Reklama

Święto Podwyższenia Krzyża obchodzi się na Górze Św. Anny już od 238 lat

Jezus znów przechodzi przez kalwaryjski szlak

Wrześniowe święto Podwyższenia Krzyża szczególnie uroczyście obchodzi się na polskich kalwariach. Na Górę Świętej Anny zjeżdżają wtedy tłumy z całego Śląska. Wspólnie wędrują po umieszczonej na stokach drodze krzyżowej, modlą się na dróżkach Najświętszej Maryi Panny, a podczas wieczornej uroczystości przekazują sobie światło Dobrej Nowiny.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sobotni ranek. Uroczyste śpiewy, barwne chorągwie, których nie sposób zliczyć, niesione także przez kobiety i dzieci. Górnicy w galowych strojach, kapłani, siostry zakonne. I szesnastu mężczyzn, dźwigających figurę Jezusa, na którego barkach spoczywa krzyż. Idą.
Na razie droga jest łatwa, bo prowadzi w dół, do potoku Cedron. Ale starszy pan z lewej strony już ukradkiem ociera chusteczką spocone czoło. Niektórzy niosą ze sobą turystyczne krzesła, by mieć na czym spocząć podczas postojów. Siedząc, będzie im wygodniej słuchać kazań o Jezusowej męce i haniebnej śmierci...

Z kilkuwiekową tradycją

Obchody Podwyższenia Krzyża Świętego są najstarszą z uroczystości na Górze Świętej Anny. Trwają cztery dni. Podczas nich wierni pielgrzymują do położonych na pobliskich wzgórzach kalwaryjskich kaplic. Ze sobą niosą figurę Jezusa lub Maryi - w zależności od tego, jakie tajemnice z historii zbawienia wspominają. Kulminacyjnym momentem jest Liturgia Światła, obchodzona w sobotni wieczór. To właśnie na niej w sposób szczególny można doświadczyć jedności wszystkich wierzących.
- Obchody kalwaryjskie na naszej górze odbyły się po raz pierwszy w 1764 r. - wyjaśnia gwardian klasztoru Ojców Franciszkanów na Górze Świętej Anny. - Teraz ich liturgia niewiele różni się od tej sprzed trzystu lat. Zmieniono jednak organizację uroczystości. Kiedyś pielgrzymi nie podążali jedną, zwartą grupą za krzyżem, ale wędrowali po czterystu, pięciuset. Dzięki temu, chociaż nie było mikrofonów, każdy mógł usłyszeć kazanie głoszone podczas drogi krzyżowej przez stojących przy poszczególnych stacjach kaznodziejów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kalwaria wciąż żywa

Droga pomiędzy drzewami prowadzi w dół. Podążający nią tłum wzbudza tumany kurzu. Pan w niebieskim sweterku z przejęciem śpiewa pieśń z "Kalwaryjki", czyli książeczki do nabożeństwa wydawanej od 1767 r. specjalnie na potrzeby świętoannieńskiego kościoła.
- Jestem tu po raz dwudziesty - dzieli się ze mną swoimi przeżyciami Oswald Gostek z Tarnowskich Gór. - I co roku odczuwam potrzebę, by przyjechać znowu i powierzyć podczas tych uroczystości moje prośby Bogu.
Obchody kalwaryjskie podczas swej wieloletniej historii zostały zawieszone tylko trzy razy. Zaprzestano ich świętowania w pierwszej połowie XIX w., gdy rząd pruski skasował wszystkie klasztory, w tym Ojców Franciszkanów, którzy opiekują się tym miejscem. Tłumy nie podążały po kalwaryjskich dróżkach także podczas ataków Bismarcka na Kościół katolicki i w okresie II wojny światowej. Z wyjątkiem tych lat na Górę Świętej Anny zjeżdżały i zjeżdżają rzesze wiernych. W tym roku na uroczystościach było ich ok. 20 tys. W ciągu roku kalwarię odwiedza 800 tys. osób.

Reklama

Tam, gdzie Go umęczono

Procesja dochodzi do potoku Cedron, gdzie - zgodnie z tradycją - żołnierze wrzucili do wody pojmanego Jezusa. Na pamiątkę tego wydarzenia, każdy, kto po raz pierwszy wędruje kalwaryjskim szlakiem, przechodzi pod mostem, a starsi pielgrzymi biczują go gałęziami.
Potem wszyscy wędrują dalej - już pod górę. Mijają pałac Kajfasza i dochodzą do domu Piłata i Gradusów.
- Doświadczam wielkiej boleści - tak jakbym naprawdę podążała drogą krzyżową - mówi, zapytana o znaczenie tej drogi, Danuta Stańczyk ze Stolarzowic. - Przejście przez Cedron jest dla mnie szczególnie smutne. Doświadczam wtedy całą swoją istotą tego, jak bardzo Chrystus został poniżony.
- A ja, przechodząc pod mostem Cedronu, po prostu bałam się, co będzie dalej - wyznaje Lidia Nawrocka. - Czy naprawdę będą biczować? I co wtedy poczuję?

Na wzór Jerozolimy

Większość kaplic kalwaryjskich na Górze Świętej Anny powstała w latach 1700-1709. Później dobudowano następne. Dziś jest tu czterdzieści jeden małych kaplic i trzy duże kościoły.
W 1781 r. hrabia Antoni Gaszyna zwany Mocnym ufundował kolejną - tzw. Gradusy, gdzie - na wzór Świętych Schodów w Jerozolimie - znajduje się dwadzieścia osiem stopni. Do dziś wierni wchodzą po nich na klęczkach.
Jednych z piękniejszych zabytków Góry Świętej Anny zaliczyć możemy też kościół Świętego Krzyża, w którego podziemiach mieszczą się dwie krypty grobowe rodziny Gaszynów. I neoromańską kaplicę Trzeciego Upadku z przełomu 1864 i 1865, zaprojektowaną przez Schwarza. W jej podziemiach mieści się krypta grobowa franciszkanów.

Reklama

Podczas gdy On konał

Pielgrzymi dochodzą do trzech krzyży, stojących u stóp sanktuarium. Na wielu twarzach maluje się zmęczenie. Kobieta w granatowej kurtce łapczywie zjada batonik, popijając colą. Pan w żółtej bluzie zawzięcie próbuje rozłożyć trochę oporne krzesło. Ktoś obserwuje fruwającą wśród tłumu osę.

A inni?

- Dzięki temu, że ciężki i masywny krzyż jest tu niesiony po rozciągającej się w górach ścieżce, łatwiej mi przeżyć tajemnicę męki Jezusa - tłumaczy Jadwiga Michna, która na obchody przyjechała po raz czwarty. - Mogę sobie uświadomić, że te wydarzenia niegdyś naprawdę miały miejsce. Kiedyś św. Anna naprawdę porodziła Maryję, a ta Jezusa, który umarł za nas na krzyżu.
Iwona Krawczyk, studentka germanistyki z Opola, cieszy się, że podczas drogi krzyżowej może odwiedzać miejsca, wybudowane na pamiątkę konkretnych wydarzeń z życia Jezusa. To tak jakby przenieść się w świat ukazywany nam przez Biblię - tłumaczy z uśmiechem. Można myślami przenieść się do tamtych czasów.

Jest coś więcej niż śmierć

Już umarł. Uczcili Jego mękę, a teraz rozchodzą się - do domów, autokarów, sanktuarium.
Wieczorem spotkają się w pobliskiej Grocie Lurdzkiej. Będą czcili Święty Krzyż, słuchali o Bożym Miłosierdziu. Każdy z nich zapali przyniesioną przez siebie świecę. Płomyki ognia rozprzestrzenią się coraz dalej, aż całe zbocze góry zajaśnieje tysiącami małych punktów. Światłem ognia, będącego symbolem Ewangelii, którą mamy nieść do naszych domów, miejsc pracy, odpoczynku, cierpienia. Nieustannie. Z radością - czując w sobie siły zmartwychwstałego Pana lub w bólu i opuszczeniu - niczym On na Golgocie. Rezygnując z własnych planów, wygody, stabilizacji. Po to, by "ogień, który zapłonął" (zob. Łk 12,49), trwał nieprzerwanie do końca czasów, ogarniając ludzkie serca żarem miłości i miłosierdzia. By każdy miał udział w zbawczej śmierci i zmartwychwstaniu Pana naszego - Jezusa Chrystusa.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Justyn

Drodzy Bracia i Siostry!

CZYTAJ DALEJ

Hiszpania: kara finansowa dla organizatora modlitw różańcowych za ojczyznę

2024-06-01 11:08

[ TEMATY ]

różaniec

Hiszpania

Karol Porwich/Niedziela

Francisco Martin, katolicki aktywista z Hiszpanii, który jesienią 2023 r. zainicjował modlitwy różańcowe za ojczyznę w Madrycie został ukarany grzywną w wysokości 3600 euro - podał działacz społeczny cytowany przez lokalne media.

Jak przekazał Martin kara to trzy mandaty, jakie zostały wystawione z inicjatywy delegata rządu Hiszpanii we wspólnocie autonomicznej Madrytu Jose Andresa Calderona. W uzasadnieniu stwierdzono, że część manifestantów zgromadzonych podczas modlitw organizowanych na schodach madryckiego kościoła pod wezwaniem Niepokalanego Serca Maryi miało rzekomo zakłócić ruch uliczny wchodząc na jezdnię.

CZYTAJ DALEJ

Bp Muskus: święcenia nie upoważniają do sięgania po „rzeczy złote, a skromne"

2024-06-01 16:17

[ TEMATY ]

bp Damian Muskus

Archidiecezja Krakowska

Święcenia nie dają wam prawa do reformowania Kościoła według własnych wizji i pomysłów. Nie są przepustką na salony polityczne ani do miejsc, gdzie bywają ludzie z wyższych sfer - mówił bp Damian Muskus OFM do franciszkanów, którzy z jego rąk przyjęli święcenia diakonatu i prezbiteratu. - Nie bądźcie teoretykami bliskości z Jezusem, ale praktykujcie ją wiernie - apelował do nich.

Święcenia w stopniu prezbitera i diakona przyjęło w bazylice św. Franciszka z Asyżu w Krakowie 14 braci ze Studium Franciszkańskiego: franciszkanie konwentualni, reformaci i kapucyni.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję