Reklama

Oblężenie Jasnej Góry w roku 1655 – prawda i mit

Podniesienie ręki na częstochowskie sanktuarium stało się, według Szwedów, źródłem wszelkich późniejszych nieszczęść i przegranej w wojnie z Rzecząpospolitą!

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W bieżącym roku mija 360. rocznica obrony Jasnej Góry pod wodzą o. Augustyna Kordeckiego. Z pozoru wydarzenia, które rozegrały się zimą 1655 r. pod bramami częstochowskiego sanktuarium, wobec ogromu nieszczęść, jakie spadły na Rzeczpospolitą, mogłyby przejść wówczas bez większego echa. Zarazem też współcześnie mogłyby budzić jedynie zainteresowanie historyków wojskowości, śledzących postępy armii szwedzkiej i traktujących działania gen. Burcharda Müllera pod Częstochową w kategoriach jednego z licznych incydentów militarnych, które wówczas miały miejsce.

Stało się jednak inaczej. Zarówno w czasie szwedzkiego „potopu”, który – należy przypomnieć – w ciągu trzech lat zrujnował ziemie polskie bardziej niż II wojna światowa, jak i obecnie temat cudownej obrony Jasnej Góry powraca i budzi wiele emocji. Niewiele jest w ponadtysiącletnich dziejach Polski wydarzeń rozpalających takie namiętności, jak właśnie te wydarzenia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Cudowna obrona Jasnej Góry

Reklama

Cóż zatem stało się zimą 1655 r. pod Jasną Górą? Precyzyjnej odpowiedzi na to pytanie udziela nam świadek tamtych wydarzeń, wojewoda pomorski Stanisław Kobierzycki. W 1659 r. opublikował on w Gdańsku swoje znane dzieło „Obsidio Clari Montis Częstochoviensis”, w którym tak scharakteryzował znaczenie obrony sanktuarium: „Gdy Kordecki przygotował wszystkie rzeczy konieczne do obrony, błagał o pomoc liczne osoby z zewnątrz, ale bez żadnego efektu. Bowiem przebywający w Opolu król, któremu przedstawiono pismo z prośbą o pomoc, był pozbawiony wojska, które przeszło na stronę wroga. Stefan Czarniecki, nie mogąc sprostać potędze Szwedów, osiadł w Księstwie Siewierskim. Krótko mówiąc, w tak wielkim i tak niespodziewanym zwrocie dziejów Polski nie można było spodziewać się żadnej pomocy. A więc i stąd wywodzę kolejny dowód Boskiej Łaskawości, otaczam czcią osobistą opiekę Matki Bożej, która upodobała sobie to miejsce Jej poświęcone”.

Zatem, zdaniem Kobierzyckiego oraz licznych Polaków wywodzących się nie tylko z elit politycznych i społecznych, lecz także z szerokich rzesz tzw. prostego ludu, w tragicznej sytuacji, gdy nastąpił upadek państwa i zawiodły wszystkie jego instytucje, naród poderwała do walki obrona częstochowskiego sanktuarium, które z ciężkich terminów wyszło obronną ręką dzięki wstawiennictwu Matki Bożej. Wyjątkowym dowodem wdzięczności Narodu jest ufundowana ex voto obrony Jasnej Góry krótko po „potopie”, a więc w czasie, gdy kraj z trudem dźwigał się po zniszczeniach z czasów szwedzkiego najazdu, słynna Monstrancja Kordeckiego. Na to arcydzieło sztuki złotniczej Polacy złożyli dar: 13 kg dukatowego złota, ponad 2,3 tys. brylantów, 2,2 tys. rubinów, 30 szafirów, 80 szmaragdów oraz największy w Polsce diament – dar wojewody Zygmunta Przerembskiego.

Rewizjoniści „ante portas”

Ta ciągle żywa pamięć cudownej obrony jasnogórskiego sanktuarium i opieki Matki Bożej, szczególnie krzepiąca w latach niewoli i wojen, z wielu względów była belką w oku szerokiego grona rewizjonistów, zaczynając od Olgierda Górki jeszcze przed wojną, przez marksistowskich historyków po wojnie, po wszelkiej maści „uczonych” uprawiających „politykę wstydu narodowego”, obecnie – głównie na polskojęzycznych portalach i w polskojęzycznych mediach.

Reklama

O ile jednak większość owych „rewizjonistów” charakteryzuje słaba wiedza źródłowa, nieznajomość literatury przedmiotu i żałosny poziom warsztatu naukowego, o tyle w literaturze przedmiotu prawo obywatelstwa zyskały ustalenia tak cenionego historyka, jakim był Adam Kersten. Cóż zatem miał on do powiedzenia na temat oblężenia Jasnej Góry? Otóż w swoich pracach, w tym najobszerniejszej: „Szwedzi pod Jasną Górą”, podważał znaczenie obrony częstochowskiego sanktuarium. Twierdził bowiem, że nie mamy na to żadnych dowodów, np. listów czy gazet z tego czasu, opisujących obronę Jasnej Góry, co stanowiłoby – jego zdaniem – dowód, iż wieść o targnięciu się Szwedów na narodową świętość, którą było i jest jasnogórskie sanktuarium, rozbudziła w szerokich rzeszach społeczeństwa polskiego wolę oporu. Twierdził natomiast, że legendę obrony Jasna Góra zawdzięcza nie swej bohaterskiej obronie, lecz powstałemu z inspiracji królowej Ludwiki Marii w 1657 r. dziełu o. Kordeckiego „Nowa Gigantomachia”. To właśnie ten opis obrony Jasnej Góry, w którym – zdaniem Kerstena – autor podkreślał zbieżność walki z najeźdźcą z obroną religii katolickiej, miał niesłusznie przypisać zasługę porwania narodu do walki ze Szwedami jasnogórskiemu sanktuarium.

Trzeba wyraźnie stwierdzić, że powyższe opinie wytrawnego badacza, jakim był Adam Kersten, mogą dziwić. Od chwili, gdy armie szwedzkie wtargnęły na teren Rzeczypospolitej, niosąc śmierć, pożogę i zniszczenie, nikt z oczywistych względów nie był wobec tego faktu obojętny. Wszyscy chciwie łowili wszelkie wojenne wieści. Często stugębna plotka byle potyczkę czy drobne starcie przedstawiała jako wielką bitwę, z reguły wyolbrzymiając wszelkie wydarzenia. A o półtoramiesięcznym oblężeniu sanktuarium powszechnie czczonej w narodzie Matki Bożej nikt nie mówił? Nikogo to nie interesowało?

Pisząc o braku odzewu w listach i gazetach, Kersten popełnił błąd początkującego historyka, dysponującego na dodatek bardzo kiepskim warsztatem. Wbrew jego kategorycznemu stwierdzeniu gazety o tym fakcie, i owszem, pisały, tylko że on do nich nie dotarł. Nie w polskich, lecz w wiedeńskich archiwach znaleźli je polscy badacze. A że w polskich bibliotekach i archiwach gazet zachowało się bardzo niewiele, to i sądów na tej podstawie nie należało forsować z tak wielką pewnością.

Reklama

Listy w owych czasach też pisano inaczej niż dziś. Najczęściej o sprawach głośnych niewiele wspominano, o czym świadczą np. listy króla Jana III Sobieskiego z wyprawy wiedeńskiej. Do tego Kersten i powtarzający jego ustalenia historycy popełniają gorszy błąd: manipulacji, analizując tylko ten materiał, który odpowiada ich z góry założonym tezom, gdyż nic nie wspominają o opiniach Szwedów na temat oblężenia.

A jeśli walki pod powszechnie czczonym sanktuarium nie interesowały polskich katolików, to tym bardziej nie powinny interesować protestanckich Szwedów. Z tym że akurat my wiemy, iż było dokładnie odwrotnie. Podniesienie ręki na częstochowskie sanktuarium stało się, według nich, źródłem wszelkich późniejszych nieszczęść i przegranej w wojnie z Rzecząpospolitą!

Gdy w 1704 r., podczas trzeciej wojny północnej, Szwedzi ponownie znaleźli się w Polsce, a obiektem ich „zainteresowania” znów stała się Jasna Góra, w styczniu tego roku Olof Hermelin, sekretarz kancelarii polowej króla szwedzkiego Karola XII, pisał do swego przyjaciela Samuela Barcka: „Jak Brat zapatruje się na propozycję, by zająć Częstochowę [Jasną Górę]? Czy Brat czytał rozprawę «Maria Częstochoviensis»? Znajdzie ją wśród książek, które Mu przesłałem. Ten [polski] naród uważa ten klasztor za Sanctissimum i obawiam się na wypadek, gdybyśmy się pokusili o jakieś przedsięwzięcie, byśmy tego samego nie doświadczyli co poprzednio [klęska w 1655 r.]. Cały kraj jest zaalarmowany tą sprawą. Nieboszczyk hrabia Benedykt Oxenstierna powiedział mi raz, że szczęście króla Karola Gustawa obróciło się w tej chwili, gdy tylko zaczął ostrzeliwanie tego miejsca”.

I na tej opinii wybitnego europejskiego męża stanu, jakim był hr. Benedykt Oxenstierna, poprzestańmy.

2015-12-15 11:59

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Krzysztof - patron kierowców i podróżujących

Od 1934 r. rozpowszechnia się zwyczaj święcenia samochodów czy motocykli przed nowym sezonem turystycznym lub w dzień św. Krzysztofa. Nie ma co ukrywać, że człowiek nie wyobraża sobie już dzisiaj życia bez samochodu. Rosnąca ich liczba powoduje korkowanie miast, a na drogach robi się coraz bardziej niebezpiecznie; każdy chce dojechać na czas, nie zauważając nierzadko innych uczestników ruchu drogowego.
CZYTAJ DALEJ

Bezimienne mogiły

Niedziela warszawska 44/2012, str. 2-3

[ TEMATY ]

Wszystkich Świętych

Artur Stelmasiak

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Ciała bezdomnych często chowane są w anonimowych grobach. Zmienić to postanowiła Warszawska Fundacja Kapucyńska. To pierwszy taki pomysł w kraju

Choć każdy z nas po śmierci może liczyć na takie same mieszkanie w Domu Ojca, to na ziemi panują inne zasady. Widać to doskonale na cmentarzu południowym w Antoninie, gdzie są całe kwatery, w których nie ma kamiennych pomników. Dominują skromne ziemne groby z próchniejącymi drewnianymi krzyżami. Wiele z nich zamiast imienia i nazwiska ma na tabliczce napisaną jedynie datę śmierci, numer identyfikacyjny oraz dwie litery N.N. - O tym, że przybywa takich bezimiennych mogił dowiedziałem się od przyjaciół. Wówczas postanowiliśmy rozpocząć akcję rozdawania bezdomnym nieśmiertelników, czyli blaszek podobnych do tych, które noszą wojskowi. Na każdej z nich wygrawerowane jest imię i nazwisko właściciela - mówi kapucyn br. Piotr Wardawy, inicjator akcji nieśmiertelników wśród bezdomnych. O skuteczność tej akcji przekonamy się w przyszłości. Jednak pierwsze skutki już poznaliśmy, gdy jeden z kapucyńskich „nieśmiertelnych” zmarł na Dworcu Centralnym. - Dzięki metalowym blachom na szyi policja wiedziała, jak on się nazywa oraz skontaktowali się klasztorem kapucynów przy Miodowej. Tu bowiem był jego jedyny dom - mówi Anna Niepiekło z Fundacji Kapucyńskiej. Kapucyni zorganizowali zmarłemu pogrzeb z udziałem braci, wolontariuszy oraz innych bezdomnych. Msza św. z trumną została odprawiona na Miodowej, a później pochowano go z imieniem i nazwiskiem na cmentarzu południowym w Antoninie. - Dla całej naszej społeczności była to bardzo wzruszająca uroczystość - podkreśla Niepiekło.
CZYTAJ DALEJ

Wojewoda mazowiecki nie zgodził się na cykliczny Marsz Powstania Warszawskiego

2025-07-25 22:27

[ TEMATY ]

Powstanie Warszawskie

pl.wikipedia.org

Polscy młodzi harcerze podczas powstania warszawskiego

Polscy młodzi harcerze podczas powstania warszawskiego

Wojewoda mazowiecki odmówił zgody na cykliczny Marsz Powstania Warszawskiego – poinformował w piątek Robert Bąkiewicz, który reprezentuje stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości. Bąkiewicz zaznaczył, że marsz 1 sierpnia i tak się odbędzie, bo jest zarejestrowany w innym trybie.

Bąkiewicz na portalu społecznościowym X opublikował skan decyzji wojewody mazowieckiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję