Reklama

Jasna Góra

Zakochani w Kościele - pielgrzymi tarnowscy

Zakochać się w Kościele Chrystusa, poczuć dumę z przynależności do niego i nauczyć się odpowiedzialności za to wszystko, co go stanowi, w wymiarze ducha i materii - to był cel tegorocznych „największych diecezjalnych rekolekcji”, bo tak nazywana jest Piesza Pielgrzymka Tarnowska na Jasną Górę. Dotarło w niej prawie 5,5 tys. osób

[ TEMATY ]

Jasna Góra

#Tarnów

#Pielgrzymka

BPJG

Piesza Pielgrzymka Tarnowska na Jasną Górę

Piesza Pielgrzymka Tarnowska na Jasną Górę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Dla nas pielgrzymka to już jest styl życia, nie wyobrażam sobie inaczej spędzić ten wakacyjny czas. Pielgrzymka zaczyna się tak naprawdę po pielgrzymce, żeby codziennie móc świadczyć o Bogu i Kościele - powiedziała Julia. Jej koleżanka też Julia, dodała, że Kościół to nie tylko „klepanie” różańca, ale to żywy Kościół. - Śpiewamy, gramy, modlimy się i to jest piękne. Kocham Boga, tak jestem wychowana i bez wiary nie wyobrażam sobie życia - zauważyła.

Anna Polowiec wyznała, że towarzyszy jej ogromne wzruszenie, że dotarła do celu, bo bagaż w sercu jest ogromny. - Tutaj wszystkie troski mijają, nie pamięta się trudu i jest radość, bo każda trudność w życiu jest po coś - podkreśliła.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Paweł Broński zwrócił uwagę, że każdego dnia na trasie pielgrzymki dokonywały się piękne rzeczy, bo w trudzie w ludziach wyzwala się wiele dobra. - Każda kanapka, podana drugiemu z potrzeby serca, każdy kubek wody i zapytanie jak się idzie, daje poczucie, że jesteśmy Kościołem - mówił i dodał, że najpiękniejsi na pielgrzymce są ludzie, którzy chcieli poznawać Kościół. Zauważył, że najbardziej wzruszającą chwilą jest spojrzenie w oczy Matce Bożej w jej Jasnogórskim Obrazie, które są pełne miłości i zatroskania o drugiego człowieka.

Na pielgrzymce nie zabrakło modlitwy o zapał ewangelizacyjny, by misyjnego świadectwa nie zabrakło nie tylko tam, gdzie Kościół nie zapuścił jeszcze korzeni, ale też tam, „gdzie Chrystus staje się coraz bardziej samotny przez narzucone mody, szkodliwe ideologie aż do aktów apostazji”. Pątnicy uczyli się także od „postaci dnia”, a byli wśród nich np. „papież mądrze kochający Kościół” - Benedykt XVI, przyjaciel Boga, człowieka i gór - bł. Pier Giorgio Frassati czy kapłan ziemi tarnowskiej, który też kochał góry, a wytrwałą pracą, wiarą i entuzjazmem dla Kościoła misyjnego osiągnął prawdziwe duchowe szczyty już za życia - ks. Jan Czuba. Ks. Czuba większość kapłańskiego życia spędził, głosząc Ewangelię, na kongijskiej ziemi. W tym roku mija 25 lat od jego śmierci, został zamordowany podczas bandyckiego napadu na plebanię.

Reklama

- Potrzebujemy kapłanów, którzy będą autorytetem dla młodych - mówili pątnicy z Limanowej. Tradycyjnie piesza pielgrzymka tarnowska to czas wielkiej modlitwy za kapłanów, o wiarę, miłość, wytrwałość dla nich oraz o nowe powołania także zakonne i misyjne. W grupie 11 szedł tata dwóch powołanych do kapłaństwa synów. Jeden z nich jest już księdzem, a drugi jeszcze klerykiem.

Na pielgrzymce tarnowskiej jest też np. Dzień Dziecka, bo jak ojciec duchowy tegorocznej pielgrzymki ks. Krzysztof Czech „Kościół Chrystusa jest wiecznie młody”. Był też pielgrzymkowy dzień małżeństw i rodzin, podczas którego był ślub w Zabawie i modlitwa u Matki dającej życie w Okulicach.

Dla Agnieszki to 8 pielgrzymka a dla Macieja 17. Szli w grupie 21. - Wybieraliśmy się na pielgrzymkę jako narzeczeni, ale w końcu zdecydowaliśmy, że przeżyjemy ją jako małżonkowie - opowiadali państwo młodzi. Jak podkreślali duchowo związani są z bł. Karoliną Kózkówną, dlatego wzięli ślub w jej sanktuarium Zabawie. Był też dzień misyjny, to okazja by zwrócić uwagę na misje, na ich różnorodne potrzeby i wyzwania dla głoszących Chrystusa. Ks. Czech zwrócił też uwagę, że Kościół nie może być światowy, ale jest absolutnie dla świata. - Takim przykładem bycia dla świata, bycia dla siebie nawzajem jest pielgrzymka - podkreślał kapłan.

Tradycyjnie czwarty dzień pielgrzymki poświęcony modlitwie za Ojczyznę. Pątnicy z części B modlili się w Zielenicach, a z części A tuż przy pomniku kosynierów w Racławicach. - Dzięki dniu modlitwy za Polskę uświadomiliśmy sobie, że to teraz od młodych zależy troska o kraj. Jesteśmy Polakami i patriotami, a pielgrzymka to wyjątkowy czas, żeby to pokazać. Ojczyzna to nasza druga mama trzeba się o nią troszczyć - powiedziała Julia.

Reklama

Wobec trwającej okrutnej wojny w Ukrainie nie zabrakło modlitwy i solidarności z naszymi wschodnimi sąsiadami. - Modliliśmy się o zaprzestanie wojny i nawrócenie Rosji. Pokój na świecie jest najważniejszy, starsze pokolenia pamiętają czas wojny i nie chcemy, żeby to nas spotkało. Trzeba się modlić o zaprzestanie konfliktu – podkreślała Lucyna Syremak.

W przedostatnim dniu pielgrzymki Mszy św. przewodniczył bp Edward Kawa, biskup pomocniczy arch. lwowskiej, pełniący funkcję głównego koordynatora działań humanitarnych w Ukrainie. Dziękował za pomoc zauważając, że „w chwili obecnej tylko Polska pomaga - i to chciałbym też podkreślić. Bo inne kraje chyba albo się przyzwyczaiły, albo zapomniały o tej wojnie”. Pomysłowy sąsiad z życzliwym sercem i można na pielgrzymce pieszej …jechać. Tak było z panią Marią św. Świerada. 82-letnia pątniczka do Częstochowy wyruszyła po raz 35. A wyjątkowo „poręczny” wózek na małych kółkach połączony z ramą roweru, który z przodu zamiast kierownicy ma pedały, które pątniczka przekręcała rękami skonstruował sąsiad.

W tym roku w drodze uczestniczyło ponad 700 młodych (od 0 do 18 roku życia) i 114 księży. W drodze pątnicy poznawali tajemnicę Kościoła, rozważając hasło roku duszpasterskiego w Polsce „Wierzę w Kościół Chrystusowy”.

Mirosława Szymusik, Maria Bareła @JasnaGóraNews

2023-08-25 17:54

Ocena: +9 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tarnów: Prawie 700 spraw na wokandzie sądowej o stwierdzenie nieważności małżeństwa

Prawie 700 spraw o stwierdzenie nieważności małżeństwa rozpatrywanych jest na wokandzie Sądu Diecezjalnego w Tarnowie. W 2023 roku przyjęto 164 nowych pozwów, czyli podobnie jak w 2022 r. W ubiegłym roku zakończyło się 197 spraw. Wydano 175 wyroków, w tym 146 stwierdzających nieważność małżeństwa - najwięcej w historii tej instytucji.

Oficjał ks. dr Rafał Wierzchanowski zaznacza, że nadal główną przyczyną stwierdzenia nieważności małżeństwa jest niedojrzałość do podjęcia i wypełnienia istotnych obowiązków małżeńskich.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Nikaragua: od początku roku reżim wydalił 34 osób duchownych

2024-04-30 13:15

[ TEMATY ]

prześladowania

Nikaragua

Pomoc Kościołowi w Potrzebie/www.pkwp.org

34 katolickich osób duchownych musiało opuścić Nikaraguę w ciągu pierwszych czterech miesięcy 2024 r. z powodu prześladowań Kościoła katolickiego przez reżim Daniela Ortegi i Rosario Murillo. Informację tę podała na niezależnej stronie internetowej „Despacho 505” badaczka i aktywistka Martha Molina, która na bieżąco informuje o atakach na Kościół w tym środkowoamerykańskim kraju.

Prawie wszystkie te osoby pełnią swoją posługę w innych krajach, głównie w Kostaryce i Stanach Zjednoczonych, a te, które są jeszcze seminarzystami, kontynuują formację poza Nikaraguą, wyjaśniła Molina, dodając, że jest świadoma sytuacji, ponieważ same ofiary skontaktowały się z nią, ale proszą o nieujawnianie ich tożsamości, ponieważ ich rodziny i członkowie ich zakonów pozostają w kraju. „Mam listę ze wszystkim, nazwiskami, parafiami i zgromadzeniami” - potwierdziła badaczka.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję