Nie tak dawno przeglądałem jeden z tzw. kobiecych magazynów, gdzie natrafiłem na wywiad z Małgorzatą Kożuchowską. Wywiad jak wywiad. Niemniej jednak jego zakończenie wręcz mnie zachwyciło. Dlaczego? Otóż, na pytanie dotyczące Bożego Narodzenia znana aktorka lapidarnie odpowiedziała, że święta powinny być święte. Koniec. Kropka.
Tymczasem w Polsce te najbardziej rodzinne święta coraz częściej odziera się właśnie ze świętości. Zaczyna się to m.in. od agresywnych kampanii reklamowych różnych - czasem w ogóle niepotrzebnych - produktów. Z każdym mijającym rokiem stają się one bardziej bezczelne. Wykorzystują bowiem religijne skojarzenia do ściśle komercyjnych celów. Bez cienia zażenowania i jakiegokolwiek szacunku dla wyznawanej przez chrześcijan religii używa się np. melodii powszechnie znanych kolęd, by za ich pomocą zareklamować produkty, które mają tyle wspólnego z religijnym przeznaczeniem, co ten felieton z przepisem na świąteczne ciasto. Nie wspomnę o celowym odwoływaniu się w wielu, szczególnie radiowych, reklamówkach do słów nawiązujących do sprawowania Eucharystii, a konkretnie do wypowiadanych przez kapłana fraz przeistoczenia: „Bierzcie i jedzcie…” czy też „Bierzcie i pijcie…”.
Gdyby rzecz dotyczyła wykorzystania symboliki jednej firmy (np. prawa autorskie do jakiegoś produktu) przez drugą konkurencyjną, to pewnie sprawa wylądowałaby w sądzie. W opisanym powyżej przypadku, niestety, nie ma się gdzie odwołać. Można co najwyżej zaprotestować, nie kupując towaru reklamowanego w „święty” sposób. W każdym razie przez takie pomieszanie sfery profanum z sacrum bardzo łatwo, przede wszystkim w umysłach młodych ludzi, wprowadzić zamęt i zobojętnienie na to, co rzeczywiście odnosi się i przynależy do Pana Boga.
Jak zatem przeciwdziałać? Przekazywać piękne polskie bożonarodzeniowe tradycje kolejnym pokoleniom. Uczyć ich nie słowami, ale przykładem, świadectwem przeżywania świąt w sposób iście święty. Święta zaś na pewno będą święte, gdy sami zrobimy wszystko, by być świętymi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu