Reklama

Powołani do wielkiej miłości

Możemy mówić o różnych formach powołania chrześcijan, pod warunkiem że wszystkie te formy oznaczają powołanie do wielkiej i wiernej miłości

Niedziela Ogólnopolska 12/2011, str. 26-27

Magdalena Niebudek/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W chrześcijaństwie nie istnieje żadne ważniejsze powołanie niż powołanie do wielkiej miłości. To właśnie dlatego na końcu ziemskiego życia Jezus nie zapyta nas o nic innego, jak właśnie o miłość... Czytamy to w opisie Sądu Ostatecznego.

Jeślibym nie kochał…

Reklama

Św. Paweł ma świadomość, że wiedza, znajomość języków, a nawet mądrość i wiara nie mają znaczenia, jeśli ktoś nie kocha. Gdyby ktoś aż tak wierzył, że przenosiłby góry, albo był aż tak opanowany, że potrafiłby wydać ciało na spalenie, ale nie potrafiłby kochać, to przegrałby życie doczesne i wieczne (por. 1 Kor 13, 3). Jeśli jakiś człowiek ma najpiękniejsze nawet cechy i charyzmaty, ale nie kocha, to tracą one sens i przestają cieszyć. Dla kogoś, kto nie kocha, nic nie ma sensu.
Ogromna większość ludzi powołana jest do wielkiej miłości w małżeństwie i rodzinie - warto uświadomić sobie, że księża i osoby konsekrowane stanowią małą cząstkę naszego społeczeństwa. W tej sytuacji, żeby unieszczęśliwić człowieka, Szatan nie musi doprowadzić go do grzechu. Wystarczy, że uczyni go niezdolnym do zawarcia małżeństwa i założenia rodziny. Małżonek i rodzic nie musi być kimś doskonałym. Nie musi mieć samych niezwykłych cech ani wyjątkowych charyzmatów, pod jednym warunkiem: że kocha mocno i nieodwołalnie, wiernie i czule, stanowczo i wzruszająco, że zachwyca i pociąga swoją miłością na podobieństwo Chrystusa. Kobieta nie poczuje się bezpieczna i szczęśliwa przy kimś przystojnym, wykształconym czy wybitnie uzdolnionym, jeśli ten ktoś nie potrafi mocno kochać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Lęk przed małżeństwem?

Z badań „Diogenesa” („The Catholic World Report”, październik 1996 r.) wynika, że coraz więcej młodych mężczyzn jest niezdolnych do małżeństwa: „Mężczyźni ci wiedzą, co prawda, często, jak robić karierę zawodową, jednak gdy chodzi o ich życie osobiste - panuje w nim nuda i monotonia, z roku na rok nic się właściwie nie zmienia”. Postawa takich mężczyzn niepokoi znacznie bardziej niż postawa współczesnych dziewcząt i młodych kobiet, z których ogromna większość stawia małżeństwo na pierwszym miejscu, a jeśli nie zakładają one rodziny, to tylko dlatego, że nie spotkały mężczyzny, który potrafi kochać podobnie mocno jak one. Wielu mężczyzn postępuje tak, jakby bali się powołania do wielkiej miłości, i to także wtedy, gdy sami szczerze marzą o małżeństwie oraz gdy starają się poważnie traktować chrześcijaństwo, w którym miłość małżeńska jest przecież najczęstszą i najbardziej podstawową formą powołania do życia w wielkiej miłości, radości i świętości.

Romantyzm nie wystarczy

Ci spośród młodych mężczyzn, którzy poważnie traktują chrześcijaństwo i marzą o małżeństwie, ale z jakiegoś powodu boją się nieodwołalnych decyzji i zaangażowania w miłość na całe życie, często zadowalają się szukaniem romantycznych uniesień i zachowują tak, jakby sensem życia było przechodzenie od zakochania do zakochania. Nie ma nic piękniejszego niż miłość połączona z romantyczną wrażliwością i subtelnością, ale też nic bardziej nie rozczarowuje niż romantyzm bez miłości. Współczesna walka z małżeństwem dokonuje się często właśnie przez redukowanie miłości do romantycznych uniesień, które nie są jeszcze miłością i które bez miłości skazane są na wygaśnięcie. Znany katolicki myśliciel i pisarz zauważa, że Szatan dokonuje tego „przez poetów i powieściopisarzy, przekonując ludzi, że jedyną przyzwoitą pobudką wstępowania w związek małżeński jest owo ciekawe, a zazwyczaj krótkotrwałe przeżycie, zwane zakochaniem się, że małżeństwo może i powinno to przeżycie utrwalić i że małżeństwo, które tego nie spełnia, przestaje być obowiązujące. W ten sposób sparodiowaliśmy ideę pochodzącą od Nieprzyjaciela” (C. S. Lewis, „Listy starego diabła do młodego”, Logos, Warszawa 1998, s. 84). Romantyk, który nie kocha, skupia się na swoich przeżyciach i zadowala się kolejnymi romansami. Chce być podziwiany przez wiele kobiet, ale żadnej nie potrafi pokochać w sposób nieodwołalny i czuły. Jeśli romantyczne zachowania nie są sposobem komunikowania wielkiej miłości, to stają się one jedynie sposobem zaspokajania własnych potrzeb emocjonalnych.

Nie ma alternatywy dla miłości i małżeństwa

Małżeństwo oparte jest na czułej miłości, która pozostaje czuła także wtedy, gdy kochająca osoba jest zmęczona, gdy przeżywa trudniejsze chwile i gdy w danym momencie nie doświadcza romantycznych uniesień. Gdy romantyk odkrywa, że nie pokochał kolejnej dziewczyny, z którą się związał, to albo uznaje, że to jeszcze „nie ta” - jakby to nie od jego decyzji, ale od ślepego losu czy przypadku zależało, która to jest „ta właśnie”. Jeśli mijają lata i nikogo nie pokochał, wtedy zaczyna niepokoić się o samego siebie, ale znacznie mniej troszczy się o przeżycia i o los kobiet, od których odszedł. W ten sposób coraz bardziej staje się więźniem własnego egocentryzmu i jeszcze bardziej oddala się od miłości. „Odżywa” (zwykle na krótko) jedynie wtedy, gdy znowu spotkanie z jakąś kobietą obudzi w nim romantyczne nastroje. U mężczyzny, który nie potrafi kochać, pracowitość przeradza się stopniowo w pracoholizm i dążenie do kariery za wszelką cenę. Może też - przeciwnie - pojawić się u niego zniechęcenie, wypalenie zawodowe, utrata entuzjazmu i niezdolność do pracy. Kto nie kocha, ten zaczyna stopniowo tracić poczucie własnej wartości i staje się coraz bardziej obojętny na własny los. Może to doprowadzić nawet do rozpaczy czy różnych uzależnień. Sposób patrzenia na samego siebie może też wtedy zamienić się w fikcyjne poczucie własnej wielkości. Fikcyjne, gdyż niczego poza miłością nie potrzeba do wygrania życia i do zbudowania takich więzi, które przynoszą trwałą radość i trwałe poczucie bezpieczeństwa.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Łukasz - patron lekarzy

Święty Łukasz Ewangelista jest autorem jednej z Ewangelii i Dziejów Apostolskich. Św. Łukasz, kiedy stał się wyznawcą Jezusa, przyłączył się do św. Pawła i towarzyszył mu aż do jego śmierci w 67 r. Ten wykształcony poganin, wychowany w kręgu kultury hellenistycznej, jest patronem służby zdrowia. Sam, prawdopodobnie, także był lekarzem, bo na kartach spisanej przez niego Ewangelii możemy znaleźć kilkaset terminów medycznych, które występują również u Hipokratesa czy Galena. Dzięki temu posiadamy cenne próby diagnozowania niektórych schorzeń albo reakcji fizjologicznych, np. krwawego potu Jezusa podczas jego walki wewnętrznej w Ogrodzie Oliwnym. Św. Łukasz był też prawdopodobnie uzdolnionym malarzem. Wspomina o tym Teodor Lektor (VI w.), podając, że Łukasz namalował obraz Matki Bożej, który zabrała z Jerozolimy cesarzowa Eudoksja, żona Teodozego I Wielkiego i przesłała w darze Pulcherii, siostrze cesarza. Od tego czasu autorstwo św. Łukasza przypisywano wielu obrazom, między innymi jedna z legend mówi, że to on namalował obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Zmarł - zgodnie z najpowszechniej przyjmowaną wersją - pod koniec I stulecia, w podeszłym wieku 84 lat w Beocji i został pochowany w Tebach. Prawdopodobnie w IV w. relikwie jego zostały przeniesione do Konstantynopola i umieszczone w Bazylice Dwunastu Apostołów. W VIII w. relikwie św. Łukasza, a także św. Macieja zostały - jak mówi wielowiekowa tradycja - przewiezione do Padwy.
CZYTAJ DALEJ

O rychłe powroty do zdrowia modlimy się za wstawiennictwem św. Łukasza

2025-10-18 12:35

[ TEMATY ]

św. Łukasz

patron lekarzy

Episkopat Flickr

Bp Jan Piotrowski

Bp Jan Piotrowski

O rychłe powroty do zdrowia modlimy się dziś za wstawiennictwem św. Łukasza, a z całą wdzięcznością naszych serc prosimy o potrzebne łaski w intencjach wszystkich pracowników służby zdrowia - mówił dzisiaj bp Jan Piotrowski podczas Mszy św. w bazylice kieleckiej.

Eucharystia w kaplicy Matki Bożej Łaskawej Kieleckiej była sprawowana w intencji pracowników służby zdrowia, w dniu ich patrona - św. Łukasza Ewangelisty.
CZYTAJ DALEJ

Elbląg: ingres bp. Wojciecha Skibickiego do katedry św. Mikołaja

2025-10-18 17:11

[ TEMATY ]

ingres

Elbląg

KP BEP

- Tutaj, w tej katedrze, przyjąłem święcenia kapłańskie, a przed sześcioma laty sakrę biskupią. Czuję się więc tutaj jak u siebie - mówił bp Wojciech Skibicki podczas ingresu do katedry św. Mikołaja w Elblągu. Uroczystość odbyła się w sobotę, 18 października, we wspomnienie św. Łukasza Ewangelisty, patrona m.in. lekarzy i ewangelizatorów.

Na początku liturgii odczytano bullę papieża Leona XIV ustanawiającą nowego biskupa elbląskiego. Następnie bp Skibicki przyjął z rąk nuncjusza apostolskiego w Polsce, abp. Antonio Guido Filipazziego, oraz swego poprzednika, bp. Jacka Jezierskiego, pastorał - znak władzy pasterskiej - i zajął miejsce na katedrze biskupów elbląskich, skąd przewodniczył Eucharystii. W uroczystości uczestniczyli m.in. członkowie najbliższej rodziny, w tym mama biskupa, przedstawiciel prezydenta RP, reprezentanci władz państwowych i samorządowych, służb mundurowych, świata nauki, duchowieństwa, osób konsekrowanych, wspólnot oraz licznie zgromadzeni wierni.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję