Reklama

Jesteśmy powołani do uświęcania świata

Niedziela płocka 3/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zaraz po Bożym Narodzeniu obchodzimy uroczystość Świętej Rodziny, która jest patronalnym świętem każdej chrześcijańskiej rodziny, a także w sposób szczególny świętem Stowarzyszenia Rodzin Katolickich, waszego Stowarzyszenia.
W ciągu swojej długiej historii ludzkość przeżywała różne klęski i zagrożenia, które wiązały się z klęskami głodu, z wszelkiego rodzaju chorobami i zarazami, a szczególnie z toczonymi od najdawniejszych czasów okrutnymi walkami i wojnami.
W naszych czasach w społeczeństwach, żyjących w kręgu cywilizacji euroatlantyckiej do rozlicznych klęsk, jakie trapią współczesnych ludzi, takich jak: bezrobocie, narkotyki, alkoholizm, przestępczość, terroryzm, bezdomność i samotność, doszła klęska szczególnie groźna i wyniszczająca tkankę każdego narodu, a mianowicie kryzys i rozpad bardzo wielu rodzin.

Czym jest rodzina

Reklama

Rozpad rodziny nie może być porównywany z rozpadem jakiejkolwiek ludzkiej instytucji, społeczności, organizacji czy partii, ponieważ ze wszystkich istniejących społeczności to właśnie rodzina jest jedyną społecznością naturalną, a nie sztucznie stworzoną przez człowieka. Rodzina jest społecznością utworzoną przez samego Boga, z woli którego urodziliśmy się kobietami bądź mężczyznami po to, aby żyć we wspólnocie małżeńskiej i rodzinnej, której celem jest zrodzenie i wychowanie dzieci oraz podtrzymanie miłości między wiernymi sobie przez całe życie małżonkami.
Rodzina jest więc nie tylko instytucją prawną, społeczną i ekonomiczną - jak traktuje ją prawo - lecz jest przede wszystkim naturalną wspólnotą miłości i solidarności. Jest najlepszą z możliwych wspólnotą dla nauczania i przekazywania rozmaitych wartości niezbędnych dla życia jednostki i społeczeństwa: kulturowych, moralnych, społecznych, religijnych, estetycznych, patriotycznych i wszelkich innych.
Mamy niezliczoną ilość historycznych i współczesnych dowodów na to, że to przede wszystkim od kondycji rodziny zależy kondycja państw oraz narodów. Jeśli rodziny są zdrowe, naród przetrwa każdą klęskę. Jeśli rodziny zżera kryzys, jeśli ulegają osłabieniu i rozbiciu - destrukcji i osłabieniu ulegają także państwa i narody.
Bez żadnej przesady rodzina jest fundamentem życia społecznego. Nie zastąpią jej żadne zakłady wychowawcze i opiekuńcze. Jest ona fundamentem życia współczesnych społeczeństw we wszystkich wymiarach: zarówno w wymiarze wychowawczym, jak i kulturowym oraz ekonomicznym. Tylko trwała, oparta na nienaruszalnych zasadach moralnych, na dużej kulturze małżonków i na ich wzajemnym zaufaniu i miłości rodzina może spełnić kluczowe dla niej zadania. Tylko ona może urodzić i wychować pokolenie zdrowych, dobrych moralnie, uczciwych, pracowitych, religijnych i kochających swoją ojczyznę ludzi.
Żyjemy w takich czasach, że o potędze państwa decydują nie tyle inwestycje przemysłowe, nie tyle bogactwa naturalne, urodzajne ziemie i doskonały bilans płatniczy, co raczej i przede wszystkim tzw. kapitał ludzki, na który składają się takie wartości jak: zdolności młodych pokoleń, ich właściwe wychowanie, wykształcenie, zdrowie, kreatywność, uczciwość, ofiarność, pracowitość, zdolność do współpracy, wrażliwość na sprawy społeczne, szacunek dla prawa oraz entuzjazm, konieczny do przełamywania trudności życiowych.
Tymczasem owego kapitału ludzkiego nie uda się odpowiednio rozwinąć bez dobrej rodziny, gdyż to przede wszystkim ona wychowuje, naucza, przygotowuje do życia, uczy pracowitości i uczciwości, ofiarności, systematyczności, szacunku dla prawa, odpowiedzialności za siebie i za innych oraz bojaźni Bożej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Współczesny kryzys rodziny

Reklama

Nie jest dziełem przypadku, że to zwłaszcza z rodzin czy też z rozmaitych związków ludzi zniszczonych przez nałogi, pokaleczonych moralnie, rozbitych i sponiewieranych duchowo, wychodzą młodzi nieszczęśliwi ludzie, którzy nie wiedzą, co to jest ciepło rodzinne, uczciwość, pracowitość, wzajemna życzliwość. Od najmłodszych lat bowiem przyzwyczajani są do agresji, nieuczciwości i bandyckich obyczajów. Nie tylko sami nigdy nie osiągają szczęścia, lecz także niszczą szczęście, spokój, poczucie bezpieczeństwa i radość innych ludzi. Są krzyczącym do nieba znakiem wielkiej krzywdy, jaka ich spotkała od własnych rodziców.
Ale to nie tylko alkohol, narkotyki, przestępczość i inne tego rodzaju plagi niszczą współczesną rodzinę na świecie. Czynnikiem niszczącym ją jest obecna dziś na każdym kroku cywilizacja konsumpcjonizmu, która bez ustanku za pomocą niezliczonych mediów namawia dzisiejszego człowieka do tego, by żył według jednej tylko zasady życiowej, a mianowicie zasady zysku i przyjemności.
Jak powiedział niedawno w swoim kazaniu jeden z polskich biskupów: najbardziej wyspecjalizowana ekipa terrorystów wdziera się codziennie do wewnątrz polskiej rodziny poprzez różnego rodzaju media, atakując ludzkie umysły i serca. Bo jak inaczej określić różne reality shows, pokazujące skoszarowanych, niby w ogrodzie zoologicznym, odpowiednio dobranych młodych ludzi postępujących bez żadnych moralnych zasad, zachowujących się tak, jak im nakazuje goły instynkt, używających przy tym ordynarnego, plugawego języka? Czy to jest propozycja właścicieli takich kanałów dla zachowań dla polskiej młodzieży? Z pewnością tak.
Obowiązek, ofiarność, poświęcenie dla innych, ciężka praca nad sobą odrzucane są w tych programach jako wartości dobre dla więźnia, a nie dla "wolnego", to znaczy nie ograniczonego żadnymi przykazaniami i żadnymi religijnymi przekonaniami człowieka. Doszło do takiej paradoksalnej sytuacji, że dobrzy rodzice, których kiedyś wspierały media, przekazujące najlepsze społecznie i kulturowo wartości, dziś muszą swoich dzieci bronić właśnie przed rozlicznymi mediami, które mając na celu tylko zysk, dążąc do zdobycia za wszelką cenę widzów, słuchaczy lub czytelników - żerują na najniższych ludzkich instynktach. Doszło także do tego, że liczni rodzice z wielkim lękiem posyłają swoje dzieci do szkoły, ponieważ mają świadomość, że w niejednej z nich czyhają na nie dealerzy namawiający do narkotyków.
Młodzi ludzie bardzo często znajdują się na rozdrożu między wartościami wpajanymi im przez rodziców, a anarchią moralną, którą natrętnie ich młodym umysłom wciskają rozmaite media oraz zdemoralizowani rówieśnicy, pod których przemożnym wpływem nierzadko się znajdują. Nawet sobie nie wyobrażamy, jak wielki procent współczesnej młodzieży został poraniony przez przemoc, narkotyki, alkohol, rozpustę i ideologie nihilizmu. Nawet sobie nie wyobrażamy, jak wielki procent polskiej młodzieży niewolniczo wprost ulega odrzucającej Boga i wszelkie Jego prawa ideologii anarchii moralnej oraz niepohamowanego konsumpcjonizmu.
W konsumpcyjnym, nastawionym tylko na zysk i przyjemność społeczeństwie zanika poczucie wszelkiego obowiązku, dobra wspólnego i odpowiedzialności za siebie i za innych. Panuje chciwość i egoizm. Odczuwa się brak życzliwości i uprzejmości. Zanika poczucie bliskości, bezpieczeństwa i ciepła. Ludzie żyją w ciągłym pośpiechu, separując się od innych. Oddalają się od przyrody i od historii własnego narodu. Są gotowi za pieniądze sprzedać wszystko. Tracą poczucie zła i dobra. Wszystko sobie umieją wytłumaczyć na swoją korzyść, nawet najgorszą zbrodnię. Zabijają swoje sumienie. W konsekwencji wpadają w depresje. Męczy ich brak poczucia sensu życia.

Źródła zagrożeń

Skąd płyną te olbrzymie problemy, które niszczą życie wielu ludzi i ich rodzin? Skąd płynie destabilizacja tych rodzin?
Bez żadnej wątpliwości podstawową przyczyną są fałszywe idee, bezbożne i antyludzkie, rozpowszechniane od lat przez różne wpływowe siły, partie i organizacje. Poczynając od XVIII w., od oświeceniowych ateistycznych filozofów, którzy wywołali okrutną rewolucję francuską poprzez różne XIX-wieczne materialistyczne filozofie, takie jak marksizm, scjentyzm i szereg innych, a kończąc na powszechnym dziś w mediach, uczelniach i różnych organizacjach rządzących światem zachodnim neomarksizmie i postmodernizmie, bez ustanku wtłacza się w świadomość milionów ludzi pogląd, że Boga nie ma, a człowiek jest tylko zwierzęciem, które może robić co mu się podoba, i będzie najlepiej, jeśli pójdzie za swoimi instynktami i żądzami, jeśli nie będzie miał żadnych skrupułów w sprawach pożycia seksualnego z kim mu się podoba i kiedy ma tylko okazję, jeśli będzie dążył do zysku, do przyjemności i do niczego więcej.
Ta bezbożna ideologia atakuje dziś każdego człowieka i każdą rodzinę. Nic dziwnego, że stają się takie nietrwałe, że wiele z nich się rozpada, że mnóstwo dzieci żyje bez ojca lub matki, ponieważ ci - kierując się tylko przyjemnością i fałszywym przekonaniem, że mają prawo do osobistego szczęścia, coraz to nowego, nawet przez nieszczęście własnych dzieci, nawet przez ich sieroctwo, łzy i zmarnowane życie - zostawiają je swojemu losowi.
Poza fałszywymi ideologiami, jest cały szereg innych osłabiających współczesne polskie rodziny czynników. Jest nim pełen błędów system ekonomiczny, realizowany w Polsce od lat, który doprowadził kraj do deindustrializacji, a szerokie rzesze ludzi do bezrobocia, biedy i utraty bezpieczeństwa socjalnego; a następnie alkohol, przestępczość, oraz - nie oszukujmy się - zwyczajne próżniactwo wielu zdrowych młodych ludzi, którym się nie chce nic robić ani niczego nauczyć, bo czekają, aż to ktoś za nich zrobi - to wszystko niszczy i rozbija polską rodzinę.

Drogi wyjścia z kryzysu

Czy zatem nie ma wyjścia z tej trudnej sytuacji? Czy mamy czekać z założonymi rękami i patrzeć, jak rozpada się nasze społeczeństwo, jak dezintegracji i upadkowi ulegają nasze rodziny?
Bynajmniej. Zdrowych, dobrych, kochających się i trwałych rodzin jest w Polsce bardzo dużo, na pewno więcej niż rodzin chorych i osłabionych moralnie, i to jest punkt wyjścia dla podjęcia procesu odrodzenia moralnego naszego narodu, wyzwalania od dławiących go problemów i grzechów. Ten proces powinniśmy podjąć zwłaszcza my, zrzeszeni w Stowarzyszeniu Rodzin Katolickich, które powołane zostało do istnienia po to, by pełnić rolę ewangelicznego zaczynu w życiu całego narodu.
Bądźmy najgłębiej przekonani o tym, że wszelkie zło, najgorszego szatana, także tego, który deprawuje nasz naród, możemy zwyciężyć, gdy będziemy z Chrystusem. Gdy przychodzi Chrystus, demony uciekają w popłochu. Z wrzaskiem, z przekleństwami, w paroksyzmach wściekłości - ale uciekają. Dlatego tak ważne jest nasze życie sakramentalne, spowiedź i Komunia święta. Dlatego tak ważna jest modlitwa, Różaniec, Koronka do Bożego Miłosierdzia. Dlatego tak ważny jest dobry przykład naszego życia rodzinnego, napełnionego miłością, wzajemną życzliwością, solidarnością, wiernością. Dlatego tak ważne jest wzajemne zaufanie, zrozumienie, umiejętność wybaczania sobie, kultura w codziennym rodzinnym życiu, odrzucenie kłótni, przekleństw, brutalnych odruchów i wulgarnych słów, które ranią tak samo boleśnie jak nóż.
Jesteśmy powołani do świętości i do uświęcania innych ludzi, całego otaczającego nas świata. Czyńmy to, do czego wezwał nas Chrystus. Głośmy Jego Ewangelię. Nieśmy ludziom dobro i życzliwość. Pomagajmy im w niełatwym życiu. Wspierajmy ich w chwilach trudnych i ciężkich. Bądźmy rękami i ustami Chrystusa Miłosiernego, który pragnie zbawienia i szczęścia każdego człowieka, każdej ludzkiej rodziny.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę: Moc Krzyża, która przemienia "truciznę" złego

2025-09-12 09:20

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Materiał prasowy

Materiał prasowy

Materiał prasowy

„Czy da się z trucizny zrobić lekarstwo na życie? To nie teoria. To trzy prawdziwe historie, które zmieniają sposób, w jaki patrzysz na ból, wiarę i nadzieję.” W tym odcinku zabieram Cię: od biblijnego węża miedzianego, przez aptekę, gdzie gorzkie składniki stają się lekarstwem, aż po świadectwa, które łamią logikę zemsty — matki Jamesa Foleya i trenera, który przed meczem daje drużynie minutę ciszy. Na końcu staniemy pod Krzyżem z San Damiano, by usłyszeć „zegar”, który pomaga odnaleźć właściwą godzinę życia.

Jeśli szukasz sensu pośród chaosu — wejdź. A potem w zakładce Społeczność wrzuć zdjęcie krzyża, przy którym odzyskujesz pokój. Może stanie się drogowskazem dla kogoś obok.
CZYTAJ DALEJ

Święty Jan Chryzostom

[ TEMATY ]

święty

Jan z Antiochii, nazywany Chryzostomem, czyli „Złotoustym”, z racji swej wymowy, jest nadal żywy, również ze względu na swoje dzieła. Anonimowy kopista napisał, że jego dzieła „przemierzają cały świat jak świetliste błyskawice”. Pozwalają również nam, podobnie jak wierzącym jego czasów, których okresowo opuszczał z powodu skazania na wygnanie, żyć treścią jego ksiąg mimo jego nieobecności. On sam sugerował to z wygnania w jednym z listów (por. Do Olimpiady, List 8, 45).

Urodził się około 349 r. w Antiochii w Syrii (dzisiaj Antakya na południu Turcji), tam też podejmował posługę kapłańską przez około 11 lat, aż do 397 r., gdy został mianowany biskupem Konstantynopola. W stolicy cesarstwa pełnił posługę biskupią do czasu dwóch wygnań, które nastąpiły krótko po sobie - między 403 a 407 r. Dzisiaj ograniczymy się do spojrzenia na lata antiocheńskie Chryzostoma. W młodym wieku stracił ojca i żył z matką Antuzą, która przekazała mu niezwykłą wrażliwość ludzką oraz głęboką wiarę chrześcijańską. Odbył niższe oraz wyższe studia, uwieńczone kursami filozofii oraz retoryki. Jako mistrza miał Libaniusza, poganina, najsłynniejszego retora tego czasu. W jego szkole Jan stał się wielkim mówcą późnej starożytności greckiej. Ochrzczony w 368 r. i przygotowany do życia kościelnego przez biskupa Melecjusza, przez niego też został ustanowiony lektorem w 371 r. Ten fakt oznaczał oficjalne przystąpienie Chryzostoma do kursu eklezjalnego. Uczęszczał w latach 367-372 do swego rodzaju seminarium w Antiochii, razem z grupą młodych. Niektórzy z nich zostali później biskupami, pod kierownictwem słynnego egzegety Diodora z Tarsu, który wprowadzał Jana w egzegezę historyczno-literacką, charakterystyczną dla tradycji antiocheńskiej. Później udał się wraz z eremitami na pobliską górę Sylpio. Przebywał tam przez kolejne dwa lata, przeżyte samotnie w grocie pod przewodnictwem pewnego „starszego”. W tym okresie poświęcił się całkowicie medytacji „praw Chrystusa”, Ewangelii, a zwłaszcza Listów św. Pawła. Gdy zachorował, nie mógł się leczyć sam i musiał powrócić do wspólnoty chrześcijańskiej w Antiochii (por. Palladiusz, „Życie”, 5). Pan - wyjaśnia jego biograf - interweniował przez chorobę we właściwym momencie, aby pozwolić Janowi iść za swoim prawdziwym powołaniem. W rzeczywistości, napisze on sam, postawiony wobec alternatywy wyboru między trudnościami rządzenia Kościołem a spokojem życia monastycznego, tysiąckroć wolałby służbę duszpasterską (por. „O kapłaństwie”, 6, 7), gdyż do tego właśnie Chryzostom czuł się powołany. I tutaj nastąpił decydujący przełom w historii jego powołania: został pasterzem dusz w pełnym wymiarze! Zażyłość ze Słowem Bożym, pielęgnowana podczas lat życia eremickiego, spowodowała dojrzewanie w nim silnej konieczności przepowiadania Ewangelii, dawania innym tego, co sam otrzymał podczas lat medytacji. Ideał misyjny ukierunkował go, płonącą duszę, na troskę pasterską. Między 378 a 379 r. powrócił do miasta. Został diakonem w 381 r., zaś kapłanem - w 386 r.; stał się słynnym mówcą w kościołach swego miasta. Wygłaszał homilie przeciwko arianom, następnie homilie na wspomnienie męczenników antiocheńskich oraz na najważniejsze święta liturgiczne. Mamy tutaj do czynienia z wielkim nauczaniem wiary w Chrystusa, również w świetle Jego świętych. Rok 387 był „rokiem heroicznym” dla Jana, czasem tzw. przewracania posągów. Lud obalił posągi cesarza, na znak protestu przeciwko podwyższeniu podatków. W owych dniach Wielkiego Postu, jak i wielkiej goryczy z powodu ogromnych kar ze strony cesarza, wygłosił on 22 gorące „Homilie o posągach”, ukierunkowane na pokutę i nawrócenie. Potem przyszedł okres spokojnej pracy pasterskiej (387-397). Chryzostom należy do Ojców najbardziej twórczych: dotarło do nas jego 17 traktatów, ponad 700 autentycznych homilii, komentarze do Ewangelii Mateusza i Listów Pawłowych (Listy do Rzymian, Koryntian, Efezjan i Hebrajczyków) oraz 241 listów. Nie uprawiał teologii spekulatywnej, ale przekazywał tradycyjną i pewną naukę Kościoła w czasach sporów teologicznych, spowodowanych przede wszystkim przez arianizm, czyli zaprzeczenie boskości Chrystusa. Jest też ważnym świadkiem rozwoju dogmatycznego, osiągniętego przez Kościół w IV-V wieku. Jego teologia jest wyłącznie duszpasterska, towarzyszy jej nieustanna troska o współbrzmienie między myśleniem wyrażonym słowami a przeżyciem egzystencjalnym. Jest to przewodnia myśl wspaniałych katechez, przez które przygotowywał katechumenów na przyjęcie chrztu. Tuż przed śmiercią napisał, że wartość człowieka leży w „dokładnym poznaniu prawdziwej doktryny oraz w uczciwości życia” („List z wygnania”). Te sprawy, poznanie prawdy i uczciwość życia, muszą iść razem: poznanie musi się przekładać na życie. Każda jego mowa była zawsze ukierunkowana na rozwijanie w wierzących wysiłku umysłowego, autentycznego myślenia, celem zrozumienia i wprowadzenia w praktykę wymagań moralnych i duchowych wiary. Jan Chryzostom troszczył się, aby służyć swoimi pismami integralnemu rozwojowi osoby, w wymiarach fizycznym, intelektualnym i religijnym. Różne fazy wzrostu są porównane do licznych mórz ogromnego oceanu: „Pierwszym z tych mórz jest dzieciństwo” (Homilia 81, 5 o Ewangelii Mateusza). Rzeczywiście, „właśnie w tym pierwszym okresie objawiają się skłonności do wad albo do cnoty”. Dlatego też prawo Boże powinno być już od początku wyciśnięte na duszy, „jak na woskowej tabliczce” (Homilia 3, 1 do Ewangelii Jana): w istocie jest to wiek najważniejszy. Musimy brać pod uwagę, jak ważne jest, aby w tym pierwszym etapie życia człowiek posiadł naprawdę te wielkie ukierunkowania, które dają właściwą perspektywę życiu. Dlatego też Chryzostom zaleca: „Już od najwcześniejszego wieku uzbrajajcie dzieci bronią duchową i uczcie je czynić ręką znak krzyża na czole” (Homilia 12, 7 do Pierwszego Listu do Koryntian). Później przychodzi okres dziecięcy oraz młodość: „Po okresie niemowlęcym przychodzi morze okresu dziecięcego, gdzie wieją gwałtowne wichury (…), rośnie w nas bowiem pożądliwość…” (Homilia 81, 5 do Ewangelii Mateusza). Potem jest narzeczeństwo i małżeństwo: „Po młodości przychodzi wiek dojrzały, związany z obowiązkami rodzinnymi: jest to czas szukania współmałżonka” (tamże). Przypomina on cele małżeństwa, ubogacając je - z odniesieniem do cnoty łagodności - bogatą gamą relacji osobowych. Dobrze przygotowani małżonkowie zagradzają w ten sposób drogę rozwodowi: wszystko dzieje się z radością i można wychowywać dzieci w cnocie. Gdy rodzi się pierwsze dziecko, jest ono „jak most; tych troje staje się jednym ciałem, gdyż dziecko łączy obie części” (Homilia 12, 5 do Listu do Kolosan); tych troje stanowi „jedną rodzinę, mały Kościół” (Homilia 20, 6 do Listu do Efezjan). Przepowiadanie Chryzostoma dokonywało się zazwyczaj podczas liturgii, w „miejscu”, w którym wspólnota buduje się Słowem i Eucharystią. Tutaj zgromadzona wspólnota wyraża jeden Kościół (Homilia 8, 7 do Listu do Rzymian), to samo słowo jest skierowane w każdym miejscu do wszystkich (Homilia 24, 2 do Pierwszego Listu do Koryntian), zaś komunia Eucharystyczna staje się skutecznym znakiem jedności (Homilia 32, 7 do Ewangelii Mateusza). Jego plan duszpasterski był włączony w życie Kościoła, w którym wierni świeccy przez fakt chrztu podejmują zadania kapłańskie, królewskie i prorockie. Do wierzącego laika mówi: „Również ciebie chrzest czyni królem, kapłanem i prorokiem” (Homilia 3, 5 do Drugiego Listu do Koryntian). Stąd też rodzi się fundamentalny obowiązek misyjny, gdyż każdy w jakiejś mierze jest odpowiedzialny za zbawienie innych: „Jest to zasada naszego życia społecznego (…) żeby nie interesować się tylko sobą” (Homilia 9, 2 do Księgi Rodzaju). Wszystko dokonuje się między dwoma biegunami, wielkim Kościołem oraz „małym Kościołem” - rodziną - we wzajemnych relacjach. Jak możecie zauważyć, Drodzy Bracia i Siostry, ta lekcja Chryzostoma o autentycznej obecności chrześcijańskiej wiernych świeckich w rodzinie oraz w społeczności pozostaje również dziś jak najbardziej aktualna. Módlmy się do Pana, aby uczynił nas wrażliwymi na nauczanie tego wielkiego Nauczyciela Wiary.
CZYTAJ DALEJ

Lublin/ Przestrzeń powietrzna nad regionem ponownie otwarta

2025-09-13 19:32

[ TEMATY ]

samolot

samoloty

naruszenie polskiej przestrzeni

Free-Photos/pixabay.com

Port Lotniczy Lublin poinformował w sobotę po południu, że przestrzeń powietrzna nad regionem została ponownie otwarta, operacje lotnicze są realizowane. Przestrzeń była zamknięta z powodu operacji lotnictwa wojskowego.

Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) podało w sobotę po południu, że ze względu na zagrożenie uderzeniami dronów nad Ukrainą w polskiej przestrzeni powietrznej operują statki lotnictwa wojskowego. Około dwie godziny później DORSZ poinformowało o zakończeniu operacji.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję