Reklama

Przemilczane żydowskie świadectwa

Niedziela Ogólnopolska 11/2011, str. 32-33

Jerzy Robert Nowak
Historyk, profesor wyższej uczelni, publicysta, autor 75 książek i ok. 1700 publikacji prasowych

Jerzy Robert Nowak<br>Historyk, profesor wyższej uczelni, publicysta, autor 75 książek i ok. 1700 publikacji prasowych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Długo, bardzo długo, można by wyliczać rzetelne świadectwa żydowskie, korzystnie świadczące o zachowaniu Polaków wobec Żydów w czasie wojny. Świadectwa te, powstałe głównie w dobie wojny lub w pierwszych dziesięcioleciach powojennych, stanowią jaskrawe przeciwstawienie wymyślanych w ostatnich latach antypolskich uogólnień - konfabulacji Jana Tomasza Grossa. Porównajmy np. występujące u Grossa rasistowskie potępienia ogółu polskich chłopów za rzekomą chciwość i krwiożerczość z obrazem tychże chłopów, kreślonym we wspomnieniach Abrahama D. Feffera. Pisał on m.in.: „Jeszcze dziś szczęśliwie ocaleni z mojego shtetl dobrze pamiętają i podchodzą z wielką miłością i szacunkiem do pomocy niesionej przez odważnych chrześcijańskich chłopów, żyjących w pobliskich wioskach, w których pracowaliśmy w ciemne zimowe dni. W Polsce ukrywanie Żydów lub ich karmienie było karane śmiercią, najczęściej przez powieszenie. Pamiętajmy, jak ci mężczyźni, kobiety, pomimo grożącego im wielkiego niebezpieczeństwa, otwierali drzwi do swoich biednych chat, by podzielić się z nami gorącą zupą, chlebem i ziemniakami” (por. „My Shtetl Drobin: A Saga of a Survivor”, Toronto 1990, s. 22. Cyt. za: I.C. Pogonowski, „Antypolski talk-show”, w polonijnym „Głosie Polskim”, w Toronto, w Kanadzie, z 20 listopada 2001 r.).
Nader uczciwą ocenę zachowania polskich wieśniaków znajdujemy również w książce wydanej przez Zeva Tzurnamala ku pamięci Żydów z Łaska. Czytamy tam m.in.: „Musimy pamiętać o tych wszystkich ludziach, nie będących Żydami, którzy podali pomocną dłoń, by ocalić wielu (Żydów) z naszego miasta, kiedy uciekli oni od nazistowskich morderców (...). Wieśniakach, którzy dzielili chleb i rzucali rzepą na drogi lub do samochodów wiozących głodnych ludzi pod eskortą SS. Chłopach, którzy oddawali swoje buty bosym i słabym (por. Z. Tzurnamal, „Lask: sefer zikaron”, Memorial Book of Lask. Tel Aviv: association of Former residents of Lask in Israel, 1968, pages 124-125. Cyt. za: I.C. Pogonowski, „Antypolski...”, op.cit.).

Polacy „nie dali się unieść antyżydowskiej nienawiści”

Przypomnijmy również inne ważne świadectwo - ocenę Polaków zawartą w pisanym w czasie wojny dzienniku byłego dyrektora gimnazjum hebrajskiego Chaima A. Kaplana. Początkowo nastawiony bardzo nieprzychylnie do Polaków, Kaplan stopniowo wyraźnie ewoluował w swym stosunku do naszego narodu. Aby wreszcie przyznać 1 lutego 1940 r., że Polacy nie dali się unieść antyżydowskiej propagandzie nienawiści, szerzonej przez nazistów. Jak pisał Kaplan: „Naród polski, ciemiężony i upokorzony, pogrążony w głębokiej depresji po przeżywanej teraz katastrofie narodowej, nie okazał się zbyt wrażliwy na tę propagandę. Naród ten rozumie, że zwycięzca jest jego odwiecznym wrogiem, i że wróg ten walczy nie tylko z Żydami, lecz także z Polską. Wspólne cierpienia przybliżyły serca, a barbarzyńskie prześladowania wymierzone w Żydów doprowadziły do wzbudzenia dla nich sympatii. Milcząco, bez słowa, dawni rywale, zaczynają odczuwać, że są braćmi w nieszczęściu, że mają wspólnego wroga, który nie pragnie niczego innego, jak ich zniszczenia. Taka postawa wobec Żydów grozi załamaniem się całej strategii politycznej zwycięzców...” (podkr. - J.R.N. „Scroll of Agony. The Warsaw Diary of Chaim A. Kaplan”, New York and London 1965.
Jednoznacznie sympatyczne dla Polaków relacje napotykamy m.in. we wspomnieniach Barucha Milcha z Kresów Wschodnich. Opisując okrutną pacyfikację Żydów w miasteczku Tłuste (powiat Zaleszczyki), Milch odnotował: „Godne uwagi są głosy i postawa społeczeństwa aryjskiego podczas i po akcji. Prawdą jest, że część tego społeczeństwa, a to w większości Polacy, z odrazą patrzyła na to wszystko, nie jedli i nie mogli wykonywać obowiązków pracy życia codziennego, w ramach możliwości pomagali i chowali biednych męczenników...” (por. B. Milch, „Mój testament”, „Karta”, luty 1991, s. 22).
Warto zacytować również komentarz słynnego polskiego pisarza pochodzenia żydowskiego Leopolda Tyrmanda, opublikowany w 1976 r., na temat programu amerykańskiego kanału telewizyjnego NBC. Tyrmand napisał, iż w tym kanale „jakiś bęcwał powiedział, że Polacy pomagali Hitlerowi mordować Żydów - kłamstwo rzucone z dziennikarską bezczelnością, nonsens i obelga, a także krzywda dobrego imienia narodu” (por. L. Tyrmand, „Co i jak”, londyńskie „Wiadomości” z 20 czerwca 1976). Cóż, jak wiemy, dziś takich ludzi jest znacznie więcej niż w 1976 r., w czasie, kiedy powstał tekst L. Tyrmanda - vide J. T. Gross et consortes.
Wśród najcenniejszych świadectw prawdy o Polakach w czasie wojny w 1997 r. znajdujemy list żydowskiego reżysera J. S. Kutrzeby do prezesa telewizyjnego kanału 13 (Channel 13) Williama Bakera w Nowym Jorku. Kutrzeba pisał, że zdecydował się wstrzymać współpracę z tym kanałem po wielu bezskutecznych protestach przeciw pokazywaniu w tej telewizji antypolskiego filmu „Shoah” w reżyserii Mariana Marzyńskiego. W swym liście otwartym Kutrzeba akcentował m.in.: „Dostawałem po prostu mdłości, oglądając tak krzywdzące przedstawienie roli Polaków podczas brutalnej okupacji Polski przez Niemcy (...). Film ten podsycał antypolską propagandę (...). Byłem zaskoczony pokazaniem przez Pana zespół tak straszliwie tendencyjnego filmu Mariana Marzyńskiego (...). Polacy uratowali moje życie przy pewnym zagrożeniu dla ich własnego życia. (...) Portretowanie głównie antysemitów w dzisiejszej Polsce we wspomnianym filmie uderza w godność wielu szlachetnych i dzielnych Polaków, wyklucza pamięć setek tysięcy Polaków, którzy walczyli wraz z aliantami od Tobruku i Monte Cassino po «bitwę o Anglię», i pamięć wyzwalania przez pierwszą dywizję pancerną niektórych krajów europejskich, a także tysięcy Polaków z Armii Krajowej, jak i «Żegoty», podziemnej organizacji, która uratowała tysiące Żydów. Dlaczego tego wszystkiego nie pokazuje się w mediach? Dlaczego nie jest znane to, że setki katolickich księży i zakonników tracono lub posyłano do obozów koncentracyjnych za ukrywanie Żydów?” (cyt. za znajdującą się w moim posiadaniu anglojęzyczną kilkustronicową kopią listu otwartego reżysera J.S. Kutrzeby do prezesa W. Bakera).

Czy Żydzi zdobyliby się na tak wielką pomoc?

Żydowski pisarz Dawid Klin, w czasie okupacji oficer łącznikowy między AK a „Żegotą”, opisał polskiemu publicyście Andrzejowi Chciukowi swe wystąpienie na jednym ze spotkań w Izraelu. Kiedy powiedział tam, że „naród polski, jako całość, działał heroicznie w swej postawie wobec Żydów”, został natychmiast zakrzyczany okrzykami, że to nieprawda. Klin odpowiedział: - Wiem, że to prawda, ponieważ tam byłem. I zapytał: - Jeśli zaś doszłoby do odwrotnej sytuacji, ilu z Was ukrywałoby Polaków i ryzykowałoby w ten sposób swoje życie? Odpowiedzią było nagłe milczenie. - Well, widzicie sami - skomentował Klin (wg. A. Chciuk, w: „Saving Jews In War-Torn Poland 1939-1945”, z przedmową S. Korbońskiego, Melbourne 1969, s. 18).
Warto przytoczyć w kontekście powyższej wypowiedzi uwagi profesora literatury jidysz i dyrektora ośrodka kultury Żydów polskich na hebrajskim Uniwersytecie w Jerozolimie Chone Shmeruka. W wywiadzie, udzielonym w 1990 r., Shmeruk stwierdził m.in.: „Wielu moich kolegów i znajomych ma pretensje do Polaków, że w tym kraju nastąpiła zagłada Żydów. I mają żal, że w tym czy innym indywidualnym przypadku Polacy mogli pomóc, a nie pomogli (...). Przypuszcza się, że gdyby Polacy odnieśli się inaczej do tego, co stało się na ich ziemi, może więcej Żydów by się uratowało. To są bardzo ciężkie oskarżenia. A ja na nie odpowiadam: trudno sądzić kogokolwiek. Gdyby było na odwrót, to czy jesteś pewny, że byłbyś lepszy? To znaczy, że gdyby Żydzi mogli przeżyć, a Niemcy zabijaliby Polaków w tej samej proporcji, to czy ty zachowałbyś się inaczej? Proszę pana, my wiemy, co robiła policja żydowska” (por. „Antysemityzm to nienawiść do każdego obcego”. Rozmowa M. Zaręby z C. Shmerukiem, „Tygodnik Powszechny”, 25 lutego 1990).
Warto przypomnieć tu też cenne, choć - niestety - niezbyt liczne wystąpienia niektórych osób ze środowisk żydowskich w listach do prasy amerykańskiej przeciwko nagonce na krzyż w Oświęcimiu. Przykładowo: Żydówka Marianna Suan z New Rochelle tak pisała w liście publikowanym w „New York Times”: „Do redaktora. Będąc Żydówką, która przeżyła Oświęcim, jestem głęboko zaniepokojona zatargami o tamże istniejące krzyże. Fakt, że naziści postanowili spalić więcej Żydów niż rzymskokatolickich Polaków, nie znaczy, że polskie nieżydowskie ofiary nie zasłużyły na upamiętniający krzyż na honorowym miejscu, wśród bratnich ofiar żydowskich.
Polscy kacetowcy odczuwali tak samo dotkliwie lodowate wiatry straceń, jak i ja. Ja chcę i muszę poświadczyć fakt, że byłam ocalona przez katolickich współwięźniów, którzy z wielkim ryzykiem narażali swe życie w Oświęcimiu i w Mauthausen w Austrii. Mam nadzieję, że rząd polski nie ulegnie naciskom, by usunąć te symbole czci.
Zamiast budowania pomostów ku lepszemu zrozumieniu, takie nienawistne urągania nie dopomogą, lecz tylko przyczynić się mogą do antysemityzmu” (por. „New York Times” z 27 grudnia 1998 r.).
Od dawna myślę, że najcelniejszą odpowiedzią na potwarze Grossa i podobnych mu oszczerców byłoby jak najszybsze wydanie w głównych językach światowych wyboru 100-150 uczciwych świadectw Żydów uratowanych przez Polaków. Ich bezpośrednie świadectwa z doby wojny stanowiłyby najlepsze przeciwstawienie antypolskim kłamstwom, wymyślanym w ostatnich latach przez hochsztaplera zza Oceanu. Pokryciem kosztów wydania takiego wyboru za granicą powinno się zająć polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych - byłaby to wszak bardzo znacząca przysługa dla polepszenia tak zdeformowanego dziś obrazu Polaków w świecie. Czy zrobi to jednak MSZ pod „batutą” Radosława Sikorskiego, który pokazał tak wiele zobojętnienia na sprawy rodaków na Obczyźnie (zamykanie polskich instytutów kultury czy niektórych bardzo potrzebnych ambasad, tak jak w Urugwaju)... „Przypuszczam, że wątpię” - napisałby o tym nieodżałowany Kisiel. Obawiam się, że pozostaje tylko szukanie prywatnych sponsorów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowi kapłani archidiecezji warszawskiej

Niedziela warszawska 25/2003

14 nowych kapłanów ma archidiecezja warszawska. Święceń kapłańskich udzielił im 31 maja w katedrze św. Jana Prymas Polski kard. Józef Glemp. 3 neoprezbiterów pochodzi z seminarium misyjnego "Redemptoris Mater".

Uroczysta liturgia święceń zgromadziła w katedrze liczne grono wiernych: rodzin, przyjaciół i znajomych neoprezbiterów. Eucharystii przewodniczył kard. Glemp w koncelebrze z rektorem Metropolitalnego Seminarium Duchownego Archidiecezji Warszawskiej ks. prał. Krzysztofem Pawliną, rektorem Archidiecezjalnego Seminarium Misyjnego "Redemptoris Mater" ks. kan. Alojzij Oberstarem oraz licznym gronem duchowieństwa, wśród którego obecni byli kapłani z rodzinnych parafii neoprezbiterów. Po liturgii słowa ks. rektor Krzysztof Pawlina w imieniu wspólnoty Kościoła poprosił kard. Glempa o wyświęcenie na kapłanów przedstawionych kandydatów. Zaświadczył także o ich godności do przyjęcia tego urzędu. W słowie pasterskim kard. Glemp wskazał na zadania stojące przed nowymi kapłanami. W ścisłej łączności z biskupem będą pełnili urząd posługiwania nauczycielskiego. - Wszystkim głoście Słowo Boże, które sami z radością przyjęliście - mówił Kardynał - rozważajcie Prawo Boże, wierzcie w to, co przeczytacie i pełnijcie to, czego sami będziecie nauczać. Prymas wspomniał także swojego poprzednika - kard. Wyszyńskiego, który w pewnym momencie twardo powiedział władzy "non possumus". - Ale tego "non possumus" nie można rozciągać na całe życie Prymasa Tysiąclecia. On to powiedział raz władzy, która popełniła błąd, ale wobec Boga i Kościoła zawsze mówił "possumus" - "możemy". Przed wami, drodzy neoprezbiterzy, stoją duże trudności. Ale musimy powiedzieć: możemy im podołać. Czy np. możemy zaradzić bezrobociu? Co prawda nie w naszej mocy jest tworzenie nowych miejsc pracy, ale musimy powiedzieć, że dołożymy wszystkich starań, aby pomóc ludziom - mówił kard. Glemp. Po tych słowach kandydaci do święceń, wobec Pasterza diecezji i ludu, wyrazili gotowość do przyjęcia święceń, wraz ze wszystkimi obowiązkami z tego wynikającymi. Następnie każdy z nich podszedł do kard. Glempa, przyrzekając jemu i jego następcom cześć i posłuszeństwo. Potem wszyscy kandydaci podczas Litanii do Wszystkich Świętych leżeli krzyżem przed ołtarzem. Sam moment sakramentu święceń polegał na nałożeniu rąk przez Kardynała na głowę wyświęcanego. Towarzyszyła temu specjalna modlitwa konsekracyjna, będąca prośbą do Boga o wylanie Ducha Świętego i udzielenie Jego darów dostosowanych do posługi w stopniu prezbiteratu. Potem każdemu wyświęcanemu zostały wręczone stuły i ornaty. Obrzęd święceń dopełniło namaszczenie olejem świętym rąk, przekazanie kielicha i pateny z hostią. Teraz już nowi kapłani razem ze swoim Ordynariuszem mogli celebrować pierwszą w życiu Mszę św. Święcenia prezbiteratu 31 maja przyjęli diakoni: Paweł Białkowski, Piotr Celejewski, Marek Chróścik, Maciej Czapliński, Jacek Fijałkowski, Grzegorz Kaszewski, Jacek Laskowski, Przemysław Ligenza, Robert Skrzypek, Cezary Smuniewski, Robert Walantyk, Paweł Andrzejevski, Zbigniew Jędrzejczyk, Marcos Andre Nascimento Silva. Wszyscy ukończyli studia na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i zdobyli formację w Metropolitalnym Seminarium Duchownym Archidiecezji Warszawskiej. Ponadto 3 z nich zdobyło formację w Archidiecezjalnym Seminarium Misyjnym "Redemptoris Mater". Wszyscy będą pełnić teraz swoją posługę kapłańską w archidiecezji warszawskiej. 1 czerwca w Katedrze Polowej Wojska Polskiego bp Sławoj Leszek Głódź udzielił święceń kapłańskich trzem diakonom pochodzącym z Ordynariatu Polowego. Święcenia prezbiteratu przyjęli: Stanisław Garbacik, Rafał Kapron i Kryspin Rak.
CZYTAJ DALEJ

Modlitwa nie jest czasem pustym. Nie jest nic-nie-robieniem

2025-06-17 17:54

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Modlitwa nie jest czasem pustym. Nie jest nic-nie-robieniem. Jest zawsze pełna życia, ale też pełna pytań. Rodzą się one w duszy i umyśle tego, kto się modli, oraz w duszach i sercach tych, którzy stoją „obok” i przyglądają się, kiedy inni się modlą.

Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: «Za kogo uważają Mnie tłumy?» Oni odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał». Zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Piotr odpowiedział: «Za Mesjasza Bożego». Wtedy surowo im przykazał i napominał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie». Potem mówił do wszystkich: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa».
CZYTAJ DALEJ

Syria: zamach samobójcy w kościele w Damaszku

2025-06-22 20:12

[ TEMATY ]

Syria

BP KEP

Zamachowiec wszedł do środka kościoła w Damaszku i zaczął strzelać do obecnych, zanim zdetonował ładunek wybuchowy, który miał na sobie. Obecnie brak oficjalnego bilansu ofiar, jednak według wstępnych doniesień mówi się o 30 rannych i zabitych.

Syryjskie media podały, że napastnik miał na sobie pas z ładunkami wybuchowymi, który zdetonował wśród wiernych w kościele, w dzielnicy Dwelaa, podczas odprawiania Mszy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję