Reklama

Czy dziecko musi zgrzeszyć?

Niedziela Ogólnopolska 21/2012, str. 24-25

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tygodnik Powszechny” kolejny raz rozpoczął dyskusję nad dyscypliną sakramentów, podając jednocześnie w wątpliwość praktykę Kościoła w Polsce. Temat numeru - „Najpierw Pierwsza Komunia, potem pierwsza spowiedź” nie pozostawia złudzeń, co do oczekiwań krakowskiej redakcji. Tytuły trzech artykułów odkrywają zaś stosunek publicystów do zagadnienia spowiedzi dzieci pierwszokomunijnych: „Szczypię, pluję, kopię, drapię”, „Żeby biel była jeszcze bielsza” i „Ala ma spowiedź”. Wszystkie one mają charakter ironiczny i mają na celu ukazanie infantylności spowiedzi ośmiolatków. Być może byłyby odbierane inaczej, gdyby redakcja nie użyła ich w samym środku okresu, w którym zwyczajowo odbywają się w Polsce pierwsze Komunie św...

Redukcja osoby ludzkiej

Reklama

Argumenty publicystów „Tygodnika” opierają się w zasadzie jedynie na dwóch tezach. Pierwszą można sprowadzić do stwierdzenia, że dziecko nie jest na tyle rozwinięte emocjonalnie, aby przeżywać pierwszą spowiedź dojrzale. Drugą ilustruje retoryczne pytanie: czy dziecko może zgrzeszyć śmiertelnie?
Wywiad Artura Sporniaka z Martą Białecką-Pikul i ks. Jackiem Prusakiem podaje wiele bardzo ważnych i prawdziwych informacji na temat tego, jak dzieci na swoim etapie rozwoju pojmują etykę i jaka jest świadomość ich czynów. Byłby to świetny wywiad w poradniku, który moglibyśmy zatytułować: „Jak rozumieć dzieci”. Z wywiadu jasno wynika, że dzieci są w pewnych sferach przewrażliwione (patrz przykład Marty Białeckiej-Pikul o spowiadaniu się z liczby zabitych komarów), a w innych obojętne (ks. Prusak: „Dzieci wiedzą, że jakieś zachowanie jest złe, ale nie rozumieją jeszcze w sensie teologicznym, dlaczego jest ono grzechem”). Użycie jednak psychologicznych argumentów w ocenie tego, czy dzieci przed pierwszą Komunią św. powinny się spowiadać, czy nie, prowadzi do dwóch gorzkich wniosków. Pierwszy wskazuje na próbę redukcji całego życia wewnętrznego dziecka do sfery psychiki. W ogóle pomija się tu sferę ducha. Co prawda, w wywiadzie padają słowa o rozumie dziecka, który jest jedną z władz ducha, ale wypowiedzi te mają na celu raczej ukazanie, że rozum ograniczony jest rozwojem psychicznym dziecka. I tak zamyka się pętla: dziecko odczuwa niedojrzale, więc rozum na podstawie niedojrzałych odczuć wyciąga niedojrzałe wnioski. Spowiedź dziecka nie może być zatem traktowana poważnie. Jednocześnie zachodzi ryzyko, że niedojrzały odbiór przebiegu tej spowiedzi może stać się traumą dla dziecka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ocena sumienia?

Reklama

Drugi wniosek, jaki można wyciągnąć z psychologizowania sakramentu spowiedzi, prowadzi do stwierdzenia, że publicyści „Tygodnika” niebezpiecznie pozwalają sobie na ocenę sumień dzieci. Choć dziecko może być niedojrzałe i nie rozumieć w pełni istoty grzechu i spowiedzi, ma ono przecież sumienie. Oceny dziecka są w jego sumieniu szczere i prawdziwe. Nie można zatem na podstawie wiedzy psychologicznej określać, czy sumienie dziecka szczerze podpowiada poczucie winy za popełnione czyny. Ocena sumienia nie leży w kompetencji psychologów. Zarezerwowana jest jedynie dla Boga! I właśnie dlatego do spowiedzi może przystąpić dziecko, które rozróżnia czyny dobre i złe, choćby czyniło to naiwnie, niedojrzale, nieprecyzyjnie. Zostaną spełnione wszystkie warunki spowiedzi, bo dziecko choć może nie rozumieć w pełni, czym jest rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, wyznanie grzechów i zadośćuczynienie, to warunki te spełni szczerze, zgodnie z własnym sumieniem. Stopień zaangażowania dziecka w realizację warunków dobrej spowiedzi można, oczywiście, oceniać psychologicznie. Ks. Dariusz Buksik w pracy „Sakrament przebaczenia i pojednania: rola spowiednika i penitenta na drodze ku dojrzałości religijnej i osobowościowej” pisze: „Psychologiczne spojrzenie na ten sakrament pozwala odkryć źródła i mechanizmy wewnętrznej przemiany człowieka, prowadzące do budowania dojrzałej religijności i osobowości”. Wszystko to zdradza także pedagogiczny charakter spowiedzi. Penitent, również dziecko, dowiaduje się bowiem dzięki niej czegoś o sobie. Psychologia jako pomoc w przeżywaniu spowiedzi przemawia zatem za odbywaniem jej nawet w przypadku dziecięcej niedojrzałości. Wiadomości psychologiczne nie dają jednak żadnego argumentu za wartościowaniem zdolności sumienia dzieci do oceny własnych czynów na swoim poziomie edukacji religijnej. To podlega jedynie sferze transcendentnej. Wykluczamy, oczywiście, sytuacje chorób psychicznych, które ewidentnie wpływają na wolę człowieka. Bo jest pewien konieczny warunek, którego zapewne nie podważają ks. Boniecki i ks. Prusak: spowiedź można odbywać jedynie przy zachowaniu wolnej woli. Przykładem takiego złamania woli jest choćby wmówienie dziecku przez rodzinę jakiegoś grzechu. Dziecko nie chce go wyznać, bo nie uważa go za swój, ale czyni to ze strachu przed inną osobą.

Odrzucenie istoty sakramentu

Tekst Piotra Sikory „Żeby biel była jeszcze bielsza”, podobnie jak omawiany wyżej wywiad, prezentuje wiele prawdziwych wiadomości o Bogu i człowieku. Oczywiście, nie popełniwszy grzechu ciężkiego nie trzeba się spowiadać, aby móc przystąpić do Eucharystii. Z tej racji dzieci, formalnie rzecz ujmując, nie muszą spowiadać się przed przyjęciem Pierwszej Komunii św. Choć grzech jest zasadniczym powodem przystąpienia do spowiedzi, nie wolno jednak zapominać, że istotą sakramentu pokuty jest spotkanie z obecnym w nim Chrystusem. Do spowiedzi nie udajemy się wszakże ze względu na grzech, lecz ze względu na Boga, którego chcemy spotkać. Człowiek nie potrzebuje grzechu, aby korzystać z łaski Miłosierdzia. Praktyka duszpasterska związana ze spowiedzią opiera się na wprowadzaniu dzieci w misterium sakramentów. W życiu duchowym zaleca się częstą spowiedź. Jan Paweł II spowiadał się ponoć raz w tygodniu. Czy było mu to potrzebne do przyjmowania Komunii św.? Raczej nie, bo trudno sobie wyobrazić, by błogosławiony papież regularnie popełniał grzechy śmiertelne. Dzieci również powinny korzystać z tej drogi rozwoju wewnętrznego. Piotr Sikora posługuje się teologią sakramentów, ale jednocześnie zapomina o teologii życia duchowego.
Wszystkie zaś argumenty oparte na przykładach osób, które w wyniku spowiedzi przed Pierwszą Komunią św. zniechęciły się do tego sakramentu lub nabyły traumę, nie wynikają przecież z samego sprawowania sakramentu, lecz z nieprawidłowego podejścia osób bliskich dziecku lub księdza. Powinno to zatem prowadzić do postulatów związanych z poprawą jakości edukacji religijnej osób dorosłych, a nie do pozbawiania dzieci dostępu do Boga w sakramencie pokuty. „Tygodnik” proponuje lekarstwo gorsze niż chorobę. Widzę tu raczej realizację melancholijnych ciągot do protestantyzacji katolicyzmu niż autentyczną troskę o zbawienie wiernych Kościoła...

Dziadzio kocha dziateczki

Dla lepszego wzajemnego zrozumienia pozwolę sobie tym oto nagłówkiem, zachowującym bliską „Tygodnikowi Powszechnemu” formułę dobrotliwego wykpiwania przeciwnych stanowisk, streścić felieton ks. Bonieckiego. Nie ma bowiem konfesjonałów w rozmiarze dziecięcym, drżące ze strachu wargi dziecka nie powinny wgryzać się w kartkę od katechetki, mała główka zaś nie powinna być obciążana formułami. Do takiej właśnie groteski prowadzi argumentacja sędziwego dziennikarza. Jest ona jedynie formą oddziaływania na emocje osób, które deklarują pragnienie dobra dzieci. Wywołanie tych emocji ma tylko jeden cel: wzbudzić wątpliwości co do praktyki Kościoła, które mają wynikać z troski o dzieci i powagę sakramentu. Wątpliwości te bez możliwości konfrontacji ich z prawdziwym nauczaniem Kościoła szybko obiegły mainstreamowe media i być może zakiełkowały w sercach wielu zmęczonych rodziców. Ks. Bonieckiemu i rodzicom mającym te wątpliwości polecam lekturę książek o Antonietcie Meo. Ta mała Włoszka całkiem świadomie w wieku 4 lat weszła w misterium Krzyża Chrystusowego. Przyjęła cierpienie związane z nowotworem kości. Przyjęła także wczesną Komunię św. poprzedzoną sakramentem pokuty. Polecam także wspomnienia s. Łucji z Fatimy, która jako małe dziecko doskonale rozeznała, czym jest dobro i zło, nie tylko własne, ale i całego świata. Psycholodzy i postępowi teologowie być może powiedzą, że osoby te miały traumę i nerwicę na gruncie religijnym. Jednak po owocach poznaje się prawdziwość ludzkich wyborów. Ich owoce to setki nawróceń.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne. Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej. Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia. Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie. Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy. Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską. Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej". Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała! Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła. Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża. Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.
CZYTAJ DALEJ

Jakim światłem świecę wobec innych?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 3, 16-21.

Środa, 30 kwietnia. Dzień Powszedni albo wspomnienie św. Piusa V, papieża
CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymka Pojednania do Rzymu w 60. rocznicę wystosowania Listu biskupów polskich do niemieckich

2025-04-29 23:48

mat. pras. Archidiecezja Wrocławska

W 60. rocznicę orędzia biskupów polskich do niemieckich abp Józef Kupny przewodniczył uroczystej Mszy świętej podczas Pielgrzymki Pojednania w Rzymie. Uczestniczyły w niej władze Wrocławia, była premier Hanna Suchocka i pielgrzymi – wierni z archidiecezji wrocławskiej.

Pielgrzymka Pojednania została zorganizowana przez archidiecezję wrocławską oraz Ośrodek Pamięć i Przyszłość. To część obchodów Roku Pojednania, który rezolucją uchwaliła we Wrocławiu rada miejska z powodu 60. rocznicy wystosowania listu biskupów polskich do biskupów niemieckich.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję