Reklama

Kościół

Co Kościół mówi o wojnie, czy istnieją tzw. wojny sprawiedliwe?

– W piątek przypada rocznica rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Z tej okazji ks. prof. Andrzej Szostek, znany lubelski etyk mówi, że choć Kościół odszedł od koncepcji wojny sprawiedliwej, to warto ją teraz gruntowniej przemyśleć. W rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną wyjaśnia co konkretnie Kościół mówi o wojnie, czy istnieją tzw. wojny sprawiedliwe, i jak z punktu nauczania Kościoła należy ocenić obecny konflikt zbrojny na Ukrainie.

[ TEMATY ]

wojna

Karol Porwich/Niedziela

Ukraina, Charków, 31 stycznia 2023 r. Zniszczenia w wyniku rosyjskiego ostrzału

Ukraina, Charków, 31 stycznia 2023 r. Zniszczenia w wyniku rosyjskiego ostrzału

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dorota Giebułtowicz (KAI): Jaki jest stosunek Kościoła do wojny? Czy Kościół uznaje „wojny sprawiedliwe”?

Ks. prof. Andrzej Szostek: – Od dawna uważano, że istnieje możliwość prowadzenia tzw. wojny sprawiedliwej. Pamiętajmy, że w średniowieczu papieże, ale też np. św. Bernard z Clairvaux, zachęcali do wojen krzyżowych, do odzyskania ziem zagarniętych przez ludy uznawane za pogan czy wrogów Kościoła. W ciągu wieków teologowie wypracowali pojęcie wojny sprawiedliwej podając warunki, które muszą być spełnione, by wojnę za taką uznać. Ale niewątpliwie stosunek do użycia środków militarnych czy przemocy zmieniał się w tym kierunku, by uznać wojnę samą w sobie za zło. Kiedyś były ministerstwa wojny, teraz mamy wyłącznie ministerstwa obrony narodowej. Zmiana nomenklatury jest znamienna – i to jest zmiana kulturowo-cywilizacyjna, obejmująca z grubsza cały świat, a nie tylko zmiana w nauczaniu Kościoła. Wojnę traktuje się jako ostateczność, przed którą w miarę możliwości trzeba się bronić, ponieważ pociąga za sobą zawsze bardzo wielkie zło.

KAI: Obowiązujący obecnie Katechizm Kościoła Katolickiego z 1992 roku też unika terminu „wojna sprawiedliwa”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– W Katechizmie mówi się raczej o „uprawnionej obronie z użyciem siły militarnej”. Paragraf 2309 wymienia cztery warunki usprawiedliwiające taką obronę, przywołując jednak na końcu ten termin: „Są to elementy tradycyjnie wymieniane w teorii tzw. wojny sprawiedliwej”.

KAI: Jakie warunki muszą być spełnione, żeby można było mówić o usprawiedliwionej obronie?

– Katechizm podaje jako pierwszy warunek, aby szkoda wyrządzana przez napastnika narodowi lub wspólnocie narodów była długotrwała, poważna i niezaprzeczalna; jako drugi: aby wszystkie pozostałe środki zmierzające do położenia jej kresu okazały się nierealne lub nieskuteczne; trzeci warunek: aby były uzasadnione warunki powodzenia, i czwarty: aby użycie broni nie pociągnęło za sobą jeszcze poważniejszego zła i zamętu niż zło, które należy usunąć.

KAI: Czy muszą być spełnione równocześnie wszystkie cztery warunki?

– W świetle najnowszych bolesnych doświadczeń odczytuję te punkty bardziej jako postulaty, niż jako warunki, bez respektowania których nie może być mowy o uprawnionej obronie z użyciem siły militarnej. Jak mierzyć długotrwałość wyrządzonej przez napastnika szkody? Jak traktować drugi warunek w przypadku nagłej napaści, której agresor nie chce nawet określać jako działania wojenne (tak właśnie działa rosyjska propaganda w odniesieniu do wojny w Ukrainie)? Trzeci warunek, traktowany dosłownie, skłaniać powinien Ukrainę do rezygnacji ze zbrojnego oporu: gdzież proporcja pomiędzy drugą co do siły armią świata a skromnymi zasobami i możliwościami Ukrainy? W lutym ubiegłego roku wolno było przypuszczać, że Ukraina nie spełnia żadnych „uzasadnionych warunków powodzenia” (i bez pomocy z zewnątrz rzeczywiście takich szans zdaje się nie mieć). Ale odejdźmy na chwilę od Ukrainy: w świetle tego warunku nie ma możliwości usprawiedliwienia powstania w getcie warszawskim w 1943 roku, ani powstania warszawskiego rok później. Czy uznajmy te powstania za niegodne podjęcia z powodu ich skazania z góry na niepowodzenie? Czy może nie uznajemy powstania za wojnę – ale to byłaby ucieczka od problemu, a nie próba jego uzasadnionej etycznej oceny. Brakuje uwzględnienia innych czynników, które mogą moralnie usprawiedliwiać zbrojny opór wobec przeważającej przemocy.

Reklama

KAI: Niejasne jest także sformułowanie, że wyczerpano wszelkie środki, by nie doszło do wojny. Ukraina zostało przecież napadnięta znienacka.

– Tak. Katechizm kładzie nacisk na to, by przedkładać działania polityczne nad militarne – i to słuszny apel w odniesieniu do tradycyjnego pojmowania wojny jako efektu nieudanych negocjacji toczących się pomiędzy stronami konfliktu. Takie negocjacje powinny prowadzić skonfliktowane państwa tak długo, jak to możliwe, to postulat oczywiście ważny. Ale Rosja napadła na Ukrainę bez żadnych negocjacji czy rozmów. Ten warunek nie uwzględnia też przypadków ataków terrorystycznych (por. np. zamach na wieżowce World Trade Center 11 września 2001 roku).

KAI: Czwarty punkt też jest problematyczny: „aby użycie broni nie pociągnęło za sobą jeszcze poważniejszego zła”. Każdy konflikt wojenny powoduje chyba zwielokrotnienie zła. Spójrzmy chociażby tylko na liczby ofiar po stronie Ukrainy i Rosji, nie mówiąc o zniszczeniach. Jak oszacować zło, jakim jest utrata niepodległości i części terytoriów?

– Zło to kategoria bardzo ogólna. Jak je mierzyć i jak rozstrzygać, kiedy zachodzi jego jeszcze poważniejsza postać? Wielkim i strasznym skutkiem działań wojennych jest śmierć wielu ludzi, ale nie wynika stąd, jakoby dla poszanowania życia (własnego, bliskich, a nawet wrogów) należało odstąpić od obrony zaatakowanych przez niesprawiedliwego agresora innych dóbr, z wolnością i prawem do samostanowienia niezawisłego państwa na czele. Gdyby poszanowanie życia miało tak wysoką rangę, to nie miałaby sensu jakakolwiek „uprawniona obrona z użyciem siły militarnej”. A nie zapominajmy o takim złu, jakim jest niesprawiedliwość, niszczenie dóbr gospodarczych i kulturowych danego państwa, potęgowanie nienawiści między narodami itp. Czy powstrzymanie się od działań militarnych w przypadku niesprawiedliwej agresji nie pomnaża tych „zeł” (jak je odmieniała prof. Maria Ossowska), zamiast je przezwyciężać?

Reklama

KAI: Czy wojnę prowadzoną przez Ukrainę można w takim razie nazwać sprawiedliwą?

– Tak, jest to uprawniona obrona militarna przed agresorem, przewidziana w nauczaniu Kościoła.

KAI: Wypowiedzi papieża Franciszka na temat wojny w Ukrainie niejednokrotnie budziły kontrowersje. Przytoczę tylko słowa wypowiedziane w marcu 2022 roku na początku rosyjskiej agresji: „nie ma sprawiedliwych wojen, one nie istnieją”.

– Tej wypowiedzi nie jestem w stanie obronić dosłownym jej brzmieniu. Mogę się co najwyżej domyślać pewnej szlachetnej intencji papieża Franciszka, która jednak odnosi się do innego poziomu refleksji nad wojną, do poziomu najbardziej fundamentalnego kulturowo: papież boleje nad tym, że oto w rdzeń naszych międzyludzkich i międzynarodowych relacji wkradła się wojna i samo dopuszczenie do wojennych działań uznaje on za z gruntu niesprawiedliwe. Ale tak się stało – i to nie dziś dopiero, biblijnym jej początkiem jest zabójstwo Abla. Jesteśmy społeczeństwem skażonym przez grzech. Trzeba mieć przed sobą zamysł budowania takiej społeczności, w której wojna będzie wykluczona, ale to ideał, ku któremu trzeba zmierzać, ale którego dziś z pewnością nie osiągnęliśmy. Dziś żyjemy w społeczeństwie skażonym grzechem bratobójstwa, dziś jedne państwa dokonują niesprawiedliwej zbrojnej agresji na inne państwa, a te ostatnie mają w tych przypadkach prawo podjąć obronę z użyciem siły militarnej, czyli podjąć działania wpisujące się w logikę wojny sprawiedliwej. Tak właśnie Ukraina ma prawo do obronnej wojny sprawiedliwej wobec niesprawiedliwego agresora, jakim okazała się Rosja. Jak wiemy zresztą sam papież wielokrotnie podczas audiencji czy modlitwy Anioł Pański mówi o udręczonej Ukrainie, o ofiarach, które ponosi i prosi o modlitwę za nią.

Reklama

KAI: W lipcu ub. roku w wywiadzie dla argentyńskiej agencji Telam papież stwierdził, że „sposób, w jaki koncepcja wojny sprawiedliwej stosowana jest dzisiaj, musi zostać przemyślany”.

– To prawda, o tym już mówiliśmy. Nie chodzi przy tym tylko o sposób stosowania wojny sprawiedliwej, ale o samą treść kryjącą się za terminem „wojna sprawiedliwa”. Niestety, postęp techniczny połączony z nowymi formami agresji (terroryzm) zdezaktualizował szereg tradycyjnych wyobrażeń o wojnie i o warunkach jej godziwego prowadzenia. Jak np. zastosować koncepcję wojny sprawiedliwej do mafijnych organizacji, które zajmują się handlem ludźmi i narkotykami; organizacji, które niszczą całe społeczeństwa? A co powiedzieć o ludobójstwie, które – zdaniem Konstantego Geberta – jest wymysłem XX wieku. A nie chodziło mu tylko o Trzecią Rzeszę i Adolfa Hitlera, ale także o to, co działo się w Bośni i Hercegowinie w latach: 1992-1995 oraz w Rwandzie (wymordowanie plemion Tutsi przez przedstawicieli plemienia Hutu) w tym samym czasie. Tak więc koncepcję wojny sprawiedliwej trzeba gruntowniej przemyśleć, ale to nie znaczy wyrzucić. Nie żyjemy w świece idealnym, a ostatnie wydarzenia pokazują, jak daleko nam do ideału.

Reklama

KAI: Czy żołnierz ponosi osobistą odpowiedzialność za czyny uznawane za zbrodnie wojenne, np. popełnione na ludności cywilnej, jeńcach? Czy może usprawiedliwiać się rozkazem?

– Każdy z nas, i to nie dotyczy tylko wojny, jest odpowiedzialny za to, co robi. To prawda, że mogą być wydawane rozkazy atakowania ludności cywilnej, ale żołnierz wie, że zgodnie z prawem obowiązującym go jako żołnierza, a także zgodnie z ustawodawstwem międzynarodowym, tego mu robić nie wolno. Jeśli podporządkowuje się wykonaniu takiego rozkazu, to dokonuje zła (zbrodni), za które jest osobiście odpowiedzialny.

Skądinąd zbrodnie przeciwko ludności cywilnej to nie jest wymysł Rosji. Kiedy kończyła się II wojna światowa, to alianci bombardowali całe miasta w Niemczech, tak zostało zniszczone na przykład Drezno. Celem takich ataków było złamanie morale narodu i przyspieszenie zakończenia wojny; zabito niewinnych ludzi, by złamać opór przeciwnika. Trudno to z moralnego punktu widzenia usprawiedliwić.

KAI: Jak mówił ks. Jan Zieja: Minęły dwa tysiące lat chrześcijaństwa, a my wciąż jesteśmy jak te fale barbarzyńców zalewające świat.

– Ja bym z nutą ostrożnego optymizmu dodał, że my w tym naszym myśleniu o złu w ogóle, a o złu wojny w szczególności, może trochę dojrzewamy. Słowo „dojrzeć” ma w języku polskim dwa znaczenia: dojrzeć, to dostrzec coś, czego się nie widziało, a także dojrzeć, to znaczy stać się dojrzałym. Oba znaczenia wiążą się z sobą ściśle: człowiek dojrzewa moralnie (dojrzewa w swym człowieczeństwie), gdy dojrzy to, czego przedtem nie widział (nie doceniał), a co teraz ma szansę zmienić jego myślenie i postępowanie. Ludzkość chyba jednak trochę dojrzewa. Już wspominałem, że kiedyś były ministerstwa wojny, teraz ich nie ma. Kiedyś wojnę traktowano jako stały element życia społecznego. Druga Księga Samuela (2 Sm 11) zawiera opis grzechu Dawida z Batszebą. A opis ten rozpoczyna się godnym uwagi wstępem: „Na początku roku, gdy królowie zwykli wychodzić na wojnę, Dawid wyprawił Joaba i swoje sługi wraz z całym Izraelem. Spustoszyli oni [ziemię] Ammonitów i oblegali Rabba” (2 Sm 11, 1). Taki był zwyczaj, królowie zwykli wychodzić na wojnę. I nie to był grzech Dawida; grzechem było późniejsze jego cudzołóstwo oraz spowodowanie śmierci Uriasza. Dziś jednak uznaje się powszechnie (i słusznie), że wojna sama w sobie jest złem, którego należy unikać i że wobec tego podjęcie działań wojennych wymaga wystarczającego uzasadnienia.

Reklama

KAI: Dziękuję za rozmowę.

Ks. prof. Andrzej Szostek, etyk, filozof, członek Zgromadzenia Księży Marianów,

wieloletni pracownik KUL, w latach 1998–2004 rektor tej uczelni. Obecnie profesor w Katedrze Etyki Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

2023-02-22 09:04

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Zenari: w Syrii trwa tsunami przemocy, okrucieństwa, cierpień

[ TEMATY ]

przemoc

Syria

konflikt

wojna

YouTube.com

W Syrii trwa bezsensowna rzeź, za którą odpowiada wspólnota międzynarodowa. Wyzwaniem będzie nie tylko podniesienie z gruzów tego umęczonego kraju, ale i odbudowa potencjału ludzkiego, totalnie wyczerpanego sześcioletnim konfliktem. Wskazuje na to nuncjusz apostolski w Damaszku podkreślając, że świat zbyt mało robi dla przywrócenia pokoju w Syrii. Kard. Mario Zenari zauważa, że tak naprawdę mało kogo interesuje to, że Syryjczycy na co dzień „oddychają powietrzem nasyconym przemocą”.

„Całe to cierpienie i to wszystko, co wydarzyło się w ciągu minionych sześciu lat, porównałbym do ogromnej fali, wręcz tsunami przemocy, okrucieństwa, cierpień, które uderzyło przede wszystkim w ludność cywilną – mówi Radiu Watykańskiemu kard. Zenari. – Jestem świadkiem przemocy i bólu wręcz nie do opisania, szczególnie gdy chodzi o najsłabszych; myślę tu o dzieciach i o kobietach. Zniszczenia nie dotyczą tylko budynków; mnie przerażają te straty wewnętrzne – ileż wyniszczonych dusz! Jakież ogromne rany psychiczne w dzieciach, ale i w dorosłych. Widzę także ogromne rozbicie rodzin. Mężczyźni zginęli albo gdzieś walczą, a cały ciężar troski o rodziny spadł na kobiety, a nawet na dzieci. Nie można jednak tracić nadziei. Wznowiono rozmowy w Genewie i w Astanie, ludzie żyją między ufnością a sceptycyzmem po tylu wcześniejszych bezowocnych spotkaniach. Nie tracimy nadziei. Modlimy się i wierzymy, że obecny rok przyniesie rozwiązanie i pozwoli nam zacząć wychodzić z tej otchłani, w którą wpadła Syria”.

CZYTAJ DALEJ

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: Zaprzysiężenie 34 nowych rekrutów Gwardii Szwajcarskiej

2024-05-06 18:57

[ TEMATY ]

Gwardia Szwajcarska

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

W Watykanie odbyło się w poniedziałek zaprzysiężenie 34 nowych rekrutów Gwardii Szwajcarskiej. Wydarzenie to odbywa się w rocznicę jedynej bitwy, jaką stoczyli jej żołnierze 6 maja 1527 r. podczas najazdu wojsk cesarza Karola V na Rzym. Szwajcarzy obronili wtedy papieża Klemensa VII.

W bitwie przed bazyliką Świętego Piotra, w rocznicę której obchodzone jest święto Gwardii Szwajcarskiej, zginęło 147 ze 189 papieskich gwardzistów.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję