Reklama

Krzyż znakiem Prawdy

Niedziela Ogólnopolska 36/2010, str. 16-17

Archiwum „Niedzieli Zamojsko-Lubaczowskiej”

Bp Wacław Depo

Bp Wacław Depo

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Małgorzata Godzisz: - Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki powiedział: „To jest tajemnica krzyża: zgorszenie, głupstwo, znak słabości, narzędzie śmierci - a oto w rękach Boga krzyż stał się znakiem nadziei”. W ostatnim czasie nasiliły się w Polsce, ale i w całej Europie, ataki na krzyż i znieważanie go. Dlaczego wielu zapomina dzisiaj o istocie krzyża jako znaku zbawienia w Chrystusie, z którego tryska życie?

Reklama

Bp Wacław Depo: - Należy podkreślić, że krzyż zawsze odnosi się na płaszczyźnie religijnej do wszystkich ludzi, niezależnie od tego, kim są: chrześcijanami, żydami, muzułmanami czy niewierzącymi. Proszę zauważyć, że żydzi - podkreślając swoje szczególne i jedyne wybranie przez Boga - często oburzali się już na samą myśl, że można dopuszczać pogan do ich religijnego dziedzictwa. Dlatego wejście Syna Bożego w nasz świat już wtedy podzieliło żydów: na chrześcijan, którzy w Chrystusie uznali Mesjasza i Zbawiciela, i na tych, którzy uznali Go za „znak sprzeciwu” i zgorszenia. Tak było w przypadku proroctwa Symeona, wypowiedzianego już na progu świątyni jerozolimskiej: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2, 34).
Jeszcze raz podkreślam, krzyż Chrystusa na płaszczyźnie zbawczej pojednał ludzi z Bogiem i ze sobą raz na zawsze. Taka jest wola Boga, żeby nikogo nie odrzucić, żeby każdy miał swoje miejsce właśnie w Chrystusie jako Bogu, który zbawia. Nie da się tej rzeczywistości zamalować jakimś propagandowym, politycznym sloganem.
Dlatego nasuwa się pytanie: Kiedy Chrystusowy krzyż nie będzie dzielił? Jeśli wszyscy staną się chrześcijanami albo poganami. Dla tych ostatnich krzyż nie będzie miał żadnego znaczenia, chrześcijan zaś inspiruje do pojednania ze wszystkimi, bez względu na ich postawę, jest najgłębszym źródłem jedności serca i ducha ludzkiego. Jeśli jednak ktoś nie uznaje sensu krzyża, to pozostaje jeszcze zasada ludzka: życie obok siebie, ale w prawdzie, w poszanowaniu i pokoju, bez atakowania chrześcijan i krzyża.
Całkiem niedopuszczalne jest występowanie przeciwko krzyżowi ze strony chrześcijan i chowanie go do lamusa życiowego albo tylko do przestrzeni sakralnych. My mamy prawo do uzewnętrzniania swojej wiary i to jest nasz obowiązek. Chrystus Pan bardzo wyraźnie powiedział: „...kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10, 32).

- W ostatnim czasie na wokandę trafiła sprawa krzyża postawionego przez harcerzy przed Pałacem Prezydenckim. Dlaczego ten krzyż zaczął ludziom przeszkadzać, zaczął Polaków dzielić?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Chciałbym tu przywołać osobiste doświadczenie z czasów studenckich na KUL-u, kiedy w sierpniu 1995 r. pełniłem posługę kapłańską na terenie diecezji Monachium-Freising w miejscowości Surberg. Dodam, że region ten był miejscem wzrastania i studiów obecnego Papieża Benedykta XVI. Mieszkańcy tej miejscowości po zakończeniu działań wojennych wznieśli cmentarz, na którym pochowano ofiary nazistowskich zbrodni. Wśród ofiar byli chrześcijanie, katolicy, żydzi i niewierzący.
Na uwagę zasługuje fakt, że kilkadziesiąt osób pochowano na tym cmentarzu w jednej kwaterze. Nad tą kwaterą wzniesiono olbrzymi krzyż. U jego podstaw, niejako u fundamentu, była z jednej strony gwiazda Dawida, a z drugiej - znak półksiężyca. Modląc się na tym miejscu, byłem pod dużym wrażeniem, że ktoś miał odwagę na grobach tych ludzi, podzielonych różnymi religiami, postawić obok siebie te znaki.
Kilka lat później zaatakowano w mediach dominację krzyża. Wtedy, na mocy wyroku sądu, pozwolono gminom żydowskim dodatkowo na cmentarzu wznieść znak menory, ale nie usunięto pomnika z krzyżem. Chciałbym też zwrócić uwagę, że na terenie Bawarii czy Francji przy wielu zjazdach do wiejskich parafii stoją krzyże i tablice z imionami żołnierzy poległych w czasie I czy II wojny światowej. W laickiej Francji są znaki krzyża stojące przy drogach i nikt ich nie usuwa. Są wyrazem pewnej tożsamości tamtego pokolenia. Krzyż przypomina, że to oni dali życie po to, żeby inni mogli żyć w wolności. To samo jest wpisane od wieków w tradycję narodu polskiego i nie możemy dać się wmanipulować w spór o krzyż, bo on nie może dzielić. Krzyż musi być wyrazem jedności Polaków nawet za cenę oddawania życia, tak jak Chrystus to uczynił dla nas i pokazał nam drogę. Dlatego krzyż zawsze musi mieć swoje miejsce, zarówno w pamięci narodu, jak i w pomnikach poszczególnych wydarzeń historii, w tym przypadku katastrofy smoleńskiej.

- Jest taka tendencja, żeby usuwać krzyże z miejsc publicznych, również ten upamiętniający parę prezydencką oraz pozostałe ofiary tragedii pod Smoleńskiem…

- Ten krzyż był najpierw apelem harcerzy o pomnik, o upamiętnienie tamtej katastrofy, i wszyscy to podkreślają. Kto dobrze myśli, niepolitycznie, zaznacza, że ten pomnik powinien stanąć właśnie przed Pałacem Prezydenckim, a w pomnik (tablicę) powinien być wpisany znak krzyża. Jeśli go nie będzie, jeśli się tylko przeniesie krzyż do przestrzeni sakralnej, będzie to, niestety, kolejny ukłon w stronę Europy zdechrystianizowanej, negującej prawo do publicznego wyznawania własnej wiary. Będzie to, niestety, również bolesne wspomnienie, że nie mieliśmy odwagi zdecydowanie wystąpić w obronie krzyża w szkole włoskiej.
Zawstydzają nas państwa prawosławne na czele z Rosją, które wypowiedziały się w obronie tej decyzji włoskiego rządu. Ośmielę się zauważyć, że to nie jest zapomnienie. To celowe kłanianie się bożkom współczesnej Europy, która dzisiaj likwiduje zewnętrzne znaki wyrażania wiary, a później w demokratycznych parlamentach przegłosuje takie prawa, które będą nie tylko ateistycznym dekalogiem, ale i nieludzkim humanizmem. Byłoby to sprzeczne z historią i kulturą narodu polskiego, dla którego krzyż był i jest znakiem rozpoznawczym.

- Jaką postawę powinni zajmować w obronie krzyża katolicy?

- Każdy z nas przez łaskę chrztu ma obowiązek stawać w obronie wiary. Nikt nie może się poczuć zwolniony z tego, że np. przechodząc dzisiaj przed Pałacem Prezydenckim i wobec tego jeszcze nieprzeniesionego krzyża, ma nie tylko prawo, ale obowiązek wewnętrzny stanąć i samemu uczynić znak krzyża, a także powiedzieć w duchu i prawdzie: „Wieczny pokój, racz dać, Panie, tym wszystkim, którzy zginęli, a których ten krzyż wyraża”. Podobnie wobec każdego krzyża, który spotykamy przy drogach, czy kiedy przechodzimy obok kościoła. Jeśli my dzisiaj nie podejmujemy wyraźnie znaku krzyża jako znaku odróżniającego nas od tych, którzy nie wierzą, to znaczy, że jest to, krótko mówiąc, już pierwszy krok do jakiegoś zaprzeczenia i wewnętrznej, religijnej schizofrenii.
Dlatego powiedzmy sobie szczerze: katolikiem jest ten, kto wewnętrzne działanie łaski objawia na zewnątrz w codziennej praktyce życia: przez przebaczenie, podanie ręki, dobroć czy inne gesty tak potrzebnego dziś miłosierdzia - i tym samym ukazuje, że będąc obywatelem tego narodu i tej ziemi, ma godność otrzymaną w tajemnicy Chrystusowego krzyża. On jest znakiem zbawienia i naszej nadziei.

Rozmowa została przeprowadzona 28 lipca 2010 r.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Matka Kościołów

[ TEMATY ]

Kościół

Bazylika

Rzym

Adobe Stock

Rocznica poświęcenia Bazyliki św. Jana na Lateranie. Dlaczego świętujemy rocznicę konsekracji jedynie tej bazyliki w całym Kościele? Na co to święto zwraca uwagę?

Niedawno wspominaliśmy w liturgii rocznicę poświęcenia kościoła własnego. Świętowało wtedy jednocześnie wiele świątyń. Dziś, 9 listopada przypominamy konsekrowanie wyjątkowej, pierwszej wzniesionej na chwałę Zbawiciela - Bazyliki św. Jana na Lateranie.
CZYTAJ DALEJ

Najważniejsza świątynia świata

2025-11-04 13:44

Niedziela Ogólnopolska 45/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Liturgia Tygodnia

Rembrandt – Wypędzenie przekupniów z świątyń

Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout.

Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout. W czasach napiętych terminarzy czy nadużywania social mediów, które trzymają nas w napięciu, a potem pozostawiają w stanie zbliżonym do stuporu lub depresji, to normalne. Bardzo potrzebujemy „świętego spokoju”. Nie zawsze jednak jest on ideałem ewangelicznym. Jeśli chcę zachować dobrostan, nie mogę odwracać głowy od ludzkiej krzywdy, która dzieje się na moich oczach. Nie wolno mi nie reagować, nawet wzburzeniem, gdy trzeba kogoś ostrzec przed niebezpieczeństwem, obronić przed agresorem czy zaangażować się w schwytanie złoczyńcy. Nie mogę wtedy powiedzieć: „to nie moja sprawa”, „od tego są inni”albo „co mnie to obchodzi”. To tchórzostwo. Tak rozumiany „święty spokój” jest nieprawością albo tolerancją zła. Jak mógłbym przymykać oko, gdyby ktoś popychał bliźniego na drogę upadku. Czy jest godziwe nieodezwanie się przy stole – dla zachowania pozytywnych wibracji – kiedy trzeba bronić ludzkiej i Bożej prawdy? Czy milczenie w sytuacji kpiny z dobra, altruizmu czy świętości jest godne chrześcijanina? Czy kumplowskie poklepywanie po ramieniu w imię „przyjaźni”, kiedy trzeba koledze zwrócić uwagę, upomnieć go lub nawet nim wstrząsnąć, uznamy za cnotę? Nawet kłótnia może być święta! Wszak istnieje święte wzburzenie. Jan Paweł II krzyczał do nas wniebogłosy, upominając się o świętość małżeństwa i rodziny oraz o ewangeliczne wychowanie potomstwa. Współczesna tresura, nakazująca tolerancję wszystkiego, wymaga sprzeciwu, czasem nawet konieczności narażenia się grupom uważającym się za wyrocznię. Jezus powiedział: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię (Łk 12, 49). To też Ewangelia. Myślę, że zdrowej niezgody na niecne postępki, zwłaszcza te wykonywane pod płaszczykiem „zbożnych” czynności czy „szczytnych celów”, uczy nas dzisiaj Mistrz z Nazaretu. Primum: zauważyć ten proces czający się we mnie. Secundum: być krytycznym wobec świata. W dzisiejszej Ewangelii Zbawiciel jest naprawdę zdenerwowany, widząc, co zrobiono z domem Jego Ojca. Nie używa gładkich słów i dyplomatycznych gestów. Zagrożona jest bowiem wielka wartość. Najważniejsza świątynia świata miała za cel ukazanie Oblicza Boga prawdziwego i przygotowanie do objawiania jeszcze wspanialszej świątyni, dosłownej obecności Boga wśród ludzi – Syna Bożego. Na skutek ludzkich kalkulacji stała się ona niemal jaskinią zbójców, po łacinie: spelunca latronum. Dlatego reakcja Syna Bożego musiała być aż tak radykalna. Jezusowy gest mówi: w tym miejscu absolutnie nie o to chodzi! „Świątynia to miejsce składania ofiar miłych Bogu. Pan Jezus złożył swojemu Przedwiecznemu Ojcu ofiarę miłości z samego siebie. Ta Jego miłość, w której wytrwał nawet w godzinie największej udręki, ogarnia nas wszystkich, poprzez kolejne pokolenia i każdego poszczególnie, kto się do Niego przybliża” (o. Jacek Salij). O to chodzi w autentycznym kulcie świątynnym.
CZYTAJ DALEJ

Skąd się wzięły świętomarcińskie rogale? Tablica na kościele upamiętni początek tradycji

Odwiedzający Poznań turyści nie będą już mieli kłopotu ze znalezieniem miejsca, skąd wywodzi się tradycja wypiekania świętomarcińskich rogali. Na kościele św. Marcina, znajdującym się przy ul. Św. Marcin, zawiśnie pamiątkowa tablica przypominająca, że to tam się wszystko zaczęło.

11 listopada w Poznaniu celebrowane jest nie tylko Narodowe Święto Niepodległości. To także czas radosnego świętowania imienin ulicy Święty Marcin oraz odpustu w parafii pw. świętego. Rogalami świętomarcińskimi poznaniacy objadają się już od wielu dni; we wtorek zjedzą ich setki ton.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję