DZIESIĘĆ SNÓW
Przywołajmy inną niezwykłą historię. Pewien nawrócony muzułmanin – nazwijmy go Jamal – opowiadał ludziom o Jezusie. Wiedział, że może przypłacić to życiem, nie mógł jednak nie dzielić się z innymi swoim szczęściem i nie zapraszać innych do poznania Jezusa. Pewnej nocy obudziły go hałasy dochodzące z głębi domu. Ktoś włamał się do jego mieszkania. Już po chwili pochylał się nad nim człowiek z bronią w ręku i z zasłoniętą twarzą. Zakrył mu dłonią usta i powiedział: „Idziesz ze mną”. Wyszli z domu i ruszyli ciemnymi uliczkami. W pewnym momencie napastnik wskazał na mijany dom i rzekł: „Musimy wejść na samą górę tego starego budynku, ma pięć pięter”. Gdy weszli na dach, odezwał się znowu: „Teraz skaczemy na dach sąsiedniego budynku. To nieco ponad metr. Ja już to robiłem. Rozpędź się. Przeskoczysz”. Uprowadzony chrześcijanin pomyślał: „Zaraz zginę. Albo mnie zastrzeli, albo spadnę i się zabiję”. Skoczył. Udało się! Wówczas napastnik pokazał mu ledwo widoczne drzwi. „Widzisz je? Wejdź do środka!”. Jakub zaczął oswajać się z myślą, że idzie na miejsce tortur i nikt nie będzie słyszeć jego krzyków. Ale gdy weszli do środka, zobaczył 10 mężczyzn siedzących przy świecy. Napastnik zdjął chustę zakrywającą twarz i rzekł: „Jesteśmy imamami. Wszystkim nam zaczął śnić się Jezus. Zaczęliśmy czytać Biblię, robimy to w ukryciu, bo wiemy, że jeśli ktoś się o tym dowie, spotka nas śmierć. Chcemy poznać Jezusa. Pomożesz nam?”. Najbezpieczniejszym sposobem na przyprowadzenie go na ich tajne spotkanie było porwanie. Zbierali się w tym miejscu trzy razy w tygodniu. Jakub zaczął się śmiać. Wielkie napięcie ustąpiło niepowstrzymanym spazmom śmiechu. Został ich nauczycielem.
UŚMIECH I ŁZY
Hawa, młoda muzułmańska dziewczyna z Somalii, miała sen. Śnił jej się mężczyzna, który uśmiechał się do niej z miłością i jednocześnie płakał. „Jakoś wiedziałam, że płacze, bo tęskni za mną” – opowiada. Zaczęła czytać Biblię i krok po kroku odkryła miłość Jezusa do wszystkich ludzi. Jej życie zostało już zaplanowane, była zaręczona z muzułmaninem. Nic dziwnego, że jej rodzina ostro zareagowała na jej nawrócenie. Hawa została wyrzucona z domu i wydziedziczona. Nie była jedyną osobą, która zmieniła swe życie, gdy dowiedziała się o Jezusie. To samo uczyniła jej siostra Zulfa. Ona również została wydziedziczona przez rodzinę. Siostry zostały bez domu i bez grosza. W dodatku Hawa złamała dysk w kręgosłupie, gdy wpadła do rowu, próbując uciec przed rozwścieczonym wujem. By przeżyć, Zulfa piekła i sprzedawała chleby pieczone nad dymiącym ogniskiem. Po jakimś czasie zaczęła mieć problemy z widzeniem, dym uszkodził jej wzrok. Jakie jest zakończenie tej historii? Siostry zostały odnalezione przez chrześcijańską organizację Open Doors wspierającą prześladowanych chrześcijan. Zorganizowano dla nich pomoc medyczną i dano wsparcie finansowe, by Hawa i Zulfa mogły otworzyć mały biznes, który zapewni im utrzymanie. Może skromne… Ale pokój, jaki wypełniał obie młode kobiety, jest skarbem, za który były przecież gotowe zapłacić każdą cenę. Nawet oddać życie.
JEDNO SŁOWO JEZUSA
Aisza mieszkała w Jordanii w islamskiej rodzinie. Jej ojciec znęcał się nad nią, a wyznawana w domu religia była dla niej źródłem niepokojów i lęków. Czuła,że Allah jej nie lubi, że za wszystko ją potępia. Aisza desperacko pragnęła być kochana. W konsekwencji w wieku 17 lat zaszła w ciążę. Wiedziała, że jej ojciec jest zobowiązany przez islam do zabicia jej za zhańbienie rodziny. Zdecydowała się na aborcję. W islamie jej grzechy były niewybaczalne. Uczono ją, że ktoś taki jak ona jest znienawidzony przez Allaha. Dziewczyna zaczęła cierpieć na depresję, prześladowały ją myśli samobójcze. Pewnego dnia, gdy zrozpaczona wołała do Allaha o litość, usłyszała wyraźny głos, który wypowiedział jedno słowo: „Jezus”. Po usłyszeniu tego głosu z nieba Aisza skierowała swoje modlitwy do Jezusa. Prosiła Go, aby jej się objawił. Wówczas… „To był pierwszy raz, kiedy poczułam spokój. Ogarnął mnie, kiedy modliłam się do Jezusa” – wyjaśnia. Zaczęła czytać Biblię. Kiedy otworzyła ją na Liście do Rzymian i przeczytała: „Chrystus umarł za nas, gdyśmy jeszcze byli grzesznikami” (Rz 5,8), wiedziała już, że znalazła prawdziwego Boga.
JEZUS MÓWI SŁOWAMI BIBLII
O świcie pewien mieszkający w obozie dla uchodźców Irańczyk pukał zdenerwowany do mieszkania pastora. Zaczął mu opowiadać, że w nocy ujrzał człowieka ubranego na biało, który podniósł rękę i powiedział do niego: „Wstań i idź za mną”. Irańczyk zapytał: „Kim jesteś?”. Tajemniczy mężczyzna odpowiedział: „Jestem Alfą i Omegą. Jestem drogą do nieba. Nikt nie może przyjść do Ojca inaczej, jak tylko przeze mnie”. Pastor został zasypany pytaniami: „Kim On jest? Co ja mam zrobić? Dlaczego poprosił mnie, żebym za Nim poszedł? Jak mam iść? Powiedz mi!”. W odpowiedzi duchowny wyciągnął Biblię i zapytał: „Widziałeś to już wcześniej?” „Nie” – odpowiedział. „A czy wiesz, co to jest?”. Znowu odpowiedz przecząca. Pastor otworzył Księgę Apokalipsy i przeczytał: „Jam Alfa i Omega, początek i koniec”. Mężczyzna zaczął płakać: „Jak mogę Go odnaleźć? Jak mam za Nim pójść?”. Był czas na rozmowę i modlitwę. Na pożegnanie chrześcijański duchowny dał mu Biblię. „Schowaj ją, ponieważ muzułmanie w obozie mogą ci sprawić kłopoty”. Ale mężczyzna odpowiedział: „Jezus, którego spotkałem dzisiaj, jest potężniejszy niż muzułmanie w obozie”. I wyszedł. Godzinę później wrócił z jeszcze 10 innymi Irańczykami i powiedział: „Ci ludzie chcą Biblii”.
MĘŻCZYZNA W BIELI
Layla, muzułmanka, która mieszkała w Atenach, słyszała co nieco o Jezusie. Pociągało ją to, co mówiono o Bogu, nie umiała jednak wybrać drogi chrześcijańskiej. Przecież cały bliski jej świat to muzułmanie. Pewnego dnia zaczęła się modlić: „Wiesz co, Boże? Nie mam żadnej wymówki, absolutnie żadnej, skończyły mi się wymówki. Nie wiem, co robić, ale podążanie za Tobą oznacza, że musiałabym zanegować wszystko, w co wierzyłam i w co wierzyła cała moja rodzina z pokolenia na pokolenie. Nie mogę być „pomiędzy”. Muszę albo iść za Tobą, albo nie. Sama tego nie zrobię. Po prostu trudno jest zrobić ten krok. Potrzebuję Twojej pomocy”. Po modlitwie – nie wiedziała, czy śni, czy nie – do pokoju wszedł mężczyzna ubrany na biało. Zareagowała krzykiem: „Nie zbliżaj się do mnie. Ty jesteś święty, a ja jestem grzeszna. Nie zbliżaj się do mnie!”. Mężczyzna odpowiedział: „Laylo, powiedziałem ci i jeszcze raz mówię, że jestem drogą i prawdą. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze mnie”. Tego dnia wybrała Jezusa.
OTWARTE DRZWI
Starsza wiekiem Afganka trafiła do Europy. Jej dzieci nadal przebywały w jej rodzinnym kraju. Była bardzo nieszczęśliwa. Pewien irański pastor modlił się z nią wiele razy i wyjaśniał, że odpowiedzią na wszystkie jej problemy jest Jezus. Jak wielu innych Afgańczyków zupełnie nie była zainteresowana Ewangelią. Pewnego dnia duchowny zapytał ją: „Jeśli Bóg ci się się objawi i pokaże ci prawdę, czy pójdziesz za Nim?”. Ona tylko wybuchnęła śmiechem. Tego samego dnia przechodziła obok ośrodka pomocy, ale nikogo tam nie było. Usiadła więc, by odpocząć, oparta o drzwi. Nagle zobaczyła jasne światło, którego źródło było za nią! Było tak jasne, że zakryła oczy. Usłyszała głos mówiący w jej języku: „Moja córko, moja córko, drzwi są dla ciebie otwarte. Chodź!”. Odpowiedziała: „Drzwi są zamknięte!”. Znowu głos zawołał do niej: „Jestem Synem Bożym, Jezusem. Drzwi są dla ciebie otwarte, moja córko. Ja jestem drzwiami!”. Opowiadając tę historię, zaczęła się trząść: „Bóg do mnie przemówił! Myślałam, że to bluźnierstwo! Ale teraz wiem, że Jezus żyje”.
TAHER
Taher to imię muzułmanina z Iranu. Kiedy jego żona i dzieci przyjęły wiarę w Jezusa, bił ich i groził, że ich zabije. Rodzina Tahera uciekła za granicę. Czas mijał. Taher zaczął czuć się samotny. Nauczył się na pamięć wielu wersetów Koranu i skupił się na Allahu, któremu z taką pasją służył. „Proszę, pokaż mi swoją twarz” – błagał. Odpowiedzią była tylko cisza. Wówczas po raz pierwszy w życiu zaczął wątpić. „A jeśli ten bóg, któremu służę, w ogóle nie istnieje, i to moja rodzina miała rację?” – pytał sam siebie. Nie wiedział, czy powinien wierzyć Allahowi czy Jezusowi. Zdesperowany zawołał: „Uwierzę w tego Boga, który mi się objawi”. Jezus odpowiedział na jego modlitwy przez sen. Taher śnił, że podszedł do niego mężczyzna jadący na osiołku. Nigdy wcześniej nie widział tego człowieka, ale ten przytulił go do siebie i powiedział: „Oczyszczę cię ze wszystkich twoich grzechów, jesteś wolny. Dam ci odpoczynek. Uwierz we mnie”. Taher zapytał: „Ale co się stanie, jeśli znowu zgrzeszę?”. Człowiek na osiołku odpowiedział tymi samymi słowami: „Zmyję wszystkie twoje grzechy”. Potem odjechał na osiołku, pozostawiając Tahera oszołomionego. Wówczas Wyznawcy islamu podszedł do niego inny mężczyzna i zapytał: „Czy wiesz, kim jest ten człowieka na osiołku?”. „Nie, nie wiem” – odpowiedział Taher. „To Jezus Chrystus” – powiedział mężczyzna. „On oczyszcza cię z twoich grzechów”. Taher obudził się i zaczął rozmyślać. Kiedy ponownie zasnął, przyśnił mu się ten sam sen. Budząc się po raz drugi, zaczął się bać. Służył Allahowi przez 45 lat. Odbył nawet pielgrzymkę do Mekki! Jak mógłby opuścić islam? W końcu znowu zasnął i ponownie miał ten sam sen. Jezus śnił mu się po raz trzeci. Budząc się, nie miał już wątpliwości: to Jezus Chrystus jest jedynym prawdziwym Bogiem.
WĘŻE
Takich historii można by przywoływać setki. My jednak na zakończenie przypomnimy inną opowieść. Nie będzie ona traktowała o snach – to historia o wężach, które z nakazu Jezusa uratowały życie Jego wyznawcom. Jordan Hilger, dziennikarz „Worthy News” pod datą 22 marca 2019 roku pisze w swej korenspondecji z Afryki: „72 nigeryjskich chrześcijan, którzy nawrócili się ze środowisk muzułmańskich, zostało niedawno uratowanych po porwaniu przez Boko Haram. Stało się to za sprawą szeregu cudownych okoliczności z udziałem aniołów, węży i jednego objawienia Jezusa. Początkowo grupa liczyła 76 mężczyzn, kobiet i dzieci. Czterech mężczyzn, którzy przewodzili grupie, stało się pierwszymi i jedynymi męczennikami, gdy bojownicy zażądali pod groźbą śmierci wyrzeczenia się przez nich wiary i przejścia na islam. (…) Reszta ze strachem czekała na taki sam los. Rankiem „kilka matek z tej grupy zostało poinformowanych przez ich dzieci, że Jezus ukazał się im w nocy i zapewnił je, że »wszyscy będą ocaleni«. Obiecane wybawienie nadeszło następnego dnia, kiedy bandyci ustawili pierwszych jeńców pod ścianą i przedstawili im te same warunki. W tajemniczy sposób, zanim padł jeden strzał, porywacze zaczęli krzyczeć coś o wężach i rzucili broń. Niektórzy uciekli z miejsca zdarzenia, podczas gdy inni zginęli, jakby pokonani przez niewidzialną siłę. Zaatakowały ich węże. »Nie musisz tego robić – powiedziało jedno z dzieci do dorosłego z grupy, który próbował podnieść broń porzuconą przez uciekającego bojownika Boko Haram. – Czy nie widzisz walczących dla nas mężczyzn w bieli?«. Dziecko widziało wokół siebie aniołów… Wszyscy 72 wierzący zostali uratowani bez podniesienia ani jednej ludzkiej ręki w ich obronie” – kończy Hilger.
ŻYJEMY WŚRÓD ZNAKÓW
Bóg daje wiele znaków, które dla samych muzułmanów są czytelne. Do głębokiej tradycji islamu odwołuje się na przykład w 1917 roku, wysyłając Matkę Najświętszą do Fatimy. Miejsce najważniejszych objawień XX wieku jest imieniem ukochanej córki Mahometa. To ona, obok Maryi, jest pierwszoplanową niewiastą religii półksiężyca. Nie, nie „obok”, lecz „zaraz po”. Po jej śmierci ojciec napisał: „Będziesz najbardziej błogosławioną spośród wszystkich niewiast w raju, zaraz po Maryi”. Jeśli Bóg wybiera parafię fatimską na miejsce najważniejszych współczesnych objawień, a Wysłanniczką z Nieba czyni właśnie Maryję, to nie ma tu miejsca na przypadkowe zbieżności. W mających tam miejsce nadprzyrodzonych wydarzeniach z całą pewnością spotyka się córka Mahometa z Matką Zbawiciela. Ta pierwsza okazuje się zaledwie cieniem chwały tej ostatniej. Ta ostatnia przychodzi do pierwszej, by stać się narzędziem jej nawrócenia. Maryja przychodzi do Fatimy, by wzywać do nawrócenia i pokuty. Przychodzi do Fatimy i mówi: „Dość obrażania Boga!”. Czy to znak, że muzułmanie nawrócą się na wiarę chrześcijańską, a Matka Boża Fatimska będzie mostem, który umożliwi im przejście ze starej do nowej wiary? Po ludzku wydaje się to niemożliwe. Ale objawienia w Fatimie nie są czymś ludzkim, lecz Bożym. To, co ma tam miejsce, nie jest „naturalną koleją rzeczy”. Jest cudem. A w jego ramach u Boga wszystko jest możliwe. Fatimskie proroctwo o nawróceniu wyznawców Allaha staje się jeszcze bardziej przekonujące, gdy wspomnimy o typicznym nawróceniu – nawróceniu jednego człowieka, które jest zapowiedzią nawrócenia pozostałych. Stare portugalskie podanie tłumaczy nazwę tej małej osady, którą niebo wybrało na objawienia. Opowiada o muzułmańskiej księżniczce, która miała na imię Fatima. Żyła pod koniec XII wieku i zakochała się w rycerzu Gonzalu Hermiguezie, synu jednego z największych bohaterów Portugalii, Hermiga Gonzalesa. Fatima przyjęła wiarę ukochanego, by móc wyjść za niego za mąż i dzielić z nim całe swoje życie. Kiedy zmarła, zrozpaczony mąż nazwał jej imieniem ulubiony zakątek, w którym młoda żona lubiła najbardziej przebywać. Była to dzisiejsza Fatima. Czy Bóg ma dziś jakieś szczególne plany wobec islamu? Choć nie opisaliśmy wszystkich wątków wpisanych we współczesne objawienia i proroctwa, możemy chyba twierdzić, że schemat, jakim posługuje się Pan, staje się coraz bardziej oczywisty.
Pomóż w rozwoju naszego portalu