Idzie z modlitwą i minimalistycznym bagażem, choć pełnym powierzonych mu intencji. Trzykrotnie przechodził szlaki Camino, pieszo wędrował do Rzymu, rowerem wraz z przyjaciółmi do Ziemi Świętej, a teraz realizuje Drogę Jerozolimską. Z początkiem września ponownie wyrusza samotnie na szlak, aby zwieńczyć go wędrówką śladami Chrystusa.
Najpierw były Góry Świętokrzyskie
Chodzenie towarzyszyło mu od małego, najpierw na barana z tatą, który zabierał go na szlaki Gór Świętokrzyskich. Potem przyszedł czas na poznawanie Polski. – Przeszedłem nasz piękny kraj, gdzie się dało, wzdłuż południowej i północnej granicy – mówi ks. Langner. Duch pielgrzymowania równolegle towarzyszył drodze kapłańskiej ks. Stanisława – przez 11 lat prowadził Diecezjalne Biuro Pielgrzymkowe, organizując pielgrzymki w różne ważne miejsca w Europie, a przez 12 lat, jako duszpasterz akademicki uczestniczył ze studentami w Kieleckich Pieszych Pielgrzymkach na Jasną Górę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Doświadczenie Camino
Istniejąca od ponad tysiąca lat Droga św. Jakuba jest jednym z najważniejszych chrześcijańskich szlaków pielgrzymkowych, obok tych do Rzymu i Jerozolimy. Według legendy ciało św. Jakuba przewieziono łodzią do północnej Hiszpanii, a następnie pochowano w miejscu, w którym dziś znajduje się miasto Santiago de Compostela. Droga Jakubowa przeznaczona jest dla pątników indywidualnych lub małych grup, chcących doświadczyć obecności Boga, ciszy i duchowej przemiany.
Reklama
Na pierwszą wyprawę szlakiem św. Jakuba ks. Langner zdecydował się w 2007 r. Wybór padł na najstarszą z dróg – Camino Frances (ponad 800 km), która – wbrew nazwie („Szlak Francuski”) – w 98 procentach przebiega przez terytorium Hiszpanii. Była to wędrówka od schroniska do schroniska, z Mszami św. odprawianymi na ogół w parafiach i „piękne doświadczenie kulturowe”.
Drugie Camino było kilka lat później, w 2014 r. i była to droga z Sewilli do Composteli – Via de La Plata (ok. 1000 km), prowadząca przez Hiszpanię, wzdłuż szlaku dawnych legionów rzymskich, wyznaczanych przez wysokie słupy granitowe. Historycznie okazała się bardzo ciekawa, ale o tyle ciężka, że pielgrzymowi każdego dnia towarzyszył upał ok. 40 stopni.
Trzecia wyprawa do św. Jakuba to był rok 2019. Tym razem była to droga zwana Angielską – Camino del Norte. W tej pielgrzymce były i wysokie góry, i morze, z możliwością zamoczenia nóg niemal każdego dnia w wodzie morskiej, szlak wiódł bowiem wzdłuż wybrzeży Oceanu Atlantyckiego.
Zmierzający do Santiago pielgrzymi wybierali od wieków różne drogi, których sieć w końcu oplotła całą Europę. Dziś część z nich zarosła, część uzyskała status oficjalnego szlaku Camino de Santiago. Szlak św. Jakuba zyskał nowe życie dzięki wizytom papieskim: w 1982 i 1989 Santiago de Compostela odwiedził Jan Paweł II, a w 2010 przybył tu Benedykt XVI.
W 1993 r. szlak św. Jakuba wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO.
2 x do Rzymu
Szlak do Rzymu, czyli ok. 1700 km, został podzielony na dwa odcinki. – Wyruszałem w drogę do Rzymu, będąc już proboszczem na parafii, konieczne było zastępstwo, więc ze względu na obowiązki rozłożyłem trasę na dwa etapy, każdy z nich trwał ok. miesiąca – opowiada ks. Langner.
Reklama
Wyruszył z Częstochowy, właściwie tylko z… sakwą podróżną. – Jak to się potocznie mówi, szedłem „na św. Franciszka” albo „na dziada”, licząc, że ktoś za „Bóg zapłać” udzieli pielgrzymowi gościny. Obawy? Przecież nie wyruszałem sam, towarzyszyli mi Pan Bóg w Trójcy Jedyny, Najświętsza Maryja Panna, moi święci patronowie i Aniołowie Stróżowie – opowiada. – Albo ufamy Panu Bogu, albo nie – konkluduje. Ale przyznaje, że naturalne niepokoje bywały, szczególnie pod koniec dnia, gdy marzyło się o w miarę wygodnym łóżku. I modlitwa wtedy bywała bardzo gorliwa…
Pielgrzym kierował się z Częstochowy na Czechy, Ostrawę, Austrię, Węgry, następnie od strony wschodniej Alp – na Triest, Rawennę, Asyż, z każdym dniem bliżej Rzymu. Część włoska prowadziła wzdłuż Tybru. Ks. Langner wspomina, jak wiele ludzkiej życzliwości doświadczył podczas tej i innych peregrynacji. Sam niósł bagaż wielu, bardzo wielu intencji i próśb, czyli to wszystko, co zawierzyli mu bliscy, przyjaciele, parafianie i napotkani po drodze.
Rowerami do Hajfy
Reklama
Celem kolejnej odważnej pielgrzymki, tym razem rowerowej, miała być Ziemia Święta. Ks. Stanisław na tę wyprawę namówił ks. Józefa Knapa i grupkę jego przyjaciół. Codzienna trasa wynosiła 100-120 km. Kierowali się na Ukrainę, przed dawne polskie Kresy (zatrzymując się w historycznie ciekawych miejscach), zmierzając do celu przez Rumunię, Bułgarię, z ożywczym doświadczeniem wybrzeży Morza Czarnego i Złotych Piasków. – Już na krańcach Bułgarii, pamiętam, chciałem odprawić Mszę św. i napotkany, notabene mocno nietrzeźwy mężczyzna przekonywał mnie, że jest tutaj kościół z obrazem Jasnogórskiej Ikony, z Janem Pawłem II. Nie bardzo wierzyłem, ale faktycznie doprowadził mnie do greckokatolickiego kościółka ze wspomnianymi obrazami w kaplicy. Tamtejszy kapłan przyjął mnie bardzo życzliwie – opowiada. Rowerowi pielgrzymi chcieli przedostać się promem na Cypr, ale wojna w Syrii udaremniła te plany. Pojechali więc do Pireusu, nie udało się jednak dopłynąć do zaplanowanej Hajfy. Ziemia Święta wciąż pozostawała w marzeniach i planach. I nadszedł na nią czas, już po wybuchu pandemii covidowej.
The Jerusalem Way
Kilkanaście lat temu Austriak wyznaczył jej szlak, określił ideę – i zainspirował rzesze pielgrzymów. Nazywana jest najdłuższą drogą pokoju, stanowi najdłuższą trasę pielgrzymkową na świecie. Ten międzynarodowy szlak biegnie od końca Europy w Finisterre do początku w Jerozolimie. Jerozolima jest najważniejszym miejscem dla chrześcijan i Żydów, miejscem świętym dla muzułmanów i uważana jest za skrzyżowanie światowych religii. Choć dzieli nas od tego jeszcze wiele – nie tylko przecież kilometrów, świętość Jerozolimy jest traktowana także jako symbol nadziei na pokojowe współistnienie rodziny ludzkiej. Droga Jerozolimska łączy różne religie, narody i kultury w niezwykłym projekcie pokojowym i oznacza wzajemne uznanie. Jej symbolem jest gołąbek pokoju z gałązką oliwną.
A więc znowu ks. Langner wyruszył, tym razem z Łagiewnik, bez pieniędzy, kierując się na Belgrad, urokliwymi słowackimi lasami. Cała Droga Jerozolimska jest podzielona na ok. 800-km odcinki. Kapłan ma już za sobą kilka etapów: w 2022 r. przeszedł drogę z Belgradu do Tesalonik (ponad 800 km); w 2023 r. – z Tesalonik do Izmiru w Turcji.
Samotne wyprawy siłą rzeczy obfitują w nieprzewidziane i niebezpieczne przygody, jak napaść stada dzikich psów w Serbii, towarzyszące mu na Słowacji wilki czy niespodziewana gościna na tureckim weselu.
I znowu, jak od lat, 1 września 2024 r. ks. Langner wyruszy na pielgrzymi szlak, prowadzący tym razem z tureckiego Izmiru (dawna Smyrna). – Ruszam na Efez, Kapadocję do Adany w Turcji. Kolejnym etapem będzie droga z Adany na Cypr i promem do Hajfy – zapowiada. Ok. 10 dni zamierza spędzić w Ziemi Świętej, przemierzając ją drogami Jezusa. Idzie z namiotem, dokąd nogi poniosą, bo np. w Turcji trudno o nocleg.
Towarzyszy mu nieustannie i cały czas modlitwa. – Moje wyprawy traktuję jako wymagające rekolekcje w drodze i jako pielgrzymkę zawierzenia. Modlę się o pokój, za Kościół i jego świętość, niosę wszystkie powierzone mi intencje – konkluduje ks. Langner.