Reklama

W diecezjach

Zakopane: Poświęcenie krzyża pod Gubałówką

– Ten krzyż będzie mówił wszystkim zdążającym na szczyt o miłości Chrystusa do nas. Będzie mówił, kim jest człowiek w oczach Bożych. Będzie wzywał do tego, abyśmy stawali się rzeczywiście dobrymi, Bożymi dziećmi, które z ufnością za Chrystusem zdążają i każdego dnia odczuwają błogosławioną obecność Matki Najświętszej – mówił abp Marek Jędraszewski w czasie poświęcenia krzyża pod Gubałówką w Zakopanem.

[ TEMATY ]

krzyż

Zakopane

wikipedia/autror: Kapitel na licencji Creative Commons

Gubałówka

Gubałówka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Proboszcz parafii Najświętszej Rodziny w Zakopanem ks. Bogusław Filipiak przypomniał na początku uroczystości, że cztery lata temu, po burzy w Tatrach, rozgorzała dyskusja na temat obecności krzyża na Giewoncie. 14 września 2019 r. na Dolnej Równi Krupowej odprawiono Eucharystię wynagradzającą za znieważanie Chrystusowego krzyża. Przypomniano wówczas wezwanie Jana Pawła II do obrony krzyża wypowiedziane pod Wielką Krokwią w 1997 r.

Kapłan zauważył, że krzyż został nietypowo usytuowany nie na szczycie, ale u podnóża Gubałówki, ale dzięki temu będą go widzieli wszyscy zmierzający na szczyt, a także każdy wjeżdżający do miasta od strony ronda. Podkreślił, że ten krzyż jest potwierdzeniem zobowiązania Górali sprzed 26 lat złożonego Ojcu Świętemu, że będą wierni krzyżowi i Ewangelii, a wiarę tę przekażą kolejnym pokoleniom.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Abp Marek Jędraszewski zwrócił uwagę, że dzisiaj inaczej patrzymy na krzyż niż dwa tysiące lat temu, gdy umierającemu Jezusowi towarzyszyli Maryja, niewiasty i św. Jan. Dziś krzyż nie napełnia nas bólem i nie przeraża nas okrucieństwem, ale jest dla nas znakiem zwycięstwa, ponieważ Chrystus trzeciego dnia zmartwychwstał, a potem zasiadł po prawicy Ojca jako Pan dziejów świata i człowieczej historii.

Reklama

– Krzyż jest znakiem, który mówi o miłości. (…) Krzyż mówi także o tym, kim my jesteśmy – Bożymi dziećmi – zaznaczył metropolita krakowski.

Arcybiskup zauważył, że Zakopane leży między Giewontem a Gubałówką. Krzyż usytuowany pod tą ostatnią, będzie widoczny z różnych stron miasta. A przede wszystkim dla turystów, którzy pieszo bądź kolejką dostają się na szczyt. – Będzie im mówił o miłości Chrystusa do nas. Będzie mówił, kim jest człowiek w oczach Bożych. Będzie ten krzyż wzywał do tego, abyśmy stawali się rzeczywiście dobrymi, Bożymi dziećmi, które z ufnością za Chrystusem zdążają i każdego dnia odczuwają błogosławioną obecność Matki Najświętszej – mówił metropolita dziękując wszystkim, którzy przyczynili się do postawienia tego krzyża w Zakopanem. Przypomniał, że w ubiegłym roku towarzyszył on uroczystościom pod Wielką Krokwią, w czasie których upamiętniono tzw. Hołd Górali złożony Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II.

Józef Zborowski, budowniczy krzyża, zachęcił do wypełniania testamentu pozostawionego przez Jana Pawła II i zaapelował do dzieci i młodzieży, aby zapamiętały ten testament: „Brońcie krzyża, bo pod krzyżem, pod tym krzyżem, pod tym znakiem Polska będzie Polską, a Polak Polakiem”. Poinformował, że w środę, gdy krzyż był ustawiany, sąd wydał wyrok o otwarciu szlaku na Gubałówkę. – Mamy pierwsze zwycięstwo krzyża. Chrystus jest z nami – mówił Józef Zborowski.

Po błogosławieństwie krzyża odmówiono pod nim dziesiątkę różańca rozważając tajemnicę ukrzyżowania Jezusa.

2023-09-15 16:25

Oceń: +6 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krzyż z Małopolskiej „Solidarności”

Wisiał w naszym pokoju jak w każdym innym. Po prostu był. Nie zastanawiałam się, od kiedy. Traktowałyśmy go jak stały element wyposażenia miejsca pracy. Tylko gdy ktoś z zewnątrz przychodził, zwracał na niego uwagę. - Jak dobrze, że znów jest na ścianie - inicjował rozmowę odwiedzający nas przynajmniej raz w tygodniu pewien Łemko, który usiłował tłumaczyć wszystkim, że Łemkowie to Rusini i z Ukraińcami nie mają nic wspólnego. Ta potrzeba ciągłego przyznawania się niemłodego już mężczyzny do nieznanej nam bliżej narodowości wywoływała w nas, wtedy młodych dziewczynach, skrywany uśmiech. Tragiczną historię bieszczadzkich połonin i jej mieszkańców zrozumiałam wiele lat później, wędrując śladami zarośniętych bujną roślinnością wsi i usytuowanych na wzgórzu ruin cerkwi oraz fragmentów cmentarzy z połamanymi żelaznymi krzyżami na zrujnowanych nagrobkach. A nasz krzyż był nowiutki, jeszcze pachniał świeżo ściętym drzewem. Szybka, masowa robota zauważalna była przede wszystkim w metalowej postaci Ukrzyżowanego. Widać było, że forma była stara lub prymitywnie wykonana. Odwiedzający nas pan Krzysztof, szef sprzymierzonych związków rzemieślników, o którym wiedziałyśmy, że został wyrzucony z uniwersytetu w 1968 r. i nigdy tam nie wrócił, syn sławnego krakowskiego malarza i - jak sądziłyśmy - na pewno znający się na sztuce, z politowaniem kiwał głową nad jego estetyką. Tylko pan Józef ze sprzymierzonego związku rolników traktował go jak chleb powszedni. Tuż po wejściu do naszego pokoju całował przybite gwoździem stopy Chrystusa, nabożnie się żegnając. Gdy zwoływał nas w grudniu na strajk rolników do Rzeszowa, coraz bardziej nieobecny i roztargniony, jego wzrok skierowany na Ukrzyżowanego mówił więcej niż niejeden apel. Po 13 grudnia 1981 r. nie myśleliśmy o nim. Trzeba się było ukryć i najlepiej nie mieszkać tam, gdzie było się zameldowanym. SB to zbiurokratyzowana machina. Szukali tam, gdzie mieli zapisane. Najbliższe tygodnie i miesiące poświęciliśmy na odtwarzanie struktur związku i organizowanie podziemnej poligrafii. Ci, których nie aresztowano w nocy 13 grudnia, początkowo się ukrywali, później, wzywani do „białego domku”, albo go opuszczali po przesłuchaniu, albo dzielili los internowanych. Po kilku miesiącach dostaliśmy wezwania do zabrania prywatnych rzeczy z budynku Regionu Małopolskiej „Solidarności” i zostały rozwiązane umowy o pracę. Wchodziliśmy tam z ciężkim sercem. Powitał nas nieopisany bałagan. Na podłogach walały się sterty papierów i teczek, z pootwieranych szaf i szuflad biurek wystawały pojedyncze dokumenty. W kącie na krześle z tekturowego pudła dawały się zauważyć chaotycznie wrzucone niechlujną ręką małe krzyżyki, przygotowane do przekazania nowo powstającym siedzibom Związku. Wszystko wyglądało tak, jakby przed chwilą skończyła się tu rewizja. Pozwolono nam zabrać prywatne rzeczy. Spojrzeliśmy po sobie. Tego, co najważniejsze - dokumentacji Związku już nie było. Gdy opuszczaliśmy budynek, ściągnęliśmy ze ścian krzyże, obawiając się, że zostaną zbezczeszczone. Pilnujący nas panowie przyglądali się tym czynnościom w milczeniu, bez jednego komentarza. Pudełko z krzyżami, które stało samotne w kącie pokoju, wynieśliśmy bezpiecznie poza budynek. Opuszczając siedzibę Małopolskiej „Solidarności”, obejrzeliśmy się za siebie, zamykając w ten sposób kawał ważnego okresu życia. Każdy z nas wyjmował z pudełka jeden krzyż i chował go do kieszeni. Po powrocie do domu znajdował dla niego godne miejsce. W następnych latach jeszcze wiele razy zmienialiśmy miejsce zamieszkania, jednak drewniany krzyżyk z Regionu wędrował zawsze z nami. Dziś, po 30 latach, gdy odwiedzam znajomych z tamtego okresu, rozpoznaję go natychmiast. Taki krzyż jest u Ewy, której ojciec - kapitan Ludowego Wojska Polskiego - w pierwszych dniach stanu wojennego w krakowskim „białym domku” Służby Bezpieczeństwa na zastrzeżonej wojskowej linii rugał wyrodną córkę, by wreszcie dała sobie spokój z tymi wolnościowymi bzdurami i pomyślała, w jakiej sytuacji stawia go wobec przełożonych, a mąż - aresztowany w 1986 r. za druk nielegalnych wydawnictw, po serii przesłuchań na Montelupich nigdy już się nie pozbierał, sama musiała wychowywać troje maleńkich dzieci. Jest u Agnieszki i Kajtka, którzy wydawali najdłużej ukazujące się pismo podziemnej „Solidarności” Małopolskiej „13”, a w każdą rocznicę „Wujka” jeździli na Śląsk i będą jeździć - jak mówią - dopóki winni zbrodni na górnikach nie zostaną ukarani. Jest i u Włodka, który po kilkunastu latach emigracji politycznej we Francji wrócił do Polski z rodziną, ale nie może się tu odnaleźć. Jest u Leny, której mądra przyjaźń towarzyszyła w najtrudniejszych momentach naszej młodej dorosłości, przy narodzinach naszych dzieci, w chorobach, braku domu i tułaczkach po cudzych kątach. Jest także w moim domu. Przy kolejnych przeprowadzkach był jako pierwszy pakowany do pudeł i jako pierwszego wyjmowaliśmy go z mężem i wieszaliśmy na ścianie. Pewnego dnia córka zapytała, dlaczego właśnie ten krzyż traktuję z taką atencją. Wtedy trudno mi było znaleźć właściwe słowa, aby wyjaśnić to małemu człowiekowi. Dziś, gdy spoglądam na krzyż, widzę młodych z tamtych lat - dumnych, odważnych, pełnych nadziei, wrażliwości, pomysłów, wiary, która góry przenosi, i rozumiem pełnię chrześcijańskiej symboliki.
CZYTAJ DALEJ

Już o 18:50 pierwsza debata prezydencka w Końskich organizowana przez TV Republika i wPolsce24

2025-04-11 18:40

[ TEMATY ]

Końskie

debata prezydencka

Telewizja Republika

Telewizja wPolsce24

Telewizja Republika

Debata prezydencka

Debata prezydencka

Już 11 kwietnia o godzinie 18:50 zapraszamy na otwartą debatę prezydencką, w której mamy nadzieję wezmą udział kandydaci: Karol Nawrocki, Szymon Hołownia i Rafał Trzaskowski. Zaproszenia zostały wysłane do sztabów. Głównymi tematami ma być: demokracja, wolność słowa, bezpieczeństwo, sprawy społeczne i przyszłość naszego kraju - czytamy na portalu Telewizji Republika.

W związku z niedopuszczeniem naszej telewizji do przedwyborczej debaty organizowanej przez TVP w likwidacji, postanowiliśmy stworzyć przestrzeń do rzeczowej, uczciwej i otwartej rozmowy o przyszłości Polski.
CZYTAJ DALEJ

Wrocław/ Trzy osoby ranne po wybuchu podczas chemicznego eksperymentu w liceum

2025-04-12 16:51

[ TEMATY ]

wypadek

szkola

stock.adobe

Trzy osoby trafiły do szpitala po wybuchu, do którego doszło w sobotę w Liceum Ogólnokształcącym nr 3 we Wrocławiu w trakcie eksperymentu chemicznego. W liceum odbywały się "dni otwarte", podczas których przyszli uczniowie zapoznawali się z ofertą szkoły.

Do eksplozji doszło podczas eksperymentu w pracowni chemicznej LO nr 3 przy ul. Składowej. „Pracownik szkoły przeprowadzał doświadczenie z nadtlenkiem wodoru. Substancja miała spalać się niebieskim płomieniem, ale z niewidomych na razie przyczyn doszło do wybuch” – powiedział PAP rzecznik wrocławskiej policji komisarz Wojciech Jabłoński.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję