Chiara Petrillo zmarła w wieku 28 lat. Jej pogrzeb odbył się w czerwcu 2012 r. Historia krótkiego małżeństwa, trzech porodów i śmiertelnej choroby to drogowskaz dla wielu, którzy na co dzień odczytują w cierpieniu znaki Bożej miłości.
Chiara poślubiła Enrico w 2008 r. Niedługo potem cieszyli się poczęciem pierwszego dziecka. Podczas badań USG okazało się jednak, że dziewczynka, której oczekują, jest poważnie chora (stwierdzono deformację mózgowia). Wbrew obawom Maria Grazia Letizia przyszła na świat i żyła zaledwie trzydzieści minut. Kolejna ciąża znów została naznaczona rozłąką. Dawid Józef urodził się bez nóg i - podobnie jak siostra - żył zaledwie pół godziny. W trakcie oczekiwania na trzecie z dzieci u młodej mamy zdiagnozowano złośliwy nowotwór jamy ustnej. Dla dobra dziecka nie poddała się radioterapii i chemioterapii. Franciszek urodził się zdrowy, jednak dla jego mamy było już za późno na leczenie. Zmarła piętnaście miesięcy później, przegrała walkę o własne życie tu, na ziemi, ale wygrała inną. Wchodząc na drogę cierpienia i heroizmu w walce o życie swoich dzieci, zaryzykowała jak Piotr, gdy Chrystus kazał mu zarzucić sieci. Piotr był dobrym rybakiem, wiedział, że gdy połów przez całą noc nic nie przyniósł, to trzeba cudu, by nagle coś złowić. Ale posłuchał Pana. Tak samo zrobiła Chiara. Choć wielu mówiło, że nie warto rodzić dziecka bez nóg, bez mózgu, posłuchała Boga, który mówi: Nie zabijaj. „NA TWOJE SŁOWO ZARZUCĘ SIECI” (Łk 5, 5) - mówił Piotr. Podjęła walkę o narodziny dzieci, które nie miały szans na to, aby żyć. Na Twoje słowo urodzę te dzieci - powiedziała swoim życiem Chiara. W takiej perspektywie zawierzenia Bogu chyba nie ma większej różnicy, czy życie trwa trzydzieści minut, czy sto lat. To jest to samo życie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu