Na kongres przyjechało ponad osiemdziesięciu liderów różnych religii. Obradowali w cieniu potężnego kryzysu, który od 3 lat targa światem. Najpierw z powodu pandemii, teraz – wojny. W swoim przemówieniu na rozpoczęcie kongresu, po chwili modlitwy w milczeniu, Ojciec Święty zwrócił uwagę na cztery globalne problemy, „które wzywają wszystkich – a zwłaszcza religie – do większej zgodności celów”. – Największym czynnikiem ryzyka naszych czasów pozostaje ubóstwo – powiedział Franciszek. Drugie zadanie to „wyzwania pokoju”. Trzecie – „braterska akceptacja”, bo dziś „z wielkim trudem człowiek jest akceptowany. Każdego dnia odrzucane są dzieci nienarodzone, odrzucani migranci i osoby starsze”. Czwarte wreszcie – „troska o wspólny dom”, czyli kwestia ekologii.
Reklama
W kontekście pokoju Franciszek zwrócił uwagę, że choć dialog międzyreligijny ogniskował się na tej kwestii to, niestety, nie przyniosło to efektu. Jaką papież ma na to receptę? – Potrzebny jest wstrząs i musi on, bracia i siostry, pochodzić od nas. Jeśli Stwórca, któremu poświęcamy nasze istnienie, dał początek życiu ludzkiemu, to jak my, deklarujący się jako wierzący, możemy godzić się na niszczenie tego życia? I jak możemy oczekiwać, że ludzie naszych czasów, z których wielu żyje tak, jakby Boga nie było, będą zmotywowani do zaangażowania się w pełen szacunku i odpowiedzialności dialog, jeśli wielkie religie, stanowiące rdzeń tak wielu kultur i tradycji, nie są aktywnie zaangażowane na rzecz pokoju? – skontaktował się Ojciec Święty.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Trudno powiedzieć, czy mówiąc te słowa, Franciszek miał na myśli nieobecnego w Nur-Sułtanie patriarchę Cyryla. Rosyjską Cerkiew reprezentował odpowiedzialny za relacje zagraniczne patriarchatu metropolita Antoni. Duchowny odczytał przesłanie Cyryla; ani o milimetr nie odbiega ono od linii, którą patriarcha obrał 24 lutego, błogosławiąc rosyjskie czołgi rozjeżdżające Ukrainę. Metropolita Antoni powiedział dziennikarzom, że Franciszek podczas rozmowy z nim miał podtrzymać wolę spotkania z Cyrylem. Papież jest zdania – co podkreślił podczas rozmowy z dziennikarzami w drodze powrotnej do Rzymu – że należy być zawsze otwartym na dialog, także z agresorem.
Franciszek spotkał się w Nur-Sułtan nie tylko z delegacją patriarchatu, lecz także m.in. z wielkim szejkiem al-Tayyibem, dwoma naczelnymi rabinami Izraela: Davidem Baruchem Lau i Icchakiem Josefem oraz delegacją Światowej Federacji Luterańskiej.
Na zakończenie Mszy św. 14 września Franciszek zaapelował: – Nie przyzwyczajajmy się do wojny, nie ulegajmy jej nieuchronności; i dodał: „Nalegajmy, aby naprawdę usiłowano osiągnąć pokój”. Słowa te były skierowane szczególnie do tych, „którzy mają w świecie większą władzę, obarczeni są większą odpowiedzialnością wobec innych, zwłaszcza wobec tych krajów, które są najbardziej dotknięte logiką konfliktu”. – Na to właśnie należy patrzeć, a nie tylko na interesy, które są korzystne dla nas samych. Nadeszła pora, aby uniknąć zaostrzenia rywalizacji i umacniania się przeciwstawnych bloków. Potrzebujemy przywódców, którzy na szczeblu międzynarodowym umożliwią narodom wzajemne zrozumienie i rozmowę”. To zadania, wypowiedziane w trakcie spotkania z władzami Kazachstanu, skierowane było do przywódców narodów „trzymających na świecie władzę”.
Kongres rozpoczął się i zakończył przemówieniami Franciszka. W ostatnich słowach papież zastanawiał się m.in., co stanowi wspólny mianownik wszystkich religii. Powołując się na św. Jana Pawła II, na jego słynne sformułowanie, że człowiek „jest drogą Kościoła”, stwierdził, iż człowiek jest drogą wszystkich religii. – Przed podejmowaniem ważnych decyzji trzeba bardziej patrzeć na dobro człowieka niż na cele strategiczne i ekonomiczne, interesy narodowe, energetyczne i militarne – podsumował.