Koncert zaczął się w małej salce, tak jak cała historia Deus Meus. Na modlitwie. Staliśmy w tej małej salce wszyscy razem. Mietek Szcześniak, ks. Jakub Bartczak, Joszko Broda, Daga Gregorowicz, młodzi z kwartetu smyczkowego i wszyscy artyści Deus Meus. Mały pokoik wielkiego pragnienia. Wieczernik Adwentu. Była 19.50. Wyszliśmy z salki do kościoła, gdzie – jak się potem okazało – czekało grubo ponad tysiąc osób z całej Polski: z Krakowa, Cieszyna, Szczecina, Aleksandrowa, Częstochowy, Wrocławia, Warszawy, Łodzi (oczywiście) i z wielu innych miast i wiosek.
– Ten wieczór jest wieczorem wdzięczności. Wdzięczności za 25 lat Deus Meus, ale myślę, że każdy z nas może spokojnie usiąść i w obliczu Pana powiedzieć dziękuję za 25 lat swojego życia. Ojciec Andrzej, którego za chwilę zaproszę na scenę, w trakcie modlitwy przed koncertem powiedział: „Jezu tak naprawdę wystąpią tutaj słudzy nieużyteczni (…) ale to Ty nas wybrałeś”. Myślę, że to może powiedzieć każdy z nas. Pan nas wybrał, byśmy mogli w ten wieczór doświadczyć Jego łaski, Jego miłosierdzia, bo na pewno olbrzymią łaską jest to, żeby spędzić czas na uwielbieniu, na wdzięczności” – powiedział Grzegorz Kiciński z Fundacji Aniołów Miłosierdzia, rozpoczynając uroczystość.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Potem się zaczęło. Zabrzmiały najbardziej znane utwory Deus Meus w nowych, porywających aranżacjach. Usłyszeliśmy m.in. Jahwe, Boże Twa łaska, Wniebowianki, Łamdarej, Wywyższony, Ogrody czy Taka cisza a na koniec dwa nowe utwory: Bramy otwórzcie się i Na cały głos, które porwały publiczność z miejsc. Ale zanim je usłyszeliśmy, swoje słowo dał Arcybiskup Grzegorz Ryś. Zaskoczył wszystkich nie tylko tym, co mówił, ale także tym, co zrobił. Wszyscy (a szczególnie Deus Meus) wspominają to z drżeniem serca.
– Jeszcze jakieś trzy dni temu miałem mieszane uczucia. Skąd one się wzięły? No stąd, że jak ojciec Andrzej przyszedł i powiedział: „Deus Meus ma 25-lecie w Łodzi u Jezuitów”, ja mu mówię „kiedy?” i on podał datę, ja sobie pomyślałem „jasny gwint!” – powiedział abp Grzegorz Ryś na koniec koncertu Deus Meus. Co było dalej? Posłuchajcie