Reklama

Za eurofasadą

Niedziela Ogólnopolska 29/2012, str. 30-31

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: - Zachwytom nie ma końca, dzięki Euro Polska odniosła - nie licząc sportowej przegranej - wielki sukces promocyjny. Mimo wcześniejszego narzekania opozycji, co teraz z satysfakcją podkreślają politycy PO, jednak się udało; wszyscy cieszymy się z pięknych stadionów i dworców, nawet z dróg. Ale w bogatszych krajach oprócz pochwał pojawiały się również sceptyczne komentarze, że Polska przesadziła nieco z wystawnością. Pan też tak sądzi?

POSEŁ JERZY POLACZEK: - Jak się domyślam, symbolem tej wystawności jest Stadion Narodowy...

- Jest podobno najpiękniejszy w całej Europie!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Być może, bo przecież wybudowany za gigantyczną kwotę 2 mld zł! A i tak obiekt ten wymaga jeszcze pewnych nakładów, aby mógł uzyskać zezwolenia niezbędne do jego zgodnego z prawem użytkowania. Pragnę zauważyć, że do dzisiaj jest on nierozliczony. Niczym „gorący kartofel” między zamawiającym, tj. Narodowym Centrum Sportu a podwykonawcami, wciąż toczy się spór o zapłatę kilkuset milionów zł. Symbolem budowy Stadionu Narodowego będzie również ogłoszona kilka dni przed rozpoczęciem Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej upadłość generalnego wykonawcy stadionu. Co tu komentować!

- Rozpoczyna się już, choć dość nieśmiało, dyskusja o przyszłym zagospodarowaniu Stadionu Narodowego. Czy będzie mógł sam zapracować na swe utrzymanie?

- Rzeczywiście, już dzisiaj można przewidywać, że po ostatecznym wyrównaniu wszelkich zaległości będzie potrzebna prawdopodobnie kilkudziesięciomilionowa roczna dotacja z budżetu państwa na utrzymanie tego sportowego obiektu. W pierwotnych planach zakładano „obudowanie” stadionu rozmaitymi innymi, przynoszącymi zysk obiektami.

- Nie „obudowano” go?

- Zrezygnowano z tych prac, więc dyskusja o samofinansowaniu się Stadionu Narodowego rozgorzeje już niebawem. Być może będzie tak jak w Portugalii, gdzie stadiony wybudowane na mistrzostwa okazały się deficytowe, bo po prostu były zbyt wielkie jak na potrzeby tamtejszych klubów i ich kibiców.

- Tymczasem w Polsce na fali entuzjazmu wobec Euro powstają obecnie kolejne stadiony, także w wielu mniejszych miastach, choć z góry wiadomo, że będą one za duże w stosunku do potrzeb... Panie Pośle, piłka nożna staje się docelową racją polskiego bytu?

- Tak to dzisiaj śmiesznie wygląda! W rządowej propagandzie piłka nożna jest punktem odniesienia do niemal wszystkiego, a przede wszystkim do tej polityki, której istotą jest kupowanie sobie świętego spokoju i czasu... Nikt z rządu nie przejmuje się ani nie analizuje skutków, że odbywa się to kosztem potężnego wzrostu zadłużenia finansów publicznych i odkładania na bok tych spraw i zadań, które naprawdę - a nie tylko poprzez pokazywanie światu pięknych stadionów - decydują o rozwoju i skoku cywilizacyjnym Polski. Lekceważone są sfery: rodziny, demograficzna, kształtowania rynku pracy, realnej obecności państwa tam, gdzie ludzie tego najbardziej potrzebują. Planuje się np. likwidację kilkuset posterunków policji w gminach. Rząd PO i PSL prowadzi widocznie politykę, w której próbuje się podać społeczeństwu „przeczyszczającą herbatkę ziołową” bez wybudzania go ze snu!

- A zadowolony naród śni już tylko o piłkarskiej potędze; w końcu ma 4 wielkie stadiony! Czy rzeczywiście były to inwestycje tak bardzo niezbędne na jedno tylko piłkarskie święto?

- W przypadku Wrocławia, Poznania i Gdańska można zakładać i mieć nadzieję, że tam obiekty będą dobrze służyły tysiącom kibiców miejscowych drużyn ligowych. W Warszawie sytuacja jest bardziej skomplikowana... Gdyby na chłodno dokonać analizy kondycji polskiej piłki nożnej, można powiedzieć, że te mistrzostwa potwierdzają raczej prognozy pesymistów co do przyszłości wielkich polskich obiektów sportowych, zwłaszcza Stadionu Narodowego. A przy okazji każdy z nas powinien już dzisiaj otrzymać wykaz imprez sportowych i kulturalnych na tym obiekcie na rok do przodu…

- Dlatego potrzebna jest polityczna interwencja w sprawie tak „niezależnego” bytu, jakim jest PZPN, bo naprawa polskiej piłki nożnej uzasadni przyszłą egzystencję tych wielkich stadionów?

- Tak. To ta organizacja przecież ma wpływ na stan tej dyscypliny sportu, a więc w przyszłości będzie wpływała na to, czy te obiekty będą mogły się utrzymać, czy nie. To bardzo istotna zależność. Nie opozycja, lecz prasa ekonomiczna już w trakcie piłkarskich mistrzostw alarmowała, że odpadnięcie polskiej reprezentacji miało rzeczywisty wpływ na spadek kursów akcji niektórych spółek giełdowych, a więc przekładało się na gospodarkę. Ta zależność była widoczna gołym okiem w handlu i usługach nastawionych specjalnie na tę jedną tylko imprezę.

- Niejako specjalnie na Euro 2012 budowano także drogi. Rząd z satysfakcją wytknął Pana partii czarnowidztwo w tej sprawie - bo jednak kibice bez przeszkód dojechali!

- Jeśli standardem rządu jest nieukończenie połączeń autostradowych do polskich miast gospodarzy i „przejezdność” A2 tylko dla samochodów osobowych, to życzę politykom PO dobrego samopoczucia i samozadowolenia. Przypomnę, że w ciągu ponad czterech i pół lat gabinetowi Donalda Tuska nie udało się wybudować autostrady A4 do granicy z Ukrainą, nie skomunikowano autostrad A1 i A2 z Gdańskiem, „przesunięto” budowę połączenia drogą ekspresową S5 między Poznaniem a Wrocławiem poza horyzont 2020 r. Niech obecny rząd spojrzy na własne deklaracje choćby z 2010 r. Nic się nie trzyma tutaj ładu pomiędzy oficjalnymi deklaracjami a dzisiejszą rzeczywistością, która to brutalnie zweryfikowała.

- Po Euro pozostaje dokończenie i naprawa niedokończonych dróg. Będzie łatwiej czy trudniej, skoro nie ma już bodźca w postaci prestiżowego terminu?

- Będzie coraz trudniej. Saldo długu Krajowego Funduszu Drogowego przewidziane na koniec 2012 r. to 43 mld zł! W dokumentach rządowych związanych z nakładami na inwestycje drogowe w 2013 r. przewidziano spadek do 7 mld zł (z ponad 20 mld!). Dokończenie choćby zestawu tych inwestycji, które zawierał przygotowany przez PiS program budowy dróg krajowych na lata 2008-2012 - wyśmiany przez PO jako za mało ambitny i w programie tej partii w 2007 r. zapełniony dodatkowymi dziesiątkami nowych zadań, które potem... w sposób bezceremonialny wykreślano - będzie teraz bardzo problematyczne.

- Dlaczego?

- Na skutek rządowego modelu wytworzonego wokół budowy dróg na Euro mamy dziś „pożar” całego sektora firm budowlanych - gigantyczne kłopoty finansowe, upadłości, zagrożenie kilku kolejnych inwestycji autostradowych i ekspresowych bankructwami i zejściem wykonawców z budowy. Dotychczas stało się to już na budowie A1 k. Torunia i na A4 k. Rzeszowa, a wcześniej między Brzeskiem a Wierzchosławicami, gdzie nastąpiło rozwiązanie umów przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) bądź też przez samych wykonawców. To są tylko zwiastuny nadciągających problemów i wielu procesów firm budowlanych z rządem.

- A wszystko to z tego powodu, że nowoczesne autostrady próbowano budować „za pół ceny”...

Reklama

- Tak. Zwracaliśmy na to uwagę już 2 lata temu, gdy podpisano wiele umów na budowę autostrad w ramach modelu „projektuj i buduj” za 50-60 proc. kosztorysu wyjściowego, gdy w sposób lekkomyślny ówczesne Ministerstwo Infrastruktury i kierownictwo GDDKiA ogłaszało „sukcesy” - ile miliardów zł „zaoszczędzono”. Skończyło się na tym, że nie dość, iż wielu spodziewanych inwestycji nie ma, to jeszcze wykończono w sposób perfidny część rynku drogowego i budowlanego w Polsce. W Portugalii i Hiszpanii np. realizując programy budowy infrastruktury drogowej i kolejowej - zbudowano dobrą pozycję konkurencyjną własnych firm. U nas stało się dokładnie odwrotnie! A przecież gdyby polski rząd prowadził odpowiedzialną politykę, to wiele polskich firm mogłoby w najbliższych latach pracować nie tylko w Polsce, ale także na budowach za granicą.

- Tymczasem u nas drogi nieudolnie budowali Chińczycy...

- Nie tylko, w ubiegłych latach podpisywano umowy także np. z firmą z Macedonii - na budowę autostrady A4 - która potem zeszła z budowy, a która, z szacunkiem dla tego małego państwa, potęgą w europejskim drogownictwie raczej nie jest. W związku z tym mogę zadać pytanie: o co chodzi w tym chorym modelu udzielania rządowych zamówień… czasami z wolnej ręki?

- Gdy nie wiadomo, o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze...

- O pieniądze wydawane z naszego budżetu. Rząd z jednej strony zapewnia, że chce je oszczędzać i dlatego, jak mówi, prowadzi grę biznesową wobec rynku budującego na jego zlecenie państwowe autostrady, a z drugiej - ta sama ekipa udzieliła w ciągu ostatnich 4 lat 4 mld euro gwarancji na budowę 2 odcinków prywatnych autostrad: Świecko - Nowy Tomyśl oraz Grudziądz - Toruń. Gwarancjami rządowymi pokryto 100 proc. wysokości kredytów zaciąganych przez podmioty prywatne! Według mojej wiedzy, wysokość dopłat do autostrad prywatnych, jaka ma być wypłacona w tym roku przez rząd koncesjonariuszom na A1 (Gdańsk - Toruń) i na A2 (Świecko - Nowy Tomyśl), przekroczy w tym roku 1,3 mld zł.

- Może stąd konieczność drastycznych oszczędności na innych odcinkach?

- Trudno powiedzieć, raczej mamy tu do czynienia z jakąś dziwną rządową schizofrenią. Tu lekką ręką gwarantuje się miliardy euro, a w drugim miejscu ignoruje się i zaniża realne koszty inwestycji. Logikę rządu najlepiej ilustruje wypowiedź ministra transportu Sławomira Nowaka z końca lutego br., który na kilka tygodni przed bankructwem spółki DSS ogłosił publicznie, że firma ta jest w dobrej kondycji i ma do niej zaufanie oraz że dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków. Rzeczywistość była inna, ale przez kilkadziesiąt godzin ktoś znowu zarobił na przejściowym wzroście notowań akcji tego bankruta.

- Rząd jest mimo wszystko pełen optymizmu, także w kwestii polskich dróg, i chyba nic tego pozytywnego myślenia (wspartego przez udane Euro) już nie zmieni...

- Hasło: ciepła woda w kranie i grill oraz gra w piłkę nożną - to „państwowy” dorobek tego rządu. Tylko ostatnio jakoś więcej katastrof kolejowych…

- Czarnowidztwo PiS o złej jakości dróg budowanych pospiesznie i „za pół ceny” też okaże się rzeczywistością?

- Już się okazało! Gdzieś wykonano oszczędnościowo nasypy i podbudowy drogi z iłów gliniastych, w innym miejscu z potłuczonych sedesów... A w dodatku coraz bardziej wychodzi na jaw, że w istocie koszty tych inwestycji nie będą wcale takie małe. Pytam: co z tego wynika dla ludzi i kierowców w sferze jakości, gdy zestawimy 1,4 mld zł! (w latach 2008-2012) wydane z tytułu zawartych przez rząd umów z firmami sprawującymi nadzór inwestycyjny nad wykonawcami? Czas pokaże.

- Pokaże, że obecnie budowane drogi - co już w trakcie budowy wykrywali raczej dziennikarze niż owe służby kontrolne - będą raczej kiepskiej jakości, z krótką datą ważności...

- Tak. Drogowy bumerang powróci i uderzy w państwo, kiedy za kilka lat trzeba będzie w sposób nadzwyczajny wydawać dodatkowe miliardy nie tylko na utrzymanie, ale na konieczne remonty i przebudowę dróg. Konsekwencją podpisania znacznej części kontraktów „za pół ceny” jest efekt z niższej europejskiej półki. Za kilka miesięcy przecież na tych wybudowanych autostradach będą pobierane od kierowców opłaty za przejazd…

- Na razie jednak możemy się jeszcze cieszyć z niektórych nowych dróg, po Euro pozostanie nam też kilka pięknych dworców kolejowych...

- Dworce są realną wizytówką kraju, to prawda, i dobrze, że choć kilka z nich udało się poprawić. Nie wiadomo, czy rząd zdecydowałby się na ten wysiłek, gdyby nie Euro. Raczej nie, co widać po ukrytym za ich fasadą opłakanym stanie całości infrastruktury kolejowej. Właśnie w fatalnej kondycji kolei w Polsce i dramatycznie niskim wykorzystaniu środków europejskich widać fasadę tego „skoku cywilizacyjnego” Polski - jakby nie oceniać, z historycznie dla Polski największymi w latach 2007-2013 środkami unijnymi. Rząd Donalda Tuska wciąż dysponuje wynegocjowanymi przez rząd Jarosława Kaczyńskiego z Komisją Europejską 20 mld euro ze środków europejskich na modernizację dróg, kolei i lotnisk, tj. kwotę kilkanaście razy większą niż rząd, w którym pełniłem funkcję ministra transportu.

- Trochę Pan zazdrości swym następcom?

- Nie, ale godne ubolewania jest to, że ta manna z nieba trafiła się akurat tej słabej rządowej ekipie PO. Chciałoby się teraz powtórzyć drużynie Donalda Tuska: jak długo, chłopcy, chcecie grać jeszcze w piłkę nożną?! Jest już przecież po meczu finałowym.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Galbas w Sosnowcu przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża

2024-03-28 23:35

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

flickr.com/episkopatnews

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

- Kościelne postępowanie w bulwersującej sprawie sprzed miesięcy dobiega końca - powiedział abp Adrian Galbas SAC, administrator apostolski diecezji sosnowieckiej sede vacante. W czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej, którą odprawił w sosnowieckiej bazylice katedralnej, przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża.

- Po podjęciu ostatecznych decyzji, zostanie o nich poinformowana opinia publiczna. Także w sprawie, która w ostatnich dniach spowodowała, że diecezja sosnowiecka znalazła się na czołówkach gazet, jestem zdeterminowany, by wszystko wyjaśnić i adekwatnie zareagować. Proszę przyjąć moje zapewnienie, że nic w tej, jak i w żadnej innej gorszącej sprawie, nie jest i nie będzie zbagatelizowane - powiedział.

CZYTAJ DALEJ

Franciszek podczas Mszy Krzyżma do kapłanów: musimy być wolni od surowości i oskarżeń, od egoizmu i ambicji!

2024-03-28 10:38

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Do postrzegania życia i powołania w perspektywie całej przeszłości i przyszłości oraz odkrycia na nowo potrzeby adoracji i bezinteresownej, spokojnej i przedłużonej modlitwy serca - zachęcił Franciszek w Wielki Czwartek podczas Mszy Krzyżma w watykańskiej Bazylice św. Piotra. Papież wskazał na potrzebę skruchy, która jest nie tyle owocem naszej sprawności, lecz łaską i jako taka musi być wyproszona na modlitwie.

MSZA KRZYŻMA
HOMILIA OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

CZYTAJ DALEJ

Nuncjusz Apostolski w Wielki Czwartek: Każdy dobry uczynek względem drugiego człowieka jest posługą mycia nóg

2024-03-29 08:56

[ TEMATY ]

nuncjusz

Wielki Czwartek

Nuncjusz Apostolski

Episkopat news

Każdy dobry uczynek względem drugiego człowieka - zwłaszcza cierpiącego i tego, który nie cieszy się wielkim poważaniem - jest posługą mycia nóg. Do tego właśnie wzywa nas Pan: uniżyć się, nauczyć się pokory i odwagi dobroci - mówił Nuncjusz Apostolski w Polsce abp Antonio Guido Filipazzi w homilii Mszy św. Wieczerzy Pańskiej, której przewodniczył w Sanktuarium Narodowym św. Andrzeja Boboli w Warszawie.

Nuncjusz Apostolski przypomniał, że Mszą św. Wieczerzy Pańskiej rozpoczyna się święte Triduum Paschalne. „Na początku świętego Triduum prośmy przede wszystkim o łaskę głębokiego poruszenia serc wielkością tajemnic, które są celebrowane w tych dniach. Prośmy o łaskę przeżycia tych tajemnic dogłębnie i duchowo, a nie szybko i powierzchownie” - zaznaczył.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję