Reklama

Wywiady

Etyka „strażników informacji”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

PRZEMYSŁAW RADZYŃSKI: - Swoją najnowszą książkę zaczyna Pan od stwierdzenia, że ropa naftowa przestała rządzić światem.

MACIEJ IŁOWIECKI: - Dziś od ropy naftowej ważniejsza jest informacja - w najszerszym pojęciu. Ropa naftowa nie przestała mieć swoich walorów, ale żeby ją zdobyć i odpowiednio przerabiać, potrzebna jest informacja. Informacja wraz z energią rządzą wszechświatem. Nasze życie, współczesność - zależą od informacji.

- A czy w wąskim znaczeniu informacja ma też znaczący wpływ na świat?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Oczywiście, bo przez manipulowanie informacją można manipulować całymi społeczeństwami. Im ta manipulacja jest subtelniejsza, bardziej ukryta przed ludźmi, tym lepiej można władać umysłami.

- Czy to znaczy, że dziennikarze rządzą światem?

- Dziennikarze są strażnikami informacji, strażnikami demokracji. Powinni działać uczciwie i profesjonalnie, czyli wiedzieć, jak informować. Ideałem byłoby, gdyby dziennikarze zajmowali się tylko tematami, które sami rozumieją i na których dobrze się znają. Dziś jest to coraz rzadziej praktykowane.

- Obszary wiedzy są dziś zbyt rozległe czy dziennikarze mniej przygotowani do swojej pracy?

Reklama

- I jedno, i drugie. Jestem zwolennikiem - niemodnego dziś - założenia, że dziennikarz powinien skończyć jakieś normalne studia, a dopiero potem zająć się dziennikarstwem. Mnie się to udało i korzystam z tej wiedzy - mogę mówić o nauce, bo się na niej trochę znam. Wydaje mi się błędem stawianie mocno na praktykę w wielu szkołach dziennikarskich.
Dziennikarzy jest już od dawna za dużo. Muszą gonić za tematami, żeby nie zostać na lodzie. W dużych miastach to się udaje, ale w małej gminie, w której jest tylko samorządowa gazeta...

- Nazywa Pan dziennikarzy strażnikami informacji, ale mówi też, że trzeba ich pilnować.

- Właściwie zastanawiam się, co to znaczy. Oni mają wiele przywilejów, pilnują demokracji, ale przez to sami są jakby poza nią. Stąd pytanie: kto ma ich pilnować? Prawo wyznacza pewne granice, ale niewystarczające. Musi być samokontrola. A jej służą organizacje dziennikarskie i Rada Etyki Mediów, powoływana przez Konferencję Mediów Polskich, do której nie należy tylko „Gazeta Wyborcza” i media Agory.
Amerykańska rada ma np. niesłychane uprawnienia - może zasądzić nawet milion dolarów kary jakiemuś medium. Poza tym konkurencja medialna i wizja dziennikarstwa za oceanem są na takim poziomie, że tam łatwiej o uczciwość i przyzwoitość dziennikarską.

- Dochodzimy do wniosku, że narzędziem samokontroli dziennikarzy jest etyka. Jest Pan współtwórcą kodeksów etyki dziennikarskiej. Jakie zasady postawiłby Pan najwyżej?

Reklama

- Szerszą niż tylko w dziennikarstwie może być zasada „nie kłamać”. Ale w dzisiejszym świecie bardzo trudno o jej realizowanie, bo prawie niemożliwe jest sprawdzenie każdej informacji, o której piszemy. Jan Paweł II mówił, że dziennikarze nie mogą mówić prawdy i tylko prawdy, bo dzisiejszy świat przerasta ludzkie możliwości jego spenetrowania, ale mogą po prostu nie kłamać. Chodzi o postępowanie zgodne z sumieniem, które Papież nazywał „obszarem wewnętrznej wolności”. Sam wiem, kiedy uszczuplam ten obszar, kłamiąc czy szkalując.

- Zwraca Pan też uwagę, że poważnym grzechem mediów - obok kłamstwa - jest przemilczanie prawdy.

- Przemilczanie prawdy jest o wiele wygodniejsze niż kłamanie. Poza tym dziś trudno kłamać wprost. Specjaliści od mediów dobrze znają też swoich odbiorców i wiedzą, w jaki sposób podać konkretny materiał, w jakiej kolejności - to wszystko ma znaczenie. Liczy się też praca operatora w telewizji. Jeśli chce się podkreślić np. że Kaczyński jest niski, to filmuje się go z góry…

- To co przemilczają dzisiaj polskie media?

Reklama

- Katastrofę smoleńską. Wprawdzie to, że może to być wydarzenie nigdy do końca niewyjaśnione, nie jest takie dziwne, jeśli przypomnimy sobie sprawę Kennedy’ego czy chociażby polskiego premiera - Sikorskiego. Jest jednak coś nieprzyjemnego w tym - wiem to z rozmów z ludźmi o różnych poglądach, także z PO - gdy nie próbuje się tej sprawy wyjaśnić albo przynajmniej mówić o niej w kategoriach prawdopodobieństwa. Ja nie wiem, czy to był zamach, czy katastrofa, ale staram się myśleć o tym, co jest bardziej prawdopodobne. Jeżeli w jednym zdarzeniu ginie cała elita, cała generalicja, to mam prawo podejrzewać, że to nie była zwykła katastrofa. To oczywiście niczego nie przesądza. Mogła to być katastrofa, bo takie rzeczy się zdarzają, ale byłby to przypadek niezwykły. Chciałbym jednak, żeby tę sprawę wyjaśniono jeszcze za naszych czasów. Gorsze jednak od samego milczenia na ten temat jest obrzucanie osób takich jak ja epitetami: idioci, niedouki, niedowiarki politycznie wykorzystujący katastrofę.

- Inne tematy?

- Trudno o rzeczową dyskusję nad tym, co Polska powinna robić, żeby zachować swoje wartości chrześcijańskie, europejskie, gospodarcze. Ja też tego nie wiem. Ale można się np. zastanowić nad tym, czy nasz kraj nie mógłby być oazą ekologiczną ze względu na swoją dobrą żywność, którą wszyscy zachwalają, czy na miejsca turystyczne takie jak dolina Biebrzy czy Mazury. Ciągle nierozstrzygnięta jest sprawa z GMO - jedni mówią, że to śmiertelnie niebezpieczne, inni, że w przyrodzie nie ma nic czystego, niezmodyfikowanego. Ale to tylko jeden przykład.

- Zwraca Pan uwagę, że obecnie nie ma potrzeby walczyć o wolność słowa, ale o odpowiedzialność za słowo...

Reklama

- Dziś nie ma w zasadzie przeszkód do pisania wszystkiego o wszystkim, choć czarnymi chmurami może być tu coraz donioślejszy głos właścicieli mediów niż samych dziennikarzy. W Polsce bardzo mało jest mediów, w których przeważałby rodzimy kapitał. Zagranicznych koncernów nie obchodzi np. polska kultura. Problemem nie jest milionowe czytelnictwo kolorowej prasy bulwarowej, ale to, że prezentowane w niej wzorce są bezkrytycznie przyjmowane przez polskie dziewczyny i kobiety. Coraz powszechniejsze są takie zjawiska, jak rozwody czy narkomania, a one są przecież lansowane przez wielu zachodnich celebrytów. W Polsce nie wypracowano nawet jeszcze narzędzi zwalczania tych negatywnych zjawisk.

- Czy w Polsce są dziennikarze walczący o odpowiedzialność za słowo?

- Jest bardzo wielu uczciwych dziennikarzy, ale mają trudną sytuację ze względu na to, że mało jest mediów odpowiedzialnych za słowo. Sam byłem zaskoczony, jak TVN - wycinając tylko część moich wypowiedzi - zupełnie przeinaczał ich sens. Albo zastanawiające jest, że TVP nazywa debatą nad wolnością słowa program, w którym dyskutuje się o wulgarnych słowach wypowiedzianych przez dyrektorkę poznańskiego teatru w stosunku do nowo wybranego Papieża. Przecież to był przejaw chamstwa, a nie wolności słowa.

- Media wprawdzie nie mogą nam narzucić, co mamy myśleć, ale bezustannie sugerują, o czym mamy myśleć.

- Media zakreślają ramy, zwłaszcza ludziom, którzy całą swoją wiedzę czerpią z telewizji. To bardzo zawęża ich wyobraźnię. Ci ludzie często wybierają nam rządy. Taki jest walor demokracji.

- Czy mógłby Pan wskazać jakąś instancję dla dziennikarzy?

- Wśród wielu kodeksów etycznych najlepsza jest chyba Karta Etyczna Mediów. A w niej za najważniejszą uznałbym zasadę „pierwszeństwa dobra odbiorcy”. O wszystko inne jest dużo łatwiej.

- Często kodeksy etyki dziennikarskiej składają się z dziesięciu zasad.

- To jest podobne do Dekalogu. Myślę, że to nie dzieje się bez powodu.

Reklama

- Czy twórcy tych kodeksów odwołują się do tego pierwszego Dekalogu?

- Niestety, nie zawsze. Ale myślę, że nawet jeśli jest się ateistą, to niektóre powszechne wartości wywodzące się z chrześcijaństwa są absolutnie do przyjęcia. „Nie zabijaj” to przecież wartość ogólnoludzka, a nie tylko przypisana konkretnej religii.

- I chyba niezwykle ważna dla dziennikarzy…

- Na początku było Słowo. Słowo jest podstawą chrześcijaństwa. Słowem też można zniszczyć i zabić. Dlatego tak ważne jest dobro odbiorców. A nawet jeśli dojdzie do pomyłki, to trzeba mieć odwagę się do tego przyznać i próbować naprawić swój błąd.

* * *

Maciej Iłowiecki jest dziennikarzem, publicystą, eseistą, pisarzem, wykładowcą akademickim. W latach 1989-93 był prezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Pełnił także funkcję wiceprzewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Rady Etyki Mediów SDP. Wykładał dziennikarstwo na KUL-u, UKSW, Wyższej Szkole Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza, a także na uczelniach w Trnawie i Rużomberku na Słowacji.

2013-09-09 15:52

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czasami trzeba iść pod prąd

Niedziela Ogólnopolska 42/2021, str. 47

[ TEMATY ]

wywiad

rozmowa

Artur Stelmasiak

Poseł Bartłomiej Wróblewski od 2 lat negocjował ułatwienia dla rodzinnej edukacji

Poseł Bartłomiej Wróblewski od 2 lat negocjował ułatwienia dla rodzinnej edukacji

Polityka nie może polegać jedynie na podejmowaniu działań przysparzających popularność. Czasami trzeba robić coś dlatego, że jest to słuszne i dobre – mówi dr Bartłomiej Wróblewski, który przygotował wniosek do Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej.

Artur Stelmasiak: 22 października przypada 1. rocznica wydania orzeczenia przez Trybunał Konstytucyjny ws. aborcji eugenicznej. Czy po fali protestów nie żałuje Pan, że wtedy złożył ten wniosek? Dr Bartłomiej Wróblewski: Nie żałuję, bo prawo do życia przysługuje każdemu człowiekowi. Ochrona życia wynika z Konstytucji RP, ponadto wiele osób, także chrześcijan, wywodzi je z prawa naturalnego, a to jest podstawowe prawo, które należy się każdemu z nas z racji tego, że jesteśmy ludźmi. Naszym obowiązkiem jest więc podejmowanie wszelkich możliwych starań, by to podstawowe prawo człowieka było w jak najszerszym stopniu respektowane. Stąd wniosek do Trybunału Konstytucyjnego.
CZYTAJ DALEJ

Jerozolima: setki chrześcijan na Drodze Krzyżowej w Wielki Piątek

2025-04-18 14:12

[ TEMATY ]

Droga Krzyżowa

Jerozolima

Wielki Piątek

Adobe Stock

Setki chrześcijan różnych wyznań zgromadziło się w Wielki Piątek na tradycyjnej procesji Drogi Krzyżowej na Starym Mieście w Jerozolimie. Przy letniej pogodzie pielgrzymi przeszli wzdłuż Via Dolorosa, aby modlić się przy 14. stacjach męki Jezusa, od wyroku do ukrzyżowania i grobu. Z powodu wojny wśród uczestników było znacznie mniej zagranicznych grup pielgrzymkowych niż w poprzednich latach.

Od wczesnych godzin porannych wierni różnych Kościołów, często niosący misternie zdobione krzyże, szli ulicami jerozolimskiego Starego Miasta. Procesje Drogi Krzyżowej rozpoczęli licznie zgromadzeni etiopscy chrześcijanie, a następnie wierni grecko-prawosławni, którzy wyruszyli z dużym opóźnieniem. Następnie katolicy obrządku łacińskiego dołączyli do franciszkanów. Za nimi podążali arabskojęzyczni katolicy jerozolimscy. Izraelska policja zabezpieczyła trasę, która zakończyła się przy Bazylice Grobu Pańskiego.
CZYTAJ DALEJ

Grób Pański na Jasnej Górze - kilkumetrowy krzyż, kamień z Golgoty i stare wrota

2025-04-19 11:41

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Monika Książek

Ustawiony w centralnym miejscu, tuż przy figurze Chrystusa, kilkumetrowy drewniany krzyż ze stułą, wkomponowany w drewnianą kolumnę kamień z Golgoty oraz mnóstwo zieleni – to główne elementy wystroju Bożego Grobu w Kaplicy Matki Bożej na Jasnej Górze. Jego tło stanowią stare wrota.

„Kamień z Golgoty, Jezus w Grobie, Najświętszy Sakrament, krzyż, dalej już tylko niebo” - opisywał odpowiedzialny za dekorację Grobu brat Dawid Respondek, cytowany przez biuro prasowe Jasnej Góry.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję