Reklama

Manipulacja - kto kim i w jakim celu?

Niedziela Ogólnopolska 42/2010, str. 26-27

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Henryk Tomczyk: - Już po raz czwarty, 23 października br., w gmachu Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi spotkają się dziennikarze, analitycy rynku prasowego, duszpasterze środowisk medialnych, naukowcy, by dyskutować o manipulacji. IV Ogólnopolska Konferencja odbywa się w ramach cyklu „Dziennikarz - między prawdą a kłamstwem”. Kto kim manipuluje?

Red. Zygmunt Chabowski: - Odpowiedź na to pytanie ma właśnie dać nasze sympozjum. To jedyne w swoim rodzaju ogólnopolskie forum ludzi mediów zatroskanych o kondycję swojego środowiska i jakość swoich miejsc pracy. Powyższy problem nie jest tylko problemem dziennikarzy, wydawców, specjalistów od reklamy i public relations, ale również odbiorców twórczości medialnej - czytelników prasy, druków ulotnych, afiszy, słuchaczy radia i telewidzów, użytkowników Internetu - czyli nas wszystkich. Codziennie jesteśmy karmieni papką informacyjną, nawet nie zdając sobie sprawy, że zwodzeni jesteśmy na przysłowiowe manowce, wystawiani na celowniki propagandystów wirujących między dobrem a złem, prawdą a przekłamaniem, obiektywizmem a stronniczością... Mówiąc wprost - jesteśmy manipulowani!

- Czy również ludzie pióra, mikrofonu i kamery...?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Tak, ponieważ ich twórczość poddawana jest tzw. korekcie poprawności. I nie chodzi tylko o standardy językowe. Zmieniany jest, i to niepostrzeżenie, cały aparat pojęciowy autorów. Podczas czytania przez redakcyjnych zwierzchników zamiast partyzantów widzimy rebeliantów, władza jest zastępowana huntą, rządowy tupolew - prezydenckim samolotem, bł. ks. Jerzy Popiełuszko to tylko ofiara prowokacji kilku funkcjonariuszy SB, a nie całego systemu komunistycznej władzy. Skutki tego obserwujemy w zmianach w świadomości naszego społeczeństwa.

- Jednak i sami dziennikarze próbują sterować społeczną świadomością, kierując ją na „jedynie słuszne tory”...

- Od długiego już czasu obserwuję niepokojące zjawisko. Dziennikarze, jakby nie dostrzegając swojej powinności bycia strażnikami i propagatorami prawdy, stają się tubami sił i graczy politycznych, gospodarczych, proroków liberalizmu moralnego, swobodnie żonglują danymi, zadają pytania, w których sugeruje się już odpowiedź, są nachalni poniżej granicy dobrych obyczajów. Kultura słowa staje się pojęciem nieistniejącym, wyczuwalna i widoczna jest żądza sensacji, brakuje zainteresowania realiami życia codziennego, propagowana jest wolność zachowań i obyczajów, wchodzi się z butami w sferę prywatności innych. Dziennikarze uwierzyli w swoje rzekome posłannictwo. To oni mają monopol na prawdę i chcą swoją ocenę przekazać narodowi, „wyedukować” go i wyprostować „błędne” poglądy. Listę grzechów dziennikarskich można by wydłużać w nieskończoność.

- Rynek żąda jednak sensacji. Redakcje i dziennikarze tylko odpowiadają na popyt odbiorców. Ekonomii nie można lekceważyć...

Reklama

- Oczywiście, że nie. Produkt pracy dziennikarskiej musi się sprzedać. Nie można lekceważyć gustów i upodobań społecznych. Ale...! Nie ulega żadnej wątpliwości, że mamy do czynienia z efektem swoistego kompromisu między środowiskiem dziennikarskim a dysponentami. Można zwalić winę na rynek, na oczekiwania czytelników, telewidzów, radiosłuchaczy, tłumaczyć się ich preferencjami i koniecznością ich zaspokajania. Dziennikarze poddają się presji salonów politycznych. To, naturalnie, umowny termin. Chodzi o pewien wzorzec dziennikarskich zachowań. Normą jest prośba o komentarz do wypowiedzi bp. Tadeusza Pieronka, a nie do wypowiedzi abp. Józefa Michalika; słusznie jest pytać ekspertów z Fundacji Batorego, a nie ekonomistów wypowiadających się na falach Radia Maryja. W modzie jest deprecjonowanie i krytyka klasycznie pojmowanego nacjonalizmu, kościelnego integryzmu, tradycjonalizmu, prawa do życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci. W zamian media propagują państwo bezwyznaniowe, w pełni tolerancyjne wobec zachowań odstających od norm moralnych i społecznie akceptowanych. Moherowe berety są be, a tzw. intelektualiści katoliccy piszący w „Gazecie Wyborczej” - cacy. Prawda, jak pięknie to brzmi? Swoistym nieszczęściem jest też deprecjacja zawodu. Redakcje „kupują” ludzi wprost z ulicy. Nie ma mistrzów prowadzących adeptów tego rzemiosła. Efekty widać i słychać. Dziennikarza można wynająć. To kwestia ceny. Nie ma etosu naszego zawodu, a normy wyznacza redaktor naczelny, wydawca i rynek. Polecenie zwierzchnika typu: „dołóż temu” czy „załatw tamtego” jest na porządku dziennym. Redaktor podporządkowuje się, bo ceni swój finansowy status i świadomość władzy nad duszami, która jest, na szczęście, tylko ułudna.

- Nie protestujemy jednak przeciwko temu. Nikt przecież nie zmusza do czytania artykułów, słuchania i oglądania programów, w których jest brak obiektywizmu i mijanie się z prawdą. Nie powinno się, a przecież czynimy to, angażujemy intelekt i serce, przy okazji deformując je!

- Wbrew pozorom, bardzo łatwo jest uformować czytelnika czy telewidza na swoją modłę, podpowiadać mu tak długo, jak rzekomo należy żyć, oceniać rzeczywistość i innych ludzi, aż uwierzy w sugerowaną receptę. Manipulowanie świadomością indywidualną i społeczną jest bardzo groźne. Całe grupy społeczne mogą zatracić swoją tożsamość, myśleć tak, jak chce dysponent danego tytułu prasowego czy właściciel stacji. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że niepostrzeżenie stają się zakładnikami danego medium, postępują zgodnie z zaleceniami. Manipulowanie świadomością jest faktem, a co gorsza - jest to proces nierejestrowany przez nasze mózgi.

- Czy zmanipulowana prawda jest w stanie się obronić?

- Prawdomówność jest podstawowym zadaniem dziennikarza. Zarzucanie człowiekowi kłamstwa wywołuje obrazę jego godności. Udowodnienie kłamstwa mężowi stanu w wielu okolicznościach oznacza koniec jego kariery. Kłamstwo udowodnione dziennikarzowi jest podważeniem wszelkich informacji przekazywanych przez niego. Dlatego sprawą niezwykle ważną jest nigdy nie mówić i nie pisać nieprawdy. Przekaz informacji musi opierać się na zaufaniu. Możliwe ono jest tylko w prawdzie. Należy zwrócić szczególną uwagę na to, aby informacja nie była przekazywana poprzez wymiar „własnego, prywatnego poglądu na świat”. Taki przekaz mija się z prawdą, bo nie jest obiektywny, na miarę możliwości obiektywizmu człowieka. Mowa musi budować i podtrzymywać społeczność. Więzi między ludźmi istnieją tylko dzięki prawdzie. Jeżeli nie ma prawdy, nie ma więzi. Szczególna odpowiedzialność ciąży tutaj na zawodzie dziennikarza, który może budować lub rujnować społeczność. Słowa prawdy budują. Nieprawda niszczy.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Barnaba Apostoł

[ TEMATY ]

św. Barnaba Apostoł

Barnaba urodził się na Cyprze w żydowskiej rodzinie z pokolenia Lewiego. Jego właściwe imię brzmiało Józef, ale Apostołowie dali mu przydomek Barnaba.

Był krewnym św. Marka Ewangelisty i przyjacielem św. Pawła. Wraz z nim udał się do Antiochii, gdzie pozyskali wielką liczbę wiernych dla Chrystusa. Barnaba po raz pierwszy wprowadził św. Pawła do gminy żydowskiej. Był człowiekiem dobrym, pełnym Ducha Świętego i wiary (por. Dz 11, 24). Św. Barnaba zabrał ze sobą św. Marka i jako towarzysz św. Pawła wyruszył z nimi w pierwszą podróż misyjną na Cypr, a stamtąd do Azji Mniejszej (por. Dz 13, 1–14.27).
CZYTAJ DALEJ

Władze chińskie uznały biskupa mianowanego przez Leona XIV

W środę, 11 czerwca 2025 r., Giuseppe Lin Yuntuan objął urząd biskupa pomocniczego Fuzhou w Chinach. Nominacja jest częścią trwającego dialogu między Stolicą Apostolską a Chińską Republiką Ludową.

Objęcie urzędu zostało uznane na mocy prawa cywilnego przez władze Chińskiej Republiki Ludowej. Papież Leon XIV mianował go biskupem pomocniczym 5 czerwca 2025 r. w ramach dialogu na temat realizacji tymczasowego porozumienia między Stolicą Apostolską a Chinami.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś: misji Jezusowej nie da się prowadzić w pojedynkę!

2025-06-12 08:01

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Julia Saganiak

- Misji Jezusowej nie da się prowadzić w pojedynkę. Jezus posyła uczniów dwójkami, zawsze we wspólnocie, choćby minimalnej - mówił kard. Grzegorz Ryś do wspólnoty neokatechumenalnej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję