Reklama

Jan Paweł II. Droga życia

Kończąc przygotowania do beatyfikacji Jana Pawła II, publikujemy ostatni fragment powieści biograficznych Pawła Zuchniewicza o Papieżu z Polski

Niedziela Ogólnopolska 17/2011, str. 26-27

Arc

Paweł Zuchniewicz
Dziennikarz radiowy, pisarz, autor cyklu powieści biograficznych o życiu Papieża z Polski: „Lolek”, „Wujek Karol”, „Habemus Papam”, „Jan Paweł II: Będę szedł naprzód” i „Jan Paweł II - nasz święty”; www.pawelzuchniewicz.pl

Paweł Zuchniewicz<br>Dziennikarz radiowy, pisarz, autor cyklu powieści biograficznych o życiu Papieża z Polski: „Lolek”, „Wujek Karol”, „Habemus Papam”, „Jan Paweł II: Będę szedł naprzód” i „Jan Paweł II - nasz święty”; www.pawelzuchniewicz.pl

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

27 marca 2005, Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego, Watykan

Słysząc głos kardynała Angelo Sodano, który pod nieobecność Papieża odprawiał Mszę św. na Placu św. Piotra, ksiądz Michel wyjął łokieć z trzymadła kuli i przełożył ją do lewej ręki. Po kilku tygodniach od feralnego upadku na nartach nauczył się już całkiem dobrze posługiwać narzędziami, które tymczasowo odciążały nogę uwięzioną w gipsie.
W przeszłości, gdy studiował w Rzymie, bywał na uroczystościach wielkanocnych i choć Papież z roku na rok stawał się coraz słabszy, to jednak zawsze w nich uczestniczył. Pierwszy raz zdarzyło się, że nie pojawił się na Placu św. Piotra. Dobrze, że chociaż z okna udzieli błogosławieństwa „Urbi et Orbi” (Miastu i Światu).
Żałował, że nie zobaczy Ojca Świętego. Śpiewał w chórze i z miejsca, w którym stali, nie widział okna biblioteki. Przynajmniej go usłyszy. Po oklaskach zorientował się, że Papież już się pokazał.
Jednak z potężnych megafonów stojących w pobliżu dochodził tylko chrapliwy, nieregularny oddech. Jan Paweł II musiał mieć mikrofon blisko ust, pewnie po to, aby można było zrozumieć cicho wypowiadane słowa błogosławieństwa. Ksiądz Michel mocniej ścisnął kulę. „Matko, pomóż mu!”. Oddech stał się szybszy i głośniejszy.
Papież śledził wzrokiem tekst. Milczał. Emocje go zdradziły. Nie mógł wydobyć z siebie głosu. Gdy doszedł do słów: „Niech was błogosławi Bóg Wszechmogący”, spojrzał na wypełniony ludźmi plac. Podniósł rękę i nakreślił znak krzyża.
„Może lepiej, żebym umarł, jeśli nie mogę spełniać powierzonej mi misji” - powie później arcybiskupowi Dziwiszowi. I zaraz doda: „Niech się spełni wola Twoja. Totus Tuus”.

30 marca 2005, środa, Watykan

Na talerzu z papieskim herbem podano mu zmiksowaną papkę. Stałego pokarmu nie mógł już przełykać. Ale i tego nie zje. Od powrotu ze szpitala schudł kilkanaście kilogramów.
Wieczorem lekarze założą mu sondę przez nos. Teraz pożywienie będzie otrzymywał tą drogą. Groziła mu śmierć z wycieńczenia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

31 marca 2005, czwartek, Watykan

Dzisiaj odprawi Mszę św. za Mietka Wisłockiego. Z Krakowa dzwonili Rybiccy. „Mietek dostał wylewu, leży sparaliżowany”.
Środowisko się wykrusza. Wujek też.
Gdzie to było? Chyba nad jeziorem Wierzchowo w siedemdziesiątym piątym. Mietek złapał sporego szczupaka.
- Niech Wujek spojrzy, niezła sztuka - powiedział dumny, kładąc przed nim rybę.
Oderwał oczy od książki.
- Rzeczywiście, wspaniały - stwierdził z uznaniem.
Rybacy z Galilei też musieli być dumni, wyciągając tyle ryb (ewangelista wymienił dokładnie sto pięćdziesiąt trzy). Zarzucili sieci po stronie wskazanej przez Jezusa. Było to już po Zmartwychwstaniu, apostołowie wrócili do swoich codziennych zajęć. Jezus pojawił się na brzegu jeziora, ale nie poznali, że to On. Dopiero gdy sieć się napełniła, Jan krzyknął: „To jest Pan!”. A Piotr rzucił się w wodę, aby dopłynąć do Jezusa. Potem nastąpił słynny dialog: „Czy miłujesz Mnie bardziej aniżeli ci? Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”.
Wiele razy rozważał ten fragment Ewangelii według św. Jana. Czy zarzucał sieć zawsze po odpowiedniej stronie łodzi, którą Pan mu powierzył? Czy potrafił Go rozpoznać w ludziach przychodzących na spotkanie z nim? Czy - jak Piotr - rzucał się na głębinę, aby dopłynąć jako pierwszy do Jezusa?
Wracał do tej sceny, ile razy przychodziło zmęczenie i zniechęcenie. Piotr podjął decyzję: „Idę łowić ryby”. Wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili.
Pierwsze lata nowego tysiąclecia okazały się trudniejsze, niż można było się spodziewać. Mimo jego błagań wybuchła nowa wojna w Zatoce Perskiej, jeszcze bardziej krwawa niż poprzednia. Tym razem w Stanach Zjednoczonych, które zmontowały nową koalicję, rządził George Bush junior, syn Busha seniora, którego niegdyś bezskutecznie usiłował przekonać do wstrzymania się od działań wojennych. Nowa wojna przyniosła co prawda obalenie reżimu Husajna, ale i wzrost wrogości między krajami islamskimi a kręgiem cywilizacji zachodniej. Były i inne udręki. W Kościół amerykański uderzyły skandale o nadużyciach seksualnych księży, nawet w Polsce jednemu z jego dawnych bliskich współpracowników zarzucano niegodne zachowanie wobec kleryków. A on słabł. Choroba postępowała, pozbawiając go nie tylko możliwości swobodnego ruchu, ale i zdolności przemawiania. Coraz częściej tylko zaczynał i kończył homilię, środek czytał ktoś inny.
Był już blisko. Płynął do Pana.
Na początku pontyfikatu polecił zbudować basen w Castel Gandolfo. „Papież musi być w formie, bo nowe konklawe będzie kosztować znacznie drożej” - żartobliwie odpowiadał zdziwionym. Od lat już się w nim nie zanurzał. Przyszedł czas na inne pływanie. Każdy wysiłek, każda inicjatywa były jak wyrzuty ramion zawodnika, który wie, że jest już blisko mety: beatyfikacja Matki Teresy z Kalkuty, rozpoczęty jesienią Rok Eucharystii, kanonizacje, pielgrzymki. Cieszył się, że udało mu się beatyfikować pierwsze małżeństwo w historii Kościoła i kanonizować heroiczną matkę, która oddała życie, aby mogła żyć jej córka. Podróżował znacznie mniej, ale nie chciał z tego zrezygnować. Pojechał do Szwajcarii. Trzy czwarte mieszkańców tego kraju uważało, że powinien ustąpić z urzędu papieskiego. On zamieszkał w domu starców. Chciał pokazać, że starość też ma swoje miejsce w życiu człowieka. Dotarł do Lourdes. Zasłabł przed grotą, gdzie Maryja ukazywała się Bernadetcie Soubirous. Widać i to było potrzebne. Czuł, że to jego ostatnia pielgrzymka zagraniczna. Pekin i Moskwę zostawi swojemu następcy.
Miał jeszcze nadzieję, że uda mu się dokończyć prowadzone od początku pontyfikatu wizytacje rzymskich parafii. Był jednak już tak słaby, że delegacje musiały przychodzić do Watykanu. Zostało jeszcze kilkanaście. Jeśli Bóg da...
Do Niedzieli Miłosierdzia zostały trzy dni.

2 kwietnia 2005, sobota, Watykan

„Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który [go] uprawia.
Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy.
Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was.
Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - jeśli nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie”.
Papież pragnął, aby czytano mu Ewangelię według św. Jana. Jutro święto Miłosierdzia Bożego. Jezus polecił Faustynie, aby w czasie swoich ostatnich rekolekcji wolno czytała właśnie tę ostatnią z czterech Ewangelii, napisaną przez „umiłowanego ucznia”. „Więcej ją przeżyj sercem niż umysłem” - powiedział jej Pan. Był konkretny. Kazał czytać dwa rozdziały - najpierw piętnasty, a potem dwudziesty pierwszy.
„A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?». Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje!».
I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?». Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś owce moje!». Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?». Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?». I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje! Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz».
To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: «Pójdź za Mną!»”.

UWAGA!
W związku z licznymi pytaniami Czytelników informujemy, że w najbliższym czasie ukażą się zbiorowe wydania powieści Pawła Zuchniewicza: „Lolek, Wujek Karol, biskup Wojtyła” oraz „Papież z Polski. Nasz święty”.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Św. Józef - Rzemieślnik

Niedziela Ogólnopolska 18/2004

[ TEMATY ]

Święta Rodzina

Ks. Waldemar Wesołowski/Niedziela

Obraz św. Józefa, patrona parafii

Obraz św. Józefa, patrona parafii

Ewangeliści określili zawód, jaki wykonywał św. Józef, słowem oznaczającym w tamtych czasach rzemieślnika, który był jednocześnie cieślą, stolarzem, bednarzem - zajmował się wszystkimi pracami związanymi z obróbką drewna: zarówno wykonywaniem domowych sprzętów, jak i pracami ciesielskimi.

Domami mieszkańców Nazaretu były zazwyczaj naturalne lub wykute w zboczu wzgórza groty, z ewentualnymi przybudówkami, częściowo kamiennymi, częściowo drewnianymi. Taki był też dom Świętej Rodziny. W obecnej Bazylice Zwiastowania w Nazarecie zachowała się grota, która była mieszkaniem Świętej Rodziny. Obok, we wzgórzu, znajdują się groty-cysterny, w których gromadzono deszczową wodę do codziennego użytku. Święta Rodzina niewątpliwie posiadała warzywny ogródek, niewielką winnicę oraz kilka oliwnych drzew. Możliwe, że miała również kilka owiec i kóz. Do dziś na skalistych zboczach pasterze wypasają ich trzody. W dolinie rozpościerającej się od strony południowej, u stóp zbocza, na którym leży Nazaret - od Jordanu po Morze Śródziemne - rozciąga się żyzna równina, ale Święta Rodzina raczej nie miała tam swego pola, nie należała bowiem do zamożnych. Tak Józef, jak i Maryja oraz Jezus mogli jako najemnicy dorabiać przy sezonowym zbiorze plonów na polach należących do zamożniejszych właścicieli.

CZYTAJ DALEJ

W trosce o Ojczyznę - wdowy konsekrowane na Jasnej Górze

2024-05-02 10:49

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wdowy konsekrowane

BP Jasnej Góry

Choć mają rodziny i normalne życie to ich zadaniem jest dawać świadectwo życia oddanego Bogu. Na Jasnej Górze trwa trzydniowe spotkanie wdów konsekrowanych. Swoją służbę realizują przede wszystkim modląc się za Ojczyznę i to ją zawierzają Królowej Polski.

- Chcemy przede wszystkim modlić się za naszą Ojczyznę, która jest w trudnej sytuacji. Bardzo bolejemy nad tym, że jest tyle zła w Polsce, że ludzie odchodzą od wiary, rodziny się rozpadają i są podejmowane ustawy przeciwko życiu. Jest to dla nas bardzo bolesne i przyjechałyśmy, żeby to Matce Bożej powierzyć - powiedziała Elżbieta Płodzień z diec. rzeszowskiej, koordynatorka stanu wdów konsekrowanych w Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję