Reklama

Wiara

#NiezbędnikWielkopostny/duchowość

Wielki Post - czas rozwoju otrzymanych od Boga talentów

Zaangażowany to gorący. „Obyś był zimny albo gorący!” (Ap 3,15) – czytamy w Apokalipsie św. Jana. Najpierw talenty trzeba odkryć, a potem przyjąć, czyli zobaczyć, że to, co dostaliśmy, naprawdę jest czymś wyjątkowym. W każdy poniedziałek Wielkiego Postu zapraszamy do wielkiej modlitwy... za siebie samego. Bo jeśli Ty sam będziesz mocny mocą modlitwy, będziesz mógł dawać tę moc innym. Polecajmy siebie samych Bożemu Miłosierdziu.

[ TEMATY ]

#NiezbędnikWielkopostny2024

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przyjąć to wyjść z myślenia: „To moje jest bezwartościowe jak zerowy poziom morza” i docenić, że stoję chociaż na pagórku. Uświadomić sobie, że jestem odpowiedzialny za te konkretne dary i z tego powodu powinienem jedne rzeczy brać na siebie, a z innych, w imię tej samej odpowiedzialności, rezygnować.

Przyjąć to także rozwijać. Dowiedzieć się więcej o swoich talentach, a potem – przez wiedzę i ćwiczenia budować na nich kolejne umiejętności. To również przejść w końcu osobiste „szkolenie szybkiego czytania”, żeby z 300 słów na minutę osiągnąć mistrzowskie 2900. We współczesnym świecie jest mnóstwo możliwości rozwijania własnych talentów. Dlaczego z nich nie skorzystać?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przyjąć talenty oznacza w końcu dzielić się nimi. Żyjemy, by wzmacniać innych, służąc im tym, co sami „z natury” mamy w obfitości, co z nas wypływa. Czy nie jest tak, że gdy ktoś umie świetnie gotować, to z niczego potrafi wyczarować cuda? Przychodzicie do niego bez zapowiedzi, w jego lodówce halny, a za dziesięć minut wjeżdża na stół coś, co okazuje się istną ucztą. To jest właśnie dzielenie się tym, co się ma.

Albo ktoś zna się tak dobrze na matematyce, że na byle serwetce w czasie obiadu wyjaśni Ci wszystko tak, że nawet całki staną się jasne i proste.

Kiedy przyjmujemy nasze talenty, to jednocześnie otwieramy się na błogosławieństwo Boże i Pan Bóg będzie nas posyłał tam, gdzie jesteśmy potrzebni.

Będzie nas też motywował do tego, żebyśmy puszczali w obrót nasze dary Przyjmowanie talentów oznacza także poznanie swoich słabych stron. Odbywając drugi tydzień rekolekcji ignacjańskich, zapytałam moją towarzyszkę duchową, siostrę Emilię, co ojciec Ignacy miał na myśli, mówiąc o wadzie głównej. Jeszcze tego samego dnia wieczorem siostra położyła przy drzwiach mojego pokoju materiały na ten temat. Byłam zdumiona, kiedy wyczytałam w nich, że wada główna w rozumieniu św. Ignacego to nadmiar jakiejś cechy charakteru.

Reklama

A to przecież jasne! Gdy mamy czegoś w nadmiarze, może to być kłopotliwe dla naszego otoczenia i dlatego powinniśmy nad tym pracować. Od razu wiedziałam, że w moim przypadku chodzi o gadulstwo. Moja największa moc może być jednocześnie moją największą wadą. Na co dzień służę ludziom rozmową. Na tym polega moja praca. Zadaję im pytania, by mogli lepiej zrozumieć siebie. Czasami poprawiam im humor, kiedy słuchają moich historii, ale mogę w tym opowiadaniu tak się nakręcić, że zapominam o człowieku, do którego mówię, i o tym, że on ma do opowiedzenia swoją historię.

Naprawdę muszę się mocno pilnować, żeby nie przytłaczać innych ludzi moimi talentami, zwłaszcza w rodzinie. Kiedy zaczniesz poznawać swoje talenty, Duch Święty z czasem będzie Ci podświetlał zdolności, którymi zostałeś obdarowany.

Gdy jednak już wyłowisz ze swojego wewnętrznego dna morskiego to, w czym naprawdę jesteś dobry, to uważaj, by poczucie pewności zbudowane na tej wiedzy nie zniszczyło innych. Od wiedzy do pychy wiedzie bardzo krótka ścieżka.

Jak widać, w opowieści o naszych talentach nieustannie przewijają się wątki z przypowieści. Mówiliśmy już o bogactwie, o przyjmowaniu darów, o zadaniach i strachu. Czas zapytać: „A co, jeśli ktoś nie przyjmie swojego talentu?”. Kiedyś jeden z moich klientów, podsumowując konsultację, stwierdził: „Poznanie talentów dało mi nie tylko większą pewność w działaniu, ale stało się wręcz zobowiązaniem!”. Jaka piękna refleksja! O to właśnie chodzi! Skoro już wiem, co mam, nie mogę się ociągać. Moje dary są moim zobowiązaniem.

Jakże odmiennie zachował się ten ostatni sługa. Bał się tak bardzo, że strach kompletnie go sparaliżował. A kiedy przyszło do rozliczenia, okazało się, że on po prostu tego daru nigdy nie przyjął. Nie chciał tego złota. Poszedł i zakopał swój talent. Od ludzi przychodzących do mnie po poradę słyszę czasem: „Nie chcę tego mieć! To przekleństwo, nie błogosławieństwo. Możesz mi to zabrać?”. A raz zdarzyło mi się usłyszeć coś jeszcze bardziej przerażającego.

Reklama

Mój klient, któremu konsultację sprezentowała żona, wszedł do mojego gabinetu i, rzucając na stolik wydrukowanym raportem, wycedził przez zaciśnięte zęby: „To są moje talenty? Przez to dziś straciłem pracę!!!”. Trawa u sąsiadów jest zawsze bardziej zielona i rzeczywiście tak jest, gdyż patrzymy na nią pod innym kątem. Nie widzimy „łysych placków” jak wtedy, gdy spoglądamy na nasz trawnik z góry, a nie z boku. Porównując się z innymi albo wywyższamy się, albo im zazdrościmy, co oznacza, że nie angażujemy się we własne talenty, a tylko obwiniamy Boga, że dał nam nieodpowiednie zadanie.

Mamy pretensje, że inni są w lepszej sytuacji niż my. Nie chcemy swojego złota, co więcej, nie wykonujemy żadnej pracy, żeby lepiej siebie poznać i zaakceptować. Wolimy tkwić w kompleksach i pretensjach. Gnuśniejemy na własne życzenie. Tak właśnie zachował się ostatni sługa z przypowieści. Wygarnął panu, że jest zbyt surowy, próbując przerzucić na niego odpowiedzialność za swoje zaniedbania. Że to niby przez niego zakopał swój talent… Czy nie bywa tak też w naszym życiu?

Tymczasem odrzucić talenty to jakby zaprzeczyć swojej tożsamości. Bo wyobraź sobie sytuację, że ziarno żyta włożone do gleby na złość Bogu postanawia nie kiełkować, bo… nie jest pszenicą: „Skoro nie jestem pszenicą, nie będę rosnąć. Co z tego, że mnie, Boże, wsadziłeś do tej gleby. Ja nie chcę być żytem i już. Chcę być pszenicą, a skoro nią nie jestem, postanawiam pozostać na zawsze w ziemi!”.

Niestety, mnóstwo jest w nas (i wokół nas) odrzucenia, nieakceptacji siebie, pretensji i gniewu. Próbuję mówić o tym ludziom. Osobom ukierunkowanym na pomaganie innym kosztem siebie podpowiadam, żeby zamieniły kolejność i zaczęły dbać o siebie z takim samym zaangażowaniem, jak o innych. „Dbam o siebie dla ciebie” – zaczęła dzięki temu mówić jedna z moich klientek do swojego syna, kiedy wybierała się na urlop. A ów klient, który stracił pracę? W toku rozmowy przyznał, że właściwie dobrze się stało, że już tam nie pracuje. Kiedy zaś zobaczył, jak wiele zawdzięcza swoim cechom, poczuł się gotowy na zmianę i zaplanował dla siebie zupełnie nową ścieżkę zawodową.

Reklama

Nie zawsze akceptujemy siebie, ale to nie znaczy, że mamy się usprawiedliwiać albo obwiniać innych o nasze niepowodzenia. Czy pamiętamy, co stało się z ostatnim sługą? Zabrali mu nawet to, co miał! Tak właśnie dzieje się zawsze, gdy zazdroszcząc innym, odrzucamy swoje talenty i swoją tożsamość. Gnuśniejemy jak ten nieszczęsny sługa! Nie kochając siebie, sami gotujemy sobie w życiu piekło.

Fragment książki TalenTY. Odkryj, rozwiń, zbierz owoce DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

Modlitwa zawierzenia się Bożemu Miłosierdziu

Jezu Najmiłosierniejszy, mój Panie i Zbawicielu. Wobec nieba i ziemi, świadom swojej nędzy, grzeszności i niewystarczalności, oddaję się dziś zupełnie i całkowicie, świadomie i dobrowolnie Twemu Nieskończonemu Miłosierdziu. Ufając Twojej Miłosiernej Miłości, wyrzekam się na zawsze i całkowicie: zła i tego, co do zła prowadzi; demonów i wszelkich ich spraw i pokus; świata i wszystkiego, czym usiłuje mnie pociągać i zniewalać; siebie i wszystkiego, co buduje i zaspokaja mój egoizm i pychę. Oddaję się Tobie, Jezu, Najmiłosierniejszy Zbawicielu, jako jedynemu mojemu Bogu i Panu, jedynej miłości, pragnieniu i celowi mojego życia. Z całą pokorą, ufnością i uległością wobec Twojej Najmiłosierniejszej Woli oddaję Ci siebie: moje ciało, duszę i ducha, całą moją istotę, życie w czasie i w wieczności; przeszłość, teraźniejszość i przyszłość; rozum, uczucia i pragnienia; wszelkie zmysły, władze i prawa; wolę i wolność moją; wszystko, czym jestem, co posiadam i co mnie stanowi. Nie zostawiam sobie nic. Wszystko oddaję Twojej Świętej Woli przez ręce Niepokalanej Matki Miłosierdzia. Rozporządzaj mną, jak chcesz, według Twojego Miłosierdzia. Broń mnie i posługuj się mną jako swoją wyłączną i całkowitą własnością. Jezu, ufam Tobie! Amen.

2024-02-18 21:15

Ocena: +78 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: Marysia żyje na przekór diagnozom

[ TEMATY ]

świadectwo

#NiezbędnikWielkopostny2024

Damian Żurawski

U Marysi Wywiał zdiagnozowano wadę letalną. Lekarze uznawali aborcję za jedyne dopuszczalne rozwiązanie. W każdą środę Wielkiego Postu chcemy zachęcać Was do wielkiej modlitwy za dzieci zagrożone aborcją oraz ich matki, a także za nienarodzonych i ofiary aborcji.

Diagnoza u Marysi się nie potwierdziła. Dzisiaj ma 4 lata, jest niepełnosprawna, ale wskutek powikłań związanych z wcześniactwem, a nie z powodu choroby, którą u niej przewidywano przed urodzeniem.

CZYTAJ DALEJ

Panie! Spraw, by moje życie jaśniało Twoją chwałą!

2024-04-26 11:09

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Człowiek nierzadko boi „odsłonić się” w pełni, pokazać, kim w rzeczywistości jest, co myśli i w co wierzy, co uważa za słuszne, czego chciałby bronić, a co odrzuca. Obawia się, że ewentualna szczerość może mu zaszkodzić, zablokować awans, przerwać lub utrudnić karierę, postawić go w złym świetle itd., dlatego woli „się ukryć”, nie ujawniać do końca swoich myśli, nie powiedzieć o swoich ukrytych pragnieniach, zataić autentyczne cele, prawdziwe intencje. Taka postawa nie płynie z wiary. Nie zachęca innych do jej przyjęcia. Chwała Boga nie jaśnieje.

Ewangelia (J 15, 1-8)

CZYTAJ DALEJ

Miłość za miłość. Lublin w 10 rocznicę kanonizacji Jana Pawła II

2024-04-29 03:44

Tomasz Urawski

Lublin miał szczególny powód do świętowania kanonizacji św. Jana Pawła II. Przez 24 lata był on naszym profesorem i wiele razy podkreślał związki z Lublinem – mówi kapucyn o. Andrzej Derdziuk, profesor teologii moralnej KUL, kierownik Katedry Bioetyki Teologicznej KUL. 27 kwietnia 2014 r., na uroczystość kanonizacji Jana Pawła II z Lublina do Rzymu udała się specjalna pielgrzymka z władzami KUL. - Na frontonie naszego uniwersytetu zawisł olbrzymi baner z wyrażeniem radości, że nasz profesor jest świętym. Były także nabożeństwa w lubelskich kościołach, sympozja i zbieranie publikacji na temat Jana Pawła II – wspomina.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję