Reklama

Co zrobić z kredytami we frankach?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ostatnia dekada stała pod znakiem wzrostu popularności kredytów hipotecznych. Dla wielu młodych Polaków dzięki temu realne stało się posiadanie własnego mieszkania lub domu. Skorzystało na tym budownictwo, które zaczęło się rozwijać, a przez to i cała gospodarka. Ale z tym inwestycyjnym boomem wiąże się poważne dodatkowe ryzyko, które wielu spędza sen z powiek. Prawie dwie trzecie udzielonych pożyczek to kredyty w obcych walutach. Z tego zdecydowana większość we frankach szwajcarskich. Od ponad trzech lat waluta ta systematycznie zyskuje na wartości, czyniąc kredyty i raty coraz wyższymi. A perspektywa niewypłacalności dużej grupy młodych rodzin to nie tylko ich dramat, ale poważny problem dla państwa i gospodarki.

Bierzcie kredyt we frankach, bo jest tańszy

Reklama

Taką radę w banku od doradcy finansowego usłyszało wielu chętnych do pożyczenia pieniędzy na kupno wymarzonego lokum. Poluzowanie kryteriów udostępniania pieniędzy i powolny, ale systematyczny wzrost przeciętnego wynagrodzenia sprawiły, że kredyty hipoteczne stały się bardzo popularne. Jeszcze w 2000 r. Polacy mieli takich kredytów na ogólną wartość 5,8 mld zł. Dziesięć lat później, w końcu 2010 r., wartość ta wyniosła 261 mld zł. Radykalnie zmieniła się nie tylko łączna pula pożyczonych pod zastaw hipoteki pieniędzy, ale także struktura walutowa. Na początku dekady, w 2000 r., w naszym rodzimym pieniądzu pożyczono 5,3 mld zł, a tylko 0,5 mld zł było zawarte w obcych walutach. A więc mniej niż 10 proc. W 2010 r. w złotówkach było zawartych umów na 96 mld zł, a w obcych walutach - już na ponad 165 mld zł, z tego zdecydowana większość we frankach szwajcarskich.
Ta wielka popularność tego typu kredytów wynikała z ich korzystnych warunków. Podkreślmy - w ówczesnych realiach światowej gospodarki. Szwajcarska waluta była bardzo nisko oprocentowana, więc pożyczka w niej nominowana też miała znacznie, nawet kilkukrotnie, niższe oprocentowanie niż w złotych. Do tego lata 2005-2008 to czasy umacniającego się złotego. Dochodził więc bonus w postaci spadku kursu franka w stosunku do naszej waluty. Ci, którzy wzięli kredyt w tej walucie, zyskiwali podwójnie. Przykład jednych zachęcał drugich i spirala zaczęła się nakręcać. W tej atmosferze w mniejszości pozostali ci, do których docierała świadomość, że taka sytuacja nie musi trwać długo. A ryzyko zmiany kursu może przybrać negatywny kierunek. Specyfika kredytów hipotecznych to ich wieloletniość i perspektywa spłaty w ciągu nawet 25-30 lat. W tym czasie może się wiele zdarzyć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kubeł zimnej wody

I taka zmiana koniunktury nadeszła we wrześniu 2008 r. wraz z kryzysem finansowym. Sytuacja na świecie uległa destabilizacji i ciągle daleka jest od powrotu do stanu równowagi.
Niepewne perspektywy gospodarki USA, poważne kłopoty budżetowe wielu krajów, ciągle powracające informacje o możliwym bankructwie Grecji wywołują stan niepewności. Potęgują go kryzysy polityczne i toczone wojny w najbardziej obecnie zapalnym rejonie świata, czyli w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie. W takich warunkach właściciele kapitałów szukają bezpiecznych form jego przechowania. Stąd wielka popularność złota i franka szwajcarskiego. A za popularnością idą ceny, których kolejne górne rekordy są systematycznie przebijane. To już nie jest kwestia realnej wartości, ale nastrojów, przeradzających się momentami w panikę.
Kurs franka w stosunku do złotówki od września 2008 r. do chwili obecnej wzrósł o ponad jedną czwartą. Rodzi to bardzo bolesne skutki dla kilkuset tysięcy polskich rodzin. Jeśli na przełomie 2007 i 2008 r. kredytobiorca potrzebował 200 tys. zł na zakup mieszkania lub budowę domu i zawarł umowę we frankach, to miał do spłaty 100 tys. franków. Obecnie wartość tego kredytu wynosi ponad 320 tys. złotych. Jeśli kredyt pokrył 80 proc. albo całość inwestycji, a na takich warunkach udzielano wówczas pożyczek, to dzisiaj jej wartość jest większa niż wartość zakupionej nieruchomości. Podobnie z wielkością raty. Wzrosła ona od kilkudziesięciu do ponad 100 zł, w zależności od okresu, na jaki udzielono pożyczki.
Oczywiście ta sytuacja nie oznacza jeszcze katastrofy. Po dekoniunkturze może znowu wrócić dobry czas. Kurs franka spadnie, spadnie wartość kredytu i raty. Ale nie należy też się oszukiwać błogostanem. Po pierwsze - nic nie jest pewne. Nie wiadomo, kiedy sytuacja wróci do normy. Po drugie - nie wiadomo, do jakiego poziomu dojdzie kurs franka. A jak zacznie spadać, to o ile?
Czekając na lepsze czasy, trzeba ponosić koszty tej sytuacji już obecnie. I to nie tylko w postaci większej raty, którą zapewne można pokryć, ograniczając konsumpcję. Ale gdy wartość kredytu przerośnie cenę nieruchomości, bank może zażądać dodatkowych zabezpieczeń. Może to być dodatkowe ubezpieczenie, które też kosztuje, ale być może będzie chciał też dopłaty.

Orbán znowu zaskoczył

Bankructwo kilkuset tysięcy właścicieli kredytów hipotecznych to nie tylko ich dramat, ale poważny kłopot dla gospodarki i dla państwa. Ma tego świadomość prawicowy premier Węgier Viktor Orbán, który znowu zaskoczył nowatorskim i niepoprawnym politycznie rozwiązaniem. Zjawisko zaciągniętych we frankach kredytów hipotecznych dotyka jego rodaków jeszcze boleśniej niż młodych Polaków. Ponad 90 tys. węgierskich rodzin ma kłopoty ze spłatą takich kredytów i w krótkim czasie może stracić mieszkania i domy. Dlatego jego rząd porozumiał się z bankami i postanowił odgórnie, w trybie administracyjnym, przewalutować wszystkie kredyty zaciągnięte we frankach na rodzime forinty po kursie o ok. 20 proc. niższym niż obecny. Czyli według stawki, na podstawie której większość umów była zawierana.
W ten sposób wyciąga rękę do tych, którzy zlekceważyli ryzyko, a ich los i dorobek życia stał się zakładnikiem nieprzewidywalnych spekulacji walutowych. Warto tę lekcję wziąć sobie do serca. A polski rząd powinien to uważnie obserwować, bo być może, jeśli sytuacja szybko się nie poprawi, podobne działania trzeba będzie podjąć w Polsce.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kenia: w ciągu tygodnia zabito dwóch księży

2025-05-26 20:59

[ TEMATY ]

kapłani

Vatican Media / ED Wien

Nie ustaje przemoc wymierzona w księży katolickich w Kenii. W ubiegłym tygodniu na zachodzie kraju został zastrzelony ks. Alloyce Cheruiot Bett. Siedem dni wcześniej w wyniku ran po ciężkim pobiciu zmarł inny kapłan, ks. John Ndegwa Maina – podaje agencja Fides.

22 maja ks. Bett został zaatakowany przez uzbrojonych napastników w rejonie Tot, w dolinie Kerio. Według świadków, napastnicy otworzyli ogień chwilę po zakończeniu Mszy Świętej w małej wspólnocie chrześcijańskiej w wiosce Kakbiken. Padły cztery strzały – trzy nie trafiły celu, ale czwarty pocisk ugodził księdza w szyję, powodując jego natychmiastową śmierć. W chwili ataku towarzyszyła mu jeszcze jedna osoba, która nie odniosła obrażeń.
CZYTAJ DALEJ

Bp Przybylski: Bez pielęgnowania miłości do Boga szybko wypalicie się w kapłaństwie

2025-05-27 07:27

[ TEMATY ]

bp Andrzej Przybylski

Księża Salezjanie

W bazylice mniejszej NMP Wspomożycielki Wiernych w Twardogórze, w sobotę 24 maja 2025 roku, bp Andrzej Przybylski udzielił święceń prezbiteratu dwóm diakonom salezjańskim z Inspektorii Wrocławskiej – ks. Norbertowi Rosińskiemu i ks. Maciejowi Walkowiakowi.

W homilii bp Przybylski nawiązał do znaku, jakim dla kapłanów jest osoba Matki Bożej. „Ona jest kimś szczególnym dla naszego kapłaństwa, nie tylko dlatego, że jest Matką Jedynego i Wiecznego Kapłana, w którego kapłaństwie uczestniczy każdy z nas, ale również przez to, kim Ona jest.
CZYTAJ DALEJ

Charyzmat świętej Rity w dziełach powstałych po jej kanonizacji

2025-05-27 17:13

[ TEMATY ]

św. Rita

charyzmat

dzieła

Vatican Media

W Cascii powstało wiele dzieł po tym, jak papież Leon XIII ogłosił 24 maja 1900 roku świętą pokorną augustiańską mniszkę, żyjącą na przełomie XIV i XV wieku. Niezliczeni wierni i pielgrzymi z pięciu kontynentów przybywają do Umbrii, prosząc o jej wstawiennictwo i inspirując się jej życiem na drodze wiary. Każdego dnia przyjmują ich ojcowie augustianie, wspierani przez licznych spowiedników.

Cascia, małe miasteczko w sercu Umbrii, to prawdziwa skarbnica miejsc oferujących przestrzeń do modlitwy i pielęgnowania duchowości oraz przyjmujących codziennie pielgrzymów i wiernych. Opieką duszpasterską zajmują się augustianie z miejscowego klasztoru, wspierani przez cały rok przez około dziesięciu spowiedników – kapłanów różnych narodowości, pochodzących głównie z rzymskich kolegiów, którzy posługują rotacyjnie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję