W ostatnią niedzielę roku kościelnego obchodzimy uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. W nas, ludziach tej ziemi, słowa: „król”, „królestwo” wywołują skojarzenia polityczne;
myślimy zatem o aparacie władzy, prawie lub bezprawiu w państwie, mocy lub bezsilności panującego itp. Codzienność i jej upolityczniony język, nie ułatwiają zrozumienia treści biblijnych.
Tym niemniej Pismo Święte jest napisane ludzkim językiem i wypowiada Boże treści ludzkimi słowami. Mówi więc także o Chrystusie jako królu i o Jego królestwie. Ukazuje, że Jezus pozwolił obwołać się
królem Izraela podczas uroczystego wjazdu do Jerozolimy (Łk 19, 38; J 12, 13). Zapewne dlatego przed wydaniem wyroku Piłat pytał Jezusa, czy rzeczywiście jest królem Żydów. Jezus nie odrzucił
tego tytułu, lecz wyjaśnił, że Jego królestwo „nie jest z tego świata” (J 18, 36). On nie stanowi konkurencji dla cesarza. Został jednak skazany na śmierć.
Czy można dziwić się Piłatowi? Przecież nawet swoim uczniom musiał Jezus tłumaczyć, że Jego królestwo jest różne od tego, na które czekali Żydzi: przychodzi ono bowiem przez przepowiadanie Ewangelii
(Dz 1, 8). Nie będąc z tego świata, nie ma przedstawiciela w żadnym monarsze. Ludzie stają się poddanymi tego królestwa, gdy wierzą „w grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny”.
Gdy starają się żyć zgodnie ze słowami Syna Bożego: „Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Bardzo
znaczący wreszcie jest fakt, że Ewangelie przedstawiają mękę Chrystusa jako objawienie Jego królowania!
Królestwo Jezusa powstaje w sposób podobny do pereł: oto przez szczelinę pomiędzy skorupą a żywym ciałem perłowca dostaje się ziarnko piasku. Drażni ono małżę i uciska. Małża broni się. Wydziela wtedy
twardniejącą masę, która otacza ziarnko. Im więcej wydzieli tej masy, tym bardziej cierpi z powodu ucisku. A kiedy perła dojdzie do największych rozmiarów, wtedy ból jest największy i perłowiec przestaje
żyć. Perła to zastygły ból, zastygłe cierpienie. A przecież tyle w niej piękna i życia!
Z królestwem Chrystusa rzecz ma się podobnie. Gdy człowiek przyjmuje słowa Ewangelii, a nawet jedno z nich, to jest tak, jakby ziarnko piasku dostało się do serca. Drażni ono, niepokoi, boli i już
na początku jest uciążliwe. Człowiek zaczyna się „bronić” przed nim i otacza je „perłową masą” cierpienia z miłości. Zdaje sobie przecież sprawę, że w Bożym słowie jest życie.
Im więcej człowiek kocha, tym więcej cierpi, bo miłość otwiera oczy i serce, powoduje, że więcej się widzi i więcej czuje. Człowiek, który bardzo kocha, nie przechodzi obojętnie wobec cierpiących krzywdę
i niesprawiedliwość, zabijanych i porzucanych, głodnych i umierających w samotności. Miłość nie ułatwia życia!
Jej tajemnicę oddał doskonale Van der Meersch w książce Ciała i dusze. Pisał w niej: „Miłość - najwyższa tajemnica naszego istnienia... że można zgodzić się na zatracenie samego siebie
i na tym zatraceniu zyskać”. Jeśli się kocha, można więcej dawać. Im więcej się kocha, tym więcej się daje. Dzięki temu perła miłości urasta do największych rozmiarów. Człowiek w końcu umiera, ale
pozostawia po sobie perły!
Wszystko ma swoją cenę. Królestwo Chrystusa także. Ten jest obywatelem Królestwa, kto żyje dla innych. Z opisu sądu ostatecznego wynika jednoznacznie, że Sędzia nie będzie ludzi pytał o wyznanie,
lecz po prostu przyzna się do tych, którzy żyli dla innych. A jeśli oni będą się dziwić, powie im, że cokolwiek dobrego uczynili dla jednego z głodnych, biednych, potrzebujących pomocy, dla Niego uczynili.
Rzeczywiście, Królestwo Boże rośnie podobnie do perły - we wnętrzu człowieka, w jego sercu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu