Reklama

Wiara

O misjonarzu, który śpi w samochodzie

Ks. Marek Gizicki jest przykładem, jak ważne w wyborze powołania jest świadectwo misyjne

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czy śpiąc w namiocie albo w aucie, można być szczęśliwym misjonarzem? Ks. Marek Gizicki, kapłan archidiecezji krakowskiej, który od 6 lat pracuje wśród Masajów w Tanzanii, twierdzi, że tak. Takie spanie jest wygodne, dlatego że nie ma pcheł ani innego robactwa. Gdy przez rok nocował w domu, nie dało się wytrzymać. Cały czas się budził i drapał. Nie ma więc wielu chętnych do pracy w podobnych warunkach. Misjonarze wolą mieszkać w placówkach znajdujących się w ośrodkach miejskich, gdzie są bieżąca i ciepła woda, prąd oraz dostęp do Internetu.

Duszpasterstwo przed północą

Reklama

Nie to jednak jest największym problemem w pracy duszpasterskiej wśród długonogich i smukłych Masajów, eleganckich Murzynów o szerokich nozdrzach, obwieszonych piękną biżuterią. Przedstawiciele tej jednej z najbardziej znanych afrykańskich grup etnicznych są ludem koczowniczym i nie ma co marzyć o regularnym duszpasterstwie, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. Ci urodzeni nomadzi często zmieniają miejsca zamieszkania, bo szukają trawy dla swoich zwierząt – krów, kóz i owiec. To jednak powoli się zmienia, bowiem ziemia, na której żyją Masajowie, coraz częściej jest wykupywana, dlatego zostają, aby jej pilnować, bo później nie mieliby do czego wrócić. Ziemię wykupują majętni rolnicy, a o prawa tubylców nikt nie dba. Masajowie nie mają pieniędzy, zresztą nie do pomyślenia jest dla nich to, że mieliby wykupywać tereny, na których są „od zawsze”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Marek ma pod swoją opieką duchową przede wszystkim starców, chorych, kobiety i dzieci, gdyż mężczyźni, starym zwyczajem, idą z bydłem szukać pastwisk. – Mój Kościół to Kościół ludzi schorowanych i skazanych na pobyt stały – mówi ks. Marek. W pracy wśród nich problemów nie brakuje. W dzień kobiety udają się po wodę i chrust, a dzieci idą do szkoły. Duszpasterstwem można się zająć dopiero późnym wieczorem. Katecheza odbywa się pod rozłożystym drzewem, a Msza św. rozpoczyna się o godz. 22. Ks. Marek odprawia ją w zagrodzie, przy ołtarzyku polowym urządzonym przez wiernych.

Masaj wierzy „na amen”

Nazwa „Masajowie” w rodzimym języku oznacza „społeczność Bożą”. Zawierzają oni całe swoje życie bogu Enki, co w języku masajskim oznacza także deszcz.

Ciężko się do nich „przebić” z Chrystusem, tym bardziej że pierwsi misjonarze pojawili się wśród tego ludu na początku XX wieku. Przeszkodą w realizowaniu przez Masajów zasad ewangelicznych jest także wielożeństwo.

Ks. Marek jednak nie narzeka, bo Masajowie, jak podkreśla, mają wiele pięknych cech – np. gdy coś obiecają, zawsze dotrzymują słowa. Tak samo jest z wiarą. Jak przyjmą Chrystusa, to są Mu wierni. Praca wśród nich już przynosi rezultaty. Niezbicie świadczy o tym fakt, że z tej grupy etnicznej wywodzi się wikariusz generalny diecezji ks. Marka, a także jego dziekan.

Reklama

Polski misjonarz cały czas uczy się języka i kultury Masajów. – Wiem jednak, że nigdy nie będę ich. Jestem wśród nich jako przyjaciel i oni to wiedzą. Szanują mnie. Szacunek dla innego człowieka to też piękna cecha Masajów – podkreśla ks. Marek. Nie wierzą w zabobony, nie mają czarowników. Wierzą tylko we wszechmocnego Boga. – To jedyne takie plemię, które spotkałem w Afryce – mówi ks. Gizicki.

Jego parafia ciągnie się na przestrzeni 60 km. Kapłan ma do odwiedzenia 25 miejsc. Gdy wyleje woda, nie ma mowy, aby przedostać się do ludzkich osiedli.

W diecezjach, gdzie mieszkają Masajowie, prawie nie ma kościołów. Mała świątynia znajduje się w misji międzyplemiennej w Sunya, gdzie mieszka, a właściwie pomieszkuje ks. Marek. Jeszcze do niedawna pracował z księdzem Masajem. Razem formowali katechistów, przygotowywali ludzi do sakramentów. Teraz, po powrocie z Polski, ks. Marek zostanie sam, choć będzie mu pomagać świecki katechista z żoną.

Misjonarz, żeby się utrzymać, musi wykazać się pomysłowością i zapobiegliwością. Ks. Marek ma 10 ha pól porozrzucanych w różnych miejscach, na których sadzi kukurydzę i fasolę. Hoduje 16 krów – jedną mu ukradziono i 13 kóz – miał ich 80, ale pozostałe też zostały skradzione. Kapłan wyjaśnia, że nie uczynili tego jego Masajowie, lecz gangi międzyplemienne, którym łatwo jest kraść, ponieważ w Tanzanii na 100 km2 powierzchni przypada jeden policjant.

Od maja do grudnia nie ma deszczu, na co ks. Marek również nie narzeka, bo wtedy nie ma komarów. Żeby resztę roku jakoś przeżyć, trzeba zebrać 50 tys. litrów wody na gotowanie i na kąpiel. Wodę do prania i do codziennej toalety przywozi się z różnych miejsc.

Reklama

Na misji nie ma prądu. Żeby naładować komórkę i komputer albo obejrzeć film wideo, ks. Marek włącza na krótko Solar System.

Kto żyw, ruszył na pomoc

Przygód podczas pracy misyjnej nie brakuje. Kiedyś ks. Marek przeprawiał się przez rzekę, której poziom był wyższy niż zwykle. Co to jednak za problem dla misjonarza! Ale nie mógł przewidzieć, że w tym samym czasie z pobliskiej tamy zostanie spuszczona woda. Jego samochód porwał nurt rzeki. Misjonarz i jego świeccy współpracownicy wyszli z wypadku bez szwanku, ale wydawało się, że auto należy spisać na straty. I wtedy wydarzyła się rzecz niesamowita: na pomoc ruszyli ludzie z okolicznych wiosek. Kogo tam nie było! Samochód wspólnymi siłami wyciągnęli katolicy, protestanci, muzułmanie i poganie.

Ks. Marek Gizicki jest przykładem, jak ważne w wyborze powołania jest świadectwo misyjne. W seminarium krakowskim ten pochodzący z Bestwiny kleryk, członek Koła Misyjnego, słuchał wykładu ks. Karola Szlachty, misjonarza z Tanzanii. Jego fascynująca opowieść dała mu pierwszy impuls misyjny. Swój zamiar wyjazdu na misje zgłosił ojcu duchownemu – obecnemu bp. Janowi Szkodoniowi. W odpowiedzi usłyszał: „Popracujesz 5 lat w Polsce i możesz jechać”. Ks. Marek wyjechał później, bo 10 lat po święceniach, i trafił do parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Nyamuswa, gdzie proboszczem był... ks. Karol Szlachta.

W Tanzanii ks. Gizicki wiele nauczył się od świeckiego misjonarza – Holendra Hansa Stocksa, który poznał dobrze życie i zwyczaje Masajów, bo razem z nimi wędruje, mając za bagaż jedną walizeczkę. Stocks to Boży człowiek. Odkrył swoje powołanie misyjne po odchowaniu pięciorga dzieci. Ks. Marek nie wyobraża sobie misji bez świeckich.

2014-10-14 15:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież poruszony dramatem misjonarek w Jemenie

[ TEMATY ]

misjonarze

Franciszek

Grzegorz Gałązka

Czynem diabelskim i bezsensownym nazwał Papież wczorajszą masakrę czterech misjonarek miłości i ich dwunastu współpracowników. Zginęli oni w Jemenie z rąk terrorystów.

Zaszokowany i pełen bólu po tym tragicznym wydarzeniu Franciszek wzywa w imię Boga wszystkie strony konfliktu wykrwawiającego Jemen do złożenia broni, odrzucenia przemocy i wejścia na drogę dialogu. Ojciec Święty zapewnia też o modlitwie za ofiary i ich bliskich, a także o przemianę serc oprawców. Przypomina zarazem, że zamordowane siostry ze zgromadzenia Matki Teresy z Kalkuty służyły najbardziej potrzebującym.
CZYTAJ DALEJ

Św. Wacław

Niedziela świdnicka 39/2016, str. 5

[ TEMATY ]

święty

Adobe.Stock.pl

św. Wacław

św. Wacław
Święty Wacław był Czechem. Jest głównym patronem naszych południowych sąsiadów, czczonym tam jako bohater narodowy i wódz. Był królem męczennikiem, a więc osobą świecką, nie duchowną, i to piastującą niemal najwyższą godność w narodzie i w państwie. Jest przykładem na to, że świętość życia jest nie tylko domeną osób duchownych, ale może być także zrealizowana na najwyższych stanowiskach społecznych. Nie mamy dokładnych danych dotyczących życia św. Wacława. Jego postać ginie w mrokach historii. Historycy wysuwają różne hipotezy co do jego życia. Jest pewne, że Wacław odziedziczył po ojcu tron królewski. Podobno był dobrym, walecznym rycerzem, co nie przeszkadzało mu być także dobrym i wrażliwym na ludzką biedę. Nie jest znana przyczyna jego konfliktu z bratem Bolesławem, który stał się jego zabójcą i następcą na tronie. Nie znamy też bliżej natury i rozwoju konfliktów wewnętrznych oraz ich związków z polityką wobec sąsiadów, które wypełniły jego krótkie rządy i które były prawdopodobnie tłem bratobójstwa. Śmierć Wacława nastąpiła 28 września 929 lub 935 r. w Starym Bolesławcu. Kult Wacława rozwinął się zaraz po jego śmierci. Ciało męczennika przeniesiono do ufundowanego przez niego praskiego kościoła św. Wita. Wczesna cześć znalazła wyraz w bogatym piśmiennictwie poświęconym świętemu. Kult Wacława rozszerzył się z Czech na nasz kraj, zwłaszcza na południowe tereny przygraniczne. Zadziwiające, że Katedra na Wawelu otrzymała jego patronat. Także wspaniały kościół św. Stanisława w Świdnicy ma go jako drugorzędnego patrona.
CZYTAJ DALEJ

„Ojcostwo to codzienna obecność" – Marcin Kwaśny o tym, jak być bliskim tatą

2025-09-27 20:00

[ TEMATY ]

wywiad

ojcostwo

Marcin Kwaśny

Forum Tato.Net

Razem.tv

11 października 2025 roku odbędzie się 17. Międzynarodowe Forum Tato.Net w Kielcach, wyjątkowe wydarzenie gromadzące ojców. W tym roku tematem forum będzie ojcostwo, które buduje odporność. Rozmawiamy o tym z Marcinem Kwaśnym - odtwórcą głównej roli św. Maksymiliana w filmie „Triumf serca", aktorem, który w ubiegłym roku prowadził Galę Max wieńczącą Forum Tato.Net.

Tematem tegorocznego Forum Tato.Net jest obecność, która buduje odporność. Jak Pan stara się być tatą obecnym także wtedy, gdy emocji w domu jest bardzo dużo?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję