było. Zdałem sobie sprawę, że ludzie wiwatują na cześć Ojca Świętego, nie wiedząc jeszcze, kto nim został. To była bardzo krótka i subtelna chwila, ale na mnie zrobiła wielkie wrażenie, dlatego starałem się ten moment jakoś uchwycić świadomością, objąć sercem i zachowuję go w pamięci bardzo żywo. Te słowa przyniosły nam wszystkim jasny przekaz: Łódź Piotrowa znowu ma kapitana! Na Watykanie znowu jest papież! Po czasie oczekiwania i sede vacante, nasz Kościół znów jest pod opieką Piotra! Dla mnie osobiście to był bardzo ważny moment i mimo że ten aplauz oddzielający słowa Hamebus Papam od konkretnych słów Cardinalem Prevost to była w sumie tylko chwila, dla mnie miała wielkie znaczenie. Ten ulotny moment, na który świadomie zwracam dziś uwagę, dla mojej duszy miał w sobie coś z radości dziecka, kiedy tata wraca do domu. Jeszcze nie wiedzieliśmy kim jest nowy papież, ale każdy zdał sobie sprawę, że Bóg po raz kolejny w dziejach Kościoła daje nam w prezencie przewodnika, którego sam dla nas zaplanował. Powiem szczerze, że ktokolwiek zostałby wówczas ogłoszony papieżem, przyjąłbym go z identyczną wdzięcznością i miłością, jako dar od samego Jezusa. Bo przecież tak jest”.
CZYTAJ DALEJ

Prof. Grzegorz Górski: dziś konserwatyści są jedynymi obrońcami wolności

2025-05-29 20:46

[ TEMATY ]

wywiad

Prof. Grzegorz Górski

Red.

Jesteśmy świadkami bardzo dynamicznej konfrontacji ideologicznej z siłami bolszewizmu - powiedział w wywiadzie dla portalu niedziela.pl prof. Grzegorz Górski. Jak podkreślił, coraz więcej ludzi dostrzega, że powrót do tradycyjnych wartości to jest jedyna szansa na to, żeby ten pochód zatrzymać.

Czy konserwatyści są dziś w odwrocie? Jak twierdzi prof. Górski, być może przegrywają jeszcze poszczególne potyczki, gdyż przychodzi walczyć z przeciwnikiem, który jest bardzo silny i dobrze zorganizowany, dysponuje olbrzymimi możliwościami, jeśli chodzi o oddziaływanie finansowe, medialne i polityczne. Ale widać, że ażeby osiągać te cele, ci ludzie sięgają do dna, do najgorszych instynktów i emocji. Posługują się metodami, którymi ostatnio w dającej się ogarnąć przeszłości posługiwali się komuniści i bolszewicy, a często nawet i oni nie sięgali do tak brutalnych metod walki ze swoimi przeciwnikami.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję