Reklama

Dom jednej nocy

Więcej butów, ciepłych kurtek i materacy. O tej porze we wszystkich domach trwa mobilizacja. Przyjęty będzie każdy, kto zapuka do noclegowni. Bo noc pod gołym niebem może być ostatnim dniem życia bezdomnego...

Niedziela warszawska 46/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Matka z siódemką dzieci, za chwilę przyjmowaliśmy drugą z czwórką. Wszyscy w ciągu godziny. Głodni, zziębnięci - opowiada Marek Górowski, kierownik noclegowni Monaru Markotu na Marywilskiej. Najgorsze są weekendy. Bo wtedy wszyscy przyjęci w nocy muszą w noclegowni zostać do poniedziałku. Potem można ich już rozsyłać do innych ośrodków.
W noclegowni na Marywilskiej są 44 miejsca dla mężczyzn i kobiet, 4 pokoje na 16 miejsc dla matek z dziećmi. Dodatkowo 50-60 miejsc na ogólnej świetlicy. Nikt, kto przyjdzie do ośrodka nie usłyszy, że trzeba szukać dalej. W ciągu doby przyjmuje się około 30 osób. Ale bywa i tak, że w ciągu nocy przychodzą 30-, 40-osobowe grupy. Wtedy wyjmowane są dodatkowe materace do spania. - Najwięcej przyjeżdża między godziną 2.00 i 4.00. Przyjmujemy osoby nawet jeśli są pod lekkim wpływem alkoholu - mówi Marek Górowski. Tylko ci bardziej pijani odwożeni są do izby wytrzeźwień na Kolską. W noclegowni nikt nie pyta o miejsce zameldowania, nie trzeba mieć nawet dowodu. - Pracujemy całą dobę. Tak było za Marka Kotańskiego i tak będzie - mówi Marek Górowski. Hanna Janowska, wiceprzewodnicząca Stowarzyszenia Monar Markot zaleciła, aby poza noclegowniami, w każdym ośrodku Monaru Markotu, przygotowano dodatkowo 30 miejsc na przyjęcie potrzebujących.
Noclegownię dla Bezdomnych Kobiet "Emaus" prowadzi wspólnota siostry Chmielewskiej "Chleb Życia". Tak jak wszystkie noclegownie i ta otwarta jest całą dobę. Nie obowiązuje tu rejonizacja. Przyjmowana jest każda kobieta, niezależnie z którego zakątka Polski przyjedzie.

Ofiary przemocy

- Ostatniej nocy przyszła kobieta z trójką dzieci, w ciąży z czwartym. Pobita przez męża i wyrzucona z domu - mówi Tamara Kwarcińska, kierownik noclegowni "Emaus". Podopieczni ośrodka to najczęściej ofiary przemocy i kobiety eksmitowane z domów. Do "Emaus" trafiają często na skutek interwencji telefonicznej sąsiadów.
W Legionowie, w noclegowni Caritas dla mężczyzn, podopieczni pochodzą z Legionowa i okolic. Trafiają tu ze skierowaniem z opieki społecznej. Bywa, że podopiecznego odbiera z noclegowni policja, bo wszedł wcześniej w kolizję z prawem. W ośrodku przebywa dużo mężczyzn niepełnosprawnych po amputacji kończyn lub z padaczką.
Do noclegowni na Marywilską bezdomnych przywozi policja i straż miejska. Niektórzy przychodzą sami, ośrodek wysyła też karetkę na zgłoszenia. Jeśli życiu osoby zgłoszonej nie zagraża niebezpieczeństwo, wtedy kierowana jest do ośrodka, w innym przypadku trafia na pogotowie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Na noc lub na dłużej

W "Emaus" pracują lekarze, pielęgniarki, psycholog i wychowawcy. Niektórym kobietom świadczy się tylko pomoc doraźną i w krótkim czasie opuszczają noclegownię. Inne trafiają do któregoś z 6 ośrodków prowadzonych przez Wspólnotę "Chleb Życia". Bywa, że matki przebywają w nich z dziećmi do czasu, aż te ukończą szkołę. W Monarze Markocie podopieczny kierowany jest z noclegowni do stacjonarnych ośrodków nie tylko w Warszawie, ale w całej Polsce. Chorzy trafiają do szpitali. W Legionowie noclegownia Caritas przekształciła się w schronisko. Przebywa tu stale 25 mężczyzn, dom ma jeszcze 10 awaryjnych miejsc.
- W noclegowniach nie zatrudniamy pracowników socjalnych, podopieczni sami prowadzą dom - mówi kierownik Marek Niewiadomski. Podopieczni gotują, sprzątają, sami robią meble, wykonują naprawy w obrębie ośrodka.
- Planujemy stworzyć brygadę remontową i wykonywać usługi na zamówienie. Myślę też o małej fabryce worków foliowych. Potrzebne są tylko dwie zgrzewarki. Właśnie zabiegam o ich kupno - mówi.

Brakuje butów

Noclegownie otrzymują dofinansowanie od samorządów. Gmina Centrum maksymalnie w 35% finansuje placówki. - Organizacje pozarządowe, a do takich należą noclegownie, nie mogą być w 100% finansowane. Tylko jednostki gminne mają pełne finansowanie - mówi Anna Repelewicz z Gminy Centrum.
Resztę środków noclegownie muszą zdobywać same. Czekają na sponsorów i radzą sobie tak, jak każda potrafi. Efekty są często wynikiem operatywności kierowników. W Legionowie piekarnia pana Wróbla przez cały rok dostarcza pieczywo, jedna z aptek leki, hurtownia wędliny. Pomocą służą też Siostry Urszulanki z ul. Wiślanej i siostry bezhabitowe z ul. Okrzei. W ośrodku "Emaus" od 12 lat dawna Gmina Centrum i Zarząd Miasta finansują eksploatację budynku. - Coraz trudniej jest nam zdobywać pieniądze na wyżywienie, leki, środki czystości, przewozy i korespondencję. Ludzie zamożni nie są chętni do pomocy. Dary pochodzą zwykle od ludzi mało zamożnych, a najczęściej od biednych - mówi Tamara Kwarcińska. W "Emaus" najbardziej teraz brakuje ciepłych damskich butów. Przydałyby się też ciepłe swetry. Kurtki ofiarowało już Stowarzyszenie "Bez barier". Oczywiście najlepsze byłyby pieniądze, bo wtedy przeznacza się je na to, czego ośrodek najbardziej potrzebuje. - Ale nigdy nie organizujemy zbiórki pieniędzy - mówi Tatiana Kwarcińska.
W noclegowni na Marywilskiej najbardziej potrzebne są kurtki, koce, i środki czystości. - Bo jak osoba trafia na noc dostaje kostkę mydła i potem zabiera ją ze sobą - uzasadnia kierownik Górowski. Na Marywilską często dzwonią ludzie z chęcią przekazania darów - siatki z ubraniami. Dziwią się, kiedy rezygnujemy z odbioru. - Dla nas koszt przejazdu przez całe miasto to większy wydatek niż wartość darów. Te rzeczy są nam bardzo potrzebne. Ale nie mamy na paliwo do samochodu. Dlatego prosimy, żeby ofiarodawcy przynosili rzeczy do ośrodka - mówi kierownik. Na Marywilskiej brakuje na olej opałowy. Tylko tutaj do ogrzania jest 12 budynków. Podczas zorganizowanego w ostatnich tygodniach Dnia Kotana zbierano pieniądze na działalność ośrodków. Ale są one kroplą w morzu potrzeb.
Jak mówią kierownicy noclegowni, z roku na rok do ośrodków przybywa coraz więcej chętnych. Dawniej w sezonie letnim w Markocie były pustki. Dopiero pod koniec października przychodziło dużo bezdomnych. Teraz noclegownie pracują o każdej porze roku.
- Miejsc noclegowych jest za mało, wychodząc naprzeciw tym kłopotom rozpisaliśmy konkurs na nowe miejsca. Rozstrzygnięcie nastąpiło w październiku br. W ubiegłym roku ogłoszony był konkurs na Prowadzenie noclegowni i schronisk dla osób bezdomnych, rozstrzygnięty w grudniu 2001 r. Przy konkursach bierzemy pod uwagę koszty utrzymania noclegowni - mówi Anna Repelewicz z Gminy Centrum.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

FOTORELACJA: Lednica 2000

2024-06-02 10:33

[ TEMATY ]

Lednica 2000

Siewcy Lednicy

Karol Porwich/Niedziela

Około 18 tys. osób wzięło udział w XXVIII Ogólnopolskim Spotkaniu Młodych LEDNICA 2000 organizowanym na Polach Lednickich. Byliśmy tam!

CZYTAJ DALEJ

Łańcut: pogrzeb ks. prał. Władysława Kenara – Honorowego Prałata Ojca Świętego

2024-06-01 19:55

[ TEMATY ]

pogrzeb

Karol Porwich/Niedziela

Był to kapłan według Bożego Serca, który kochał Chrystusa, kochał Jego Matkę i kochał Kościół - powiedział abp Adam Szal o śp. ks. Władysławie Kenarze. W sobotę 1 czerwca w Łańcucie odbył się pogrzeb wieloletniego proboszcza tutejszej parafii farnej. Za swoją pracę ks. Kenar został w przeszłości mianowany przez św. Jana Pawła II Honorowym Prałatem Ojca Świętego, a przez radnych miejskich odznaczony tytułem Honorowego Obywatela Miasta Łańcuta.

Ks. Władysław Kenar zmarł 28 maja wieczorem, przeżywszy 87 lat, w tym 63 w kapłaństwie. Mszy św. pogrzebowej w łańcuckiej Farze przewodniczył metropolita przemyski abp Adam Szal, a koncelebrowali ją: rocznikowy kolega ks. Kenara bp Edward Frankowski - emerytowany biskup pomocniczy diecezji sandomierskiej, jego uczeń bp Marian Buczek - senior diecezji charkowsko-zaporoskiej na Ukrainie oraz wielu księży.

CZYTAJ DALEJ

Jesteście solą ziemi

2024-06-02 20:48

Magdalena Lewandowska

Dzisiaj w parafii NMP Matki Miłosierdzia w sposób szczególny modlono się za małżeństwa.

Dzisiaj w parafii NMP Matki Miłosierdzia w sposób szczególny modlono się za małżeństwa.

Podczas wizytacji kanonicznej w parafii NMP Matki Miłosierdzia we Wrocławiu około 20 par odnowiło swoje przyrzeczenia małżeńskie.

Dwie z nich świętowały 50-lecie ślubu. Specjalnego błogosławieństwa udzielił małżonkom bp Maciej Małyga, wszystkie pary otrzymały pamiątkowe dyplomy, a także... solniczki z napisem "Wy jesteście solą dla ziemi". – Dziękuję wam za piękne świadectwo miłości i wierności. Życzę, byście tak jak sól nadawali „smak” światu i pokazywali, jak kochać – mówił do małżonków bp Małyga. Podkreślał, że nie będzie to możliwe bez prawidłowo ukształtowanego sumienia. W homilii nawiązał do fragmentu Ewangelii św. Marka, w której uczniowie Jezusa zrywają kłosy w szabat, a sam Jezus uzdrawia człowieka z uschniętą ręką: – Co zasmuciło i co zagniewało Pana Jezusa? Zatwardziałość serc faryzeuszy. Zupełne niezrozumienie tego, czym jest prawo i tego, czym jest wolność. Oburzyło Go to, co ludzie zrobili z Prawem Boga.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję