Reklama

Duchowość

Katolicka prawda w historii

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jedną z charakterystycznych cech prawdy jest być katolicką - zauważył wielki poeta, dramaturg i myśliciel francuski Paul Claudel. Jak przemówiła w Meksyku Matka Boża z Guadalupe w 1531 r.? Tak, by Aztekowie uchwycili istotę rzeczy. Natychmiast i nieodwołalnie. Widząc Jej wizerunek na płaszczu Indianina Juana Diego, mogli ujrzeć całą prawdę o Zbawicielu i Jego Matce. Ta prawda podbiła ich serca, przeniknęła do ich umysłów. Zawładnęła nimi. Lud, który składał bogu Słońcu ofiary z ludzi, stał się w jednej chwili gotowy, by przyjąć chrzest. Ci, dla których wcześniej współczucie i miłosierdzie było czymś niezrozumiałym, stali się ludem chrześcijańskim. Matka Boża poprzez swój wizerunek, namalowany przez Boga na płachcie z włókien agawy, w czytelnej dla wychowanków kultury azteckiej symbolice powiedziała o Panu Jezusie - Dziecku, które nosi pod Sercem, o Bogu Ojcu, a także o swojej chwale wszystko, co było niezbędne, by wstrząsnąć ich religijną świadomością. I niejako przenicować ją na drugą stronę, bo tkwili dotąd w ciemności i rozpaczy. Orędzie złożone nie ze słów, lecz ze znaków, dotarło do ich sprawnych, posługujących się logiką umysłów. Aztekowie byli ludem niezwykle inteligentnym, ich domeną była matematyka i sztuka. Rozpoznali na obrazie Matkę Boga, Królową Nieba i Ziemi oraz swoją Matkę. Zachwycili się Nią, pokochali Ją. Sami stali się zdolni do miłości.
Nawrócenie okazało się radykalne. W Meksyku powstał nowy naród, na wskroś maryjny. Począwszy od cudu objawienia się doskonałej i nienaruszonej Świętej Dziewicy Maryi, Matki jedynego, prawdziwego i świętego Boga, jak sama Matka Boża przedstawiła się Juanowi Diego, nie było na tej ziemi śladu antagonizmów na tle etnicznym czy rasowym. Hiszpańscy konkwistadorzy zmieszali się z „dzikimi”. Na ogromnym terytorium naznaczonym krwią niewinnych ofiar wybuchła miłość pozbawiona uprzedzeń. Niegdyś kraj dyszał nienawiścią, cywilizacyjnie dominujący Aztekowie prześladowali sąsiednie plemiona. Chrześcijaństwo zawsze likwiduje sztuczne bariery między narodami. Tak było z Polakami i Litwinami po chrzcie Litwy - aż do czasu, gdy wmieszała się „ideologia narodowa”, która jest wykwitem mentalności sekciarskiej.
Zauważmy, że w tym opisie historycznego wydarzenia selekcja, ton i proporcja są katolickie. Nie trzeba wcale przywoływać wszystkich faktów, by ukazać istotę rzeczy, czyli poprowadzić do prawdy. Paul Claudel precyzuje, że prawda katolicka to nie tyle szczegółowy opis, co spojrzenie z wysoka, by można było ujrzeć cały obraz. Przedstawiać prawdę katolicką to przedstawiać racje „wystarczające nie tylko dla pewnego rzędu faktów, lecz dla ich całości”. Ogromne szczęście, jakie spotkało Azteków, to możliwość ujrzenia nie oderwanych fragmentów, lecz od razu wspaniałej pełni prawdy o Niepokalanym Poczęciu, Wcieleniu, Narodzeniu i Odkupieniu.
W naszym podążaniu za prawdą nie możemy zatrzymywać się przy szczegółach, wyrywać czegokolwiek z kontekstu, zastępować całości częścią. By przeciwstawić się antykatolickiej atmosferze, która nas otacza, i antykatolickiej historii, musimy pamiętać o tym, że Kościół katolicki nie głosi jednej z wielu opinii, lecz prawdę. Jego duchowieństwo - przypomina Hilaire Belloc - nie jest częścią duchowieństwa wszystkich wyznań, lecz kapłanami Boga z mocą sakramentalną. Aztekowie pojęli to w jednej chwili, prosząc o chrzest hiszpańskich misjonarzy (w ciągu dziesięciu lat ochrzciło się dziewięć milionów Indian). Juan Diego jest dziś świętym Kościoła. Także my dziś musimy odrzucić radykalnie neopogaństwo - w kulturze, nauce, edukacji. Bowiem to, co Kościół głosi definitywnie w jakiejkolwiek sprawie, nie jest prawdą subiektywną, lecz obiektywną. Nie jest przedstawieniem czegoś, co jest w umyśle, lecz tego, co nadal będzie istniało, choćby nawet wszystkie ludzkie umysły zostały zniszczone. Prawda wspiera prawdę, tak jak nieprawda nieprawdę - katolicka prawda jest częścią uniwersalnej prawdy (H. Belloc). O katolickie książki dotyczące historii jest dziś trudno. Tak zresztą było zawsze. To, co cenne, nie leży na ulicy. Ale zdobycie tych książek nie jest rzeczą niemożliwą. I to powinno stać się dla nas punktem wyjścia.

* * *

Ewa Polak-Pałkiewicz
Publicystka, autorka wywiadu rzeki z Janem Olszewskim pt. „Prosto w oczy”, tomu publicystyki „Kobieta z twarzą” oraz książki „Patrząc na kobiety”

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jak św. Łukasz napisał o Bożym Narodzeniu

Niedziela Ogólnopolska 51/2013, str. 64-65

[ TEMATY ]

wiara

opowieści

Giovanni Francesco Barbieri/pl.wikipedia.org

Samar mieszkała w Damaszku i była córką bogatego kupca handlującego słynnym damasceńskim jedwabiem, zwanym adamaszkiem. Jej ojciec, pan Allef, zatrudniał specjalną krawcową, która z każdego zakupionego przez niego kuponu najwspanialszego jedwabiu szyła dla dziewczynki kolejną, zachwycającą kreację. Każdego ranka dziewczynka ubierała jedną z nich i zaraz po śniadaniu szła do sklepu ojca, by tam, jako swoista żywa reklama jego interesów, pomagać mu obsługiwać licznych zamożnych klientów. Pewnego dnia do sklepu pana Allefa przybył kupiec z dalekiego południa, który wyglądał na bardzo chorego. Człowiek ten, którego skóra przypominała kolorem cynamon, skarżył się, że zaszkodziły mu palestyńskie zimne noce. Tłumaczył, że wybierając się do Syrii po jedwab, nie poradził się znajomych kupców, jakie ubrania powinien przygotować na podróż, zabrał wyłącznie lekkie i w efekcie tego straszliwie się przeziębił. Samar, której serduszko było równie piękne jak jej jedwabne sukienki, zaproponowała natychmiast przybyszowi, że zaparzy dla niego rozgrzewający i uzdrawiający napój z imbiru, a gdy przybysz wypił go jednym tchem, wręczyła mu na odchodne ciepły, obszerny szal z wielbłądziej wełny. Cynamonowy kupiec ślicznie jej podziękował i odjechał w siną dal, a następnego poranka Samar obudziła się chora. Ojciec dziewczynki nie miał wątpliwości, że córka zaraziła się od przeziębionego cudzoziemca, a mama od razu zaparzyła Samar napar z imbiru. Wieczorem mała czuła się jeszcze gorzej niż rano, a następnego dnia była tak osłabiona, że zdawało się, że braknie jej sił, by oddychać. Pan Allef zamknął więc sklep i wyruszył do miasta na poszukiwania lekarza. Niestety, żaden z damasceńskich medyków nie potrafił powiedzieć, na co dziewczynka jest chora ani czym można byłoby ją leczyć. Jeden z nich opowiedział rodzicom Samar, że jeszcze dzień wcześniej był w mieście niejaki Łukasz, lekarz pochodzący z Antiochii Syryjskiej, który podobno potrafi uzdrawiać w cudowny sposób. – Czy to jakiś czarownik? – chciał wiedzieć pan Allef, bo dwa tysiące lat temu, kiedy Samar zachorowała, mnóstwo czarowników zajmowało się leczeniem chorych, a pan Allef wyjątkowo im nie ufał. – Nie, to żaden czarownik, to jeden z chrześcijan – odparł damasceński lekarz. Pan Allef słyszał o chrześcijanach. Słuchał nawet kiedyś w mieście nauk niejakiego Pawła z Tarsu, który zapewniał, że na ziemię zstąpił w ludzkim ciele Syn Boży, że został ukrzyżowany za grzechy ludzkości i że zmartwychwstał, zadając śmierć naszej śmierci. Kupcowi bardzo spodobały się wówczas słowa Pawła, ale, niestety, nie mógł długo słuchać, bo musiał zająć się sklepem. – Wiem, kim są chrześcijanie, słuchałem kiedyś przez kilka minut tego ich Pawła – rzekł ojciec Samar do swego rozmówcy, ten zaś uśmiechnął się szeroko i powiedział, że ów Łukasz z Antiochii jest przyjacielem Pawła.
Na szcz[cie Aukasz nie opu[ciB jeszcze Damaszku, a pan Allef nie tylko zdoBaB go odnalez, ale tak|e przyprowadziB go do Samar.  Czy wiesz, jak mnie wyleczy?  zapytaBa go dziewczynka ledwie sByszalnym gBosem. Ale lekarz z Antiochii równie| nie byB pewien, co maBej damie dolega. PodejrzewaB, |e cudzoziemiec mógB zarazi j jak[ obc, zakazn chorob.  Wiem, kogo mog poprosi, by pomógB mi ciebie wyleczy, i wierz, |e On mi nie odmówi  u[miechnB si w odpowiedzi chrze[cijaDski lekarz.  A kto to taki?  Samar, cho byBa bardzo osBabiona, chciaBa wiedzie, o kim mówi jej lekarz.  To najlepszy lekarz [wiata. Ma na imi Jezus. UleczyB wielu chorych, dla których nie byBo nadziei. Na przykBad pewn dziewczynk, która byBa córeczk przeBo|onego synagogi o imieniu Jair. Kiedy wszedB do jej domu, domownicy pBakali i mówili: Panie, spózniBe[ si, dziewczynka umarBa. A On odparB: nie umarBa, tylko [pi. Potem usiadB przy niej na Bó|ku, ujB j za rk i powiedziaB: Tabita kum!. Co znaczy: dziewczynko, wstaD! A ona otworzyBa oczy i usiadBa. WyzdrowiaBa.  Ojej!  oczy Samar zal[niBy przez sekund z wra|enia.  Czy ten Jezus mieszka w Damaszku?  chciaBa wiedzie.  Nie, mieszka w niebie  wci| u[miechaB si Aukasz.  A zostawiB ci mo|e jakie[ receptury na lekarstwa dla ci|ko chorych albo nauczyB ci, jak przywraca im zdrowie?  zapytaBa dziewczynka.  Tak  odparB tajemniczym tonem.  Bd przychodziB do ciebie codziennie, dopóki nie wyzdrowiejesz, bd ci podawaB specjalnie robiony lek i razem z tob bd prosiB Go, by zechciaB ci wyleczy. Samar spojrzaBa na Aukasza zdziwiona  Jak to: razem ze mn bdziesz Go prosiB? To On tu bdzie przychodziB z tob? Aukasz w odpowiedzi uniósB wskazujcy palec ku górze:  Jezus mieszka w niebie, a my bdziemy Go prosi o zdrowie dla Ciebie, modlc si. On wszystko [wietnie bdzie sByszaB. I tak wBa[nie si staBo. Aukasz odwiedzaB Samar codziennie, przynoszc jej specjalnie dla niej robione lekarstwo, a gdy tylko je przyjBa, razem z ni modliB si, proszc Jezusa, by wyzdrowiaBa. I tak Samar ka|dego dnia czuBa si lepiej, a nim Aukasz opu[ciB jej dom, prosiBa, by opowiedziaB krótkie historie o uzdrawianych przez Jezusa ludziach. W ten sposób usByszaBa opowie[ci o tym, jak Jezus uleczyB trdowatych, czBowieka z uschB rk, kogo[ gBuchoniemego, dwóch [lepców, kobiet cierpic na krwotok, pewnego paralityka, a nawet poznaBa histori o tym, jak ten Najlepszy z Lekarzy przywróciB do |ycia umarBego i zBo|onego w grobie Aazarza.  Pikne s te historie!  stwierdziBa, bdc ju| prawie zdrow.  Jednak zastanawiam si Aukaszu, czy nie boisz si, |e pewnego dnia je po prostu zapomnisz? Kto je bdzie wtedy opowiadaB? Od kogo dowiedz si o nich inni ludzie? Nie my[laBe[ nigdy, |eby je po prostu wszystkie spisa? Aukasz roze[miaB si.  Nie tylko my[laBem, |eby je spisa, ale wikszo[ z nich ju| spisaBem! Powiem ci nawet wicej, mam zamiar opisa caB histori |ycia Jezusa, Jego nauki, cuda, no i oczywi[cie histori Jego zmartwychwstania. Samar spojrzaBa badawczo na Aukasza.  A napiszesz równie| o tym, jak Jezus byB maBy?  zapytaBa. Lekarz z Antiochii popatrzyB na sw maB pacjentk zdumiony.  Nigdy nie przyszBo mi to do gBowy, ale mo|e z tego powodu, |e wszystko, co najwa|niejsze, wydarzyBo si w Jego |yciu, kiedy byB ju| dorosBy.  No tak, ale  nie dawaBa za wygran Samar  nie byBoby dorosBego Jezusa bez Jezusa chBopca, a nawet Jezusa niemowlcia. Ja, jako dziewczynka, bardzo chtnie dowiedziaBabym si, jak to byBo, gdy Syn Bo|y, bo przecie| Jezus nim wBa[nie byB, byB maBy, tak jak ja teraz. Poza tym jestem pewna, |e mnóstwo innych dzieci te| bardzo chtnie by wysBuchaBo opowie[ci o Jego dzieciDstwie! Aukasz najpierw gBboko si zamy[liB, a potem obiecaB Samar, |e rozwa|y jej pomysB. Kilka dni pózniej, upewniwszy si, |e |yciu i zdrowiu córki kupca Allefa nie grozi ju| |adne niebezpieczeDstwo, opu[ciB miasto, by gBosi Ewangeli w innych krainach. MinB rok i w sklepie pana Allefa pojawiB si jeden z miejscowych chrze[cijan. Wyja[niB, |e widziaB si z Aukaszem w Jerozolimie i
uśmiechnęła się do siebie samej z zadowoleniem i szepnęła: – My też się codziennie za ciebie modlimy, Łukaszu.
Św. Łukasz jako jedyny z czterech Ewangelistów opisał tak obszernie i szczegółowo historię narodzin i dzieciństwa Pana Jezusa. O małym Jezusie pisze również św. Mateusz, ale jego opowieść jest znacznie krótsza i dotyczy zdarzeń, o których nie wspomina Łukasz. Ale to już temat na inne opowiadanie świąteczne!...

CZYTAJ DALEJ

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW

CZYTAJ DALEJ

Abp Wojda na Jasnej Górze: chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna

2024-05-03 13:28

[ TEMATY ]

Jasna Góra

abp Wacław Depo

abp Tadeusz Wojda SAC

Karol Porwich/Niedziela

O tym, że chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna mówił na Jasnej Górze abp Tadeusz Wojda. Przewodniczący Episkopatu Polski, który przewodniczył Sumie odpustowej ku czci Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski apelował, by stawać w obronie „suwerenności naszego sumienia, naszego myślenia oraz wolności w wyznawaniu wiary, w obronie wartości płynących z Ewangelii i naszej chrześcijańskiej tradycji”. Przypomniał, że „życie ludzkie ma niepowtarzalną wartość i że nikomu nie wolno go unicestwiać, nawet jeśli jest ono niedoskonałe”.

W kazaniu abp Wojda, przywołując obranie Matki Chrystusa za Królową narodu polskiego na przestrzeni naszej historii, od króla Jana Kazimierza do św. Jana Pawła II i nas współczesnych, podkreślił że nasze wielowiekowe złączenie z Maryją nie ogranicza się jedynie do wymiaru historycznego a jego wymowa jest znacznie głębsza i „mówi o więzi miedzy Królową i Jej poddanymi, miedzy Matką a Jej dziećmi”. Wskazał, że dla nas „doświadczających słabości, niemocy, kryzysów duchowych i ludzkich, Maryja jest prawdziwym wzorem wiary, mamy więc prawo i potrzebę przybywania do Niej”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję